Prawdziwa Polska jest w gminie

Ktokolwiek po 18 latach odrodzonego samorządu próbuje wmawiać ludziom, że władza samorządowa jest ułomna i do pięt nie dorasta władzy centralnej, plecie duby smalone – przekonuje publicysta

Aktualizacja: 05.06.2008 02:09 Publikacja: 05.06.2008 02:06

Wojciech Szczurek jest prezydentem Gdyni od 10 lat. Może politycy powinni także jego zapytać, jak re

Wojciech Szczurek jest prezydentem Gdyni od 10 lat. Może politycy powinni także jego zapytać, jak reformować samorządy (fot. Rafał Lasota)

Foto: KFP

Red

Kazimiera Goławska jest wójtem gminy Łuków na Lubelszczyźnie nieprzerwanie od 1990 r. Wcześniej przez 17 lat była jej naczelnikiem. Dwa lata temu ponownie wygrała wybory już w pierwszej turze.

Zbliżonym stażem w zarządzaniu swoją małą ojczyzną chlubią się Stanisław Zieliński, wójt Ustronia Morskiego, Franciszek Młynarczyk, wójt sądeckiej gminy Łącko, Czesława Rzadkosz, wójt gminy Łukowica z powiatu limanowskiego czy też Michał Skałecki, wójt gminy Lubiewo z powiatu tucholskiego (rządzą oni swoimi gminami nieprzerwanie od 1982 r.). Takich samorządowców, którzy na zarządzaniu państwem – tak, bo to w gminach jest państwo – znają się po wielekroć lepiej od posłów z ulicy Wiejskiej, są tysiące. To jest prawdziwa Polska, w której rozważania, ile pieniędzy przeznaczyć na nowy chodnik, ile zaś na załatanie dziury w szkolnym dachu, są ważniejsze od sejmowych połajanek typu, kto bardziej kocha polskie dzieci: PiS, PO czy SLD?

Gdy zatem prezydent Lech Kaczyński widzi zagrożenie w proponowanej przez rząd reformie administracyjnej tzw. III kroku, a jego brat Jarosław, lider PiS, twierdzi, że grozi ona landyzacją Polski, czytaj nowym rozbiciem dzielnicowym i paraliżem władzy centralnej, robię wielkie oczy ze zdziwienia, że dwaj wybitni politycy i prawnicy nie znają Konstytucji RP i doktryny prawa administracyjnego. A ta – od czasów międzywojennych z przerwą na PRL – jest niezmienna: administracją publiczną jest administracja rządowa i samorządowa. Ktokolwiek po 18 latach odrodzonego samorządu próbuje wmawiać opinii publicznej, że władza samorządowa jest ułomna i do pięt nie dostaje władzy centralnej, która to powinna zostać wzmocniona, ten plecie duby smalone.

Proszę bardzo, niech będzie wzmocniona, ale siłą wiedzy tych prawie 47 tysięcy radnych wszystkich szczebli, 320 starostów, 2478 wójtów, burmistrzów i prezydentów czy też 16 marszałków – ponieważ to tak naprawdę oni (powtarzajmy aż do skutku) rządzą Polską.

Jeżeli politycy PiS nie wiedzą, po co jest samorząd (mimo prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie), niech serdecznie sobie porozmawiają z jednym z najwybitniejszych polskich samorządowców – Kazimierzem Jaworskim, który 14 lat był wójtem podrzeszowskiej gminy Chmielnik, a obecnie jest senatorem PiS. To za jego rządów, bez oglądania się na Warszawę, ta i okoliczne gminy – znane odtąd jako Dolina Strugu – stanęły na nogi i stały się wzorcem samorządności w kraju i za granicą. A może warto udać się po referencje w sprawie ustawy metropolitarnej do Wojciecha Szczurka, prezydenta miasta Gdyni od 10 lat, doradcy samorządowego prezydenta Kaczyńskiego, i przekonać się na własne oczy, ile mogą zaszkodzić ambitnemu miastu centralistyczne nawyki „warszawskiej władzy”?

PRL tak się wbił w głowę całkiem sporej części społeczeństwa, a zwłaszcza politykom i dziennikarzom, że gdy w maju spadnie śnieg w Zakopanem, to media pytają rząd, co z tym zrobić. Prądu zabrakło w Szczecinie – choć prezydent miasta Piotr Krzystek i podległe mu służby stanęły na wysokości zadania, umiejętnie reagując na sytuację – oczywiście koniecznie należy odpytać ministrów, czy już wysłali pomoc i jak zamierzają ukarać winnych (czytaj Pana Boga, bo taką akurat pogodę nam zesłał). Wójt chce zlikwidować trzyklasową szkołę, proponując w zamian, że albo rodzice założą stowarzyszenie i sami poprowadzą szkołę, albo gmina zorganizuje dojazd do głównej podstawówki, to lament rozlewa się na cały kraj z obowiązkowym protestem do ministra edukacji.

