GMO tajemnicze i niebezpieczne

Organizmy zmodyfikowane genetycznie łamią granice królestw świata żywego. Tak powstają twory roślin z genami zwierząt, np. kukurydza z materiałem genetycznym skorpiona – pisze działaczka Greenpeace

Publikacja: 15.09.2009 02:01

GMO tajemnicze i niebezpieczne

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Red

GMO w rolnictwie to nikomu niepotrzebny i ryzykowny wynalazek. Nowoczesna nauka może się przyczynić do zwiększenia plonów czy produkcji nowych odmian za pomocą metod molekularnych, bez wykorzystywania modyfikacji genetycznych. Ma to już zresztą miejsce w rzeczywistości.

Piszę te słowa po lekturze artykułu Anny Piotrowskiej pt. „GMO nie wybije ludzkości” („Rzeczpospolita”, 21.08.2009 r.). Autorka próbuje przekonać czytelników, że w spór toczący się wokół organizmów zmodyfikowanych genetycznie zaangażowani są ignoranci, u których zrozumienie całego zagadnienia przegrywa z uwarunkowaniami politycznymi czy koniunkturalnymi.

[wyimek]W przeciwieństwie do skażeń chemicznych, które z biegiem lat można usunąć ze środowiska, GMO będzie się w nim bez końca multiplikować[/wyimek]

Organizmy zmodyfikowane genetycznie wbrew temu, co twierdzi Piotrowska, poddano zupełnie innej modyfikacji niż np. marchew, kurczaka czy chociażby pszenżyto. Cechy tych dwóch pierwszych doskonalono na przestrzeni wielu lat w obrębie tego samego gatunku, natomiast wspomniane zboże to sztuczna krzyżówka dwóch blisko spokrewnionych ze sobą roślin.

GMO łamie zaś granice królestw świata żywego i tak powstają twory roślin z genami zwierząt, bakterii czy wirusów, np