Fiasko ustawy medialnej i dyskusja o roli, jaką w tej sprawie odegrał SLD, przysłoniły inne ważne wydarzenie, które miało miejsce w czasie ostatniego posiedzenia Sejmu. Oto po raz pierwszy posłowie PSL głosowali przeciwko projektowi ustawy popieranemu przez Platformę Obywatelską. Z tego powodu w pierwszym czytaniu Sejm odrzucił projekt ustawy zmieniającej zasady finansowania partii politycznych w Polsce.
Czy jest to oznaka kryzysu w relacjach między koalicjantami, który – w połączeniu z groźbami prezydenta wetowania kolejnych ustaw – może być zwiastunem tego, że PO znalazła się w izolacji grożącej rządowi paraliżem ustawodawczym, a może nawet upadkiem?
Odebranie partiom finansowania z budżetu miało stanowić realizację jednego z najstarszych – jeśli nie najstarszego – postulatu PO, głoszonego jeszcze w czasach, gdy tą partią rządziło „trzech tenorów”. Postawa PSL, które najpierw zgodziło się wpisać debatę nad tym projektem do porządku obrad, a potem głosowało za jego odrzuceniem, powoduje, że do projektu nie da się wrócić przez najbliższe miesiące.
Podobnie jak inny pamiętny postulat PO – wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych – likwidacja budżetowego finansowania polityki była fragmentem miękkiego populizmu Platformy, który osiągnął apogeum w kampanii wyborczej 2005. Wtedy PO licytowała się z PiS w pomysłach sanacji życia publicznego w ramach budowania IV RP.
W przyśpieszonych wyborach 2007 r. PO jakby zapomniała o tamtych hasłach, starając się zgromadzić wokół siebie wszystkich przeciwników PiS – zarówno tych z III, jak i z IV RP. Co – jak wiemy – udało się nadspodziewanie dobrze i dało PO – w koalicji z PSL – możliwość utworzenia rządu z poparciem wyraźnej większości parlamentarnej. Obecna próba „powrotu do korzeni” zaowocowała chwilowym zachwianiem tej komfortowej sytuacji.