26 kwietnia 2008 r. Sobota wieczorem. Uroczystość wręczenia nagrody Gwarancja Kultury 2007. W imieniu laureata w dziedzinie literatury Jarosława Marka Rymkiewicza nagrodę odbiera wydawczyni i czyta list od autora, w którym tłumaczy on, czemu nie pojawił się na transmitowanej w TVP Kultura uroczystości. List jest w istocie mocno brzmiącym oskarżeniem popkultury, której jednym z eksponentów jest telewizja. Poeta uważa, że popkultura zabija wartości wpisane w kulturę, stanowi dla niej śmiertelne zagrożenie i stąd wzywa do walki o kulturę z jej głównym wrogiem - popkulturą.
List poety wywołuje reakcję kolejnego laureata, związanego z lewicową „Krytyką polityczną” Artura Żmijewskiego, który wyraża niezgodę na to, co powiedział Rymkiewicz i atakuje go za to, że gestem swoim represjonuje wszystkich tych, dla których popkultura jest jedynym kontaktem z kulturą. Pod koniec głos jeszcze zabiera Andrzej Urbański, prezes TVP, broniąc poety i atakując Żmijewskiego oraz jego środowisko za język, którym się ono posługuje.
Kto z nich miał rację? Czy kulturze naprawdę zagraża popkultura? Czy środowisko „Krytyki politycznej” istotnie broni popkultury przed zakusami tych, którzy w stosunku do jej zwolenników czy wyznawców mają postawę represyjną? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.
Zacznijmy od takiego: czy można wierzyć w dobre intencje wobec kultury u tych, którzy przyznają się do leninowskiego podejścia do zjawisk kulturowych? W ich języku i światoobrazie kultura jest domeną walki o hegemonię. Niezbędnym elementem tej walki jest pozyskanie przede wszystkim wpływu na kulturę i jej twórców, a następnie poprzez tak uzyskany wpływ kształtowanie czy wychowywanie odbiorców kultury. Jak łatwo zauważyć zadaniem marksistowskiego artysty czy ideologa jest zdobycie przewagi. Osiąga on ją (albo dokładniej, usiłuje osiągnąć) za pomocą uprawiania sztuki krytycznej. Ta ostatnia (jak zauważyła to Anda Rottenberg podczas tego samego wieczoru) polega na „krytykowaniu hipokryzji społecznej” i obronie innego.
Pola działań sztuki krytycznej, wyrastającej z marksistowskiego myślenia o świecie, pokrywają się z wszelkimi antagonizującymi rzeczywistość teoriami kulturowymi. Zmagania o innego, albowiem (czy będzie to teoria feministyczna, genderowa czy postkolonialna, czy wreszcie niezbyt jasna w XXI wieku teoria ucisku klasowego) dokonują się w refleksji i praktyce marksistowskiej zawsze w imię uciskanego, przeciwko uciskającemu. Marksizm (w swojej istocie myślowej) podejmuje walkę o obronę wykluczonych.