Jasne, każdemu wolno protestować – odnoszę wszak wrażenie, że ludzie wciąż myślą jak za komuny – Warszawa za nas coś zrobi. Król jest dobry (prezydent, premier, minister) zlituje się nad nami i pomoże. Gdy tak się dzieje, to u lokalnych polityków powinien się odezwać dzwonek alarmowy. Takie adresy do władzy są dowodem na słabość instytucjonalną niektórych samorządów. Ale bynajmniej nie powinny dawać asumptu do stawiania tezy, że słabe są wszystkie jednostki samorządu terytorialnego.Zresztą – przeciętny Kowalski (nie mówiąc już o politykach z prawa i lewa) nie rozróżnia kompetencji poszczególnych organów władzy. Tylko nieliczni wiedzą, czym różni się władza marszałka województwa od wojewody, za co odpowiada wójt, a za co starosta. Sprawę załatwia się wszak w urzędzie, ale jakim? Phi, no, najbliższym miejsca zamieszkania, czyli chyba w urzędzie gminy. Czasami „ta urzędniczka z trzeciego okienka mówi, że trzeba jechać do powiatu, ale to panie, rzadko”.

Jak więc Polacy postrzegają władzę lokalną? „Nieźle. Przeważnie mówią, że nie jest ani dobra, ani zła, lub wręcz, że jest dobra. Tylko nieliczni na poziomie 8 proc. ankietowanych oceniają władze lokalne zdecydowanie źle” – twierdzi prof. Marek Ziółkowski, wicemarszałek Senatu RP, na podstawie 40-tys. próby losowej przeprowadzonej jesienią ubiegłego roku przez CBOS. Z tego badania wynika również, że władzy, nawet tej najbliższej, ufamy w sposób umiarkowany.

PRL tak się wbił w głowę sporej części społeczeństwa, a zwłaszcza politykom i dziennikarzom, że gdy w maju spadnie śnieg w Zakopanem, to media pytają rząd, co z tym zrobić

Za to – co charakterystyczne – widoczna jest zależność poziomu zaufania od rodzaju gminy: wieś ufa swojej władzy zdecydowanie bardziej niż duże miasto powyżej 500 tys. mieszkańców (różnica prawie 10 proc.). Ale bardzo optymistyczne są odpowiedzi na dwa pytania: czy ludzie tacy jak pan (i) mają wpływ na sprawy kraju, oraz: czy ludzie tacy jak pan (i) mają wpływ na sprawy swojego miasta/gminy? W pierwszym przypadku – w porównaniu z 1992 r. – ta wiara wzrosła z 7 proc. do 30. Natomiast w drugim przypadku 39 proc. ankietowanych uznało, że ma wpływ na swoją władzę lokalną, podczas gdy przed laty odpowiedziało tak raptem 16 proc.

Jakie zatem zadania ludzie stawiają władzy lokalnej? Ochronę zdrowia, budowę dróg, walkę z bezrobociem, budowę kanalizacji, wodociągów i doprowadzenie gazu, wspieranie przedsiębiorczości etc., etc., z czego za najbardziej udane uchodzi budowa infrastruktury wodno-kanalizacyjnej i gazowej, zaś za wychodzące władzy kiepsko – naprawa dróg i ich budowa.Tyle że te sprawy z punktu widzenia tzw. warszawki, mediów czyhających na kolejną gafę posła Palikota i wreszcie samych polityków, nie są godne rozważań w kuluarach władzy. Są zbyt przyziemne jak na wielbicieli silnego państwa, o którego rzeczywistych funkcjach i potrzebach nie mają zielonego pojęcia.

Autor jest publicystą tygodnika „Computerworld„

Michał Szułdrzyński

Cała władza w ręce lokalnych sitw 23.05.2008

Antoni Kamiński

Z której strony psuje się ryba 27.05.2008

Marek Migalski

Samorządowa jazda bez trzymanki 30.05.2008

Aleksander Surdej

Gmina wojny nie wypowie 3.06.2008

Kazimiera Goławska jest wójtem gminy Łuków na Lubelszczyźnie nieprzerwanie od 1990 r. Wcześniej przez 17 lat była jej naczelnikiem. Dwa lata temu ponownie wygrała wybory już w pierwszej turze.

Zbliżonym stażem w zarządzaniu swoją małą ojczyzną chlubią się Stanisław Zieliński, wójt Ustronia Morskiego, Franciszek Młynarczyk, wójt sądeckiej gminy Łącko, Czesława Rzadkosz, wójt gminy Łukowica z powiatu limanowskiego czy też Michał Skałecki, wójt gminy Lubiewo z powiatu tucholskiego (rządzą oni swoimi gminami nieprzerwanie od 1982 r.). Takich samorządowców, którzy na zarządzaniu państwem – tak, bo to w gminach jest państwo – znają się po wielekroć lepiej od posłów z ulicy Wiejskiej, są tysiące. To jest prawdziwa Polska, w której rozważania, ile pieniędzy przeznaczyć na nowy chodnik, ile zaś na załatanie dziury w szkolnym dachu, są ważniejsze od sejmowych połajanek typu, kto bardziej kocha polskie dzieci: PiS, PO czy SLD?

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?