Sprawa posłanki Beaty Sawickiej ma kilka wymiarów. Jest to wprawdzie afera kryminalna, ale z powodu funkcji pełnionej przez jej bohaterkę i charakteru jej korupcyjnych działań nabiera znaczenia politycznego. Poza tym rozgrywa się w okresie wyborów parlamentarnych i to wyborów, które mają istotne znaczenie dla przyszłości naszego kraju.
Ta okoliczność powoduje, że dla większości komentatorów wymiar polityczny przesłania wszystkie inne. Co więcej, sprawą zajmuje się CBA, instytucja, która wprawdzie powinna stać poza partyjnymi rozgrywkami, ale przez swoich przeciwników została do nich przypisana, a jej aktywność w tej właśnie sprawie do pewnego stopnia potwierdza zarzuty wobec niej podnoszone.
Nonsensem jest założenie, że w czasie kampanii wyborczej władza nie powinna realizować swoich zadań, to znaczy np. budować dróg czy walczyć z przestępczością. Dobrze by było, gdyby nie nadużywała swoich możliwości i nie traktowała realizacji swoich zadań jako wyborczej propagandy. Bądźmy jednak szczerzy, sytuacji takiej nie da się uniknąć. Czym bowiem ma się zalecać do wyborców sprawująca władzę partia, jak nie realizacją swoich haseł i powinności właśnie? Toteż wszystkie władze w systemie demokratycznym w czasie kampanii wyborczej usiłują odtrąbić maksimum sukcesów. Ocena takich działań pozostaje kwestią poczucia smaku i zdrowego rozsądku. Przesada w tej mierze okazuje się przeciwskuteczna. Istnieją jednak instytucje w państwie, które powinny być wyłączone z doraźnych partyjnych rozgrywek. Należy do nich CBA. W kampanii wyborczej powinno ono działać tak samo jak przed nią, ale też starać się, poza szczególnymi wypadkami, unikać posunięć, które mogą być zinterpretowane jako anagażowanie się po stronie którejś z partii. Szczególnym wypadkiem byłoby odkrycie mechanizmu korupcyjnego w łonie konkretnego ugrupowania. Wówczas rolą instytucji takiej jak CBA byłoby pokazanie go obywatelom przed wyborami, aby mogli podejmować decyzję, dysponując istotną w tej sytuacji wiedzą.
Nie jest to jednak przypadek posłanki Sawickiej. CBA powinna sprawę badać niezależnie od terminu wyborów. Organizowanie takich konferencji, jaką mieliśmy okazję obejrzeć we wtorek, w sposób nieunikniony sugeruje upartyjnienie sprawy, a więc i pośrednio CBA.
Warto zaznaczyć, że niektórzy politycy PO, sugerując od początku polityczne tło operacji CBA w sprawie Sawickiej, prowokowali tego typu wystąpienie. Ale nie zmienia to faktu, że konferencja prasowa Mariusza Kamińskiego wywołuje sprzeciw. I nie chodzi w tym wypadku o informacje przekazane przez biuro, ale o formę i kontekst, w którym sprawa Sawickiej zaczynała nieomal funkcjonować jako afera PO. Partia ta zresztą dowiodła, że ujawnienie informacji było potrzebne, bo to w jego konsekwencji usunęła swojego działacza Wojciecha Pichety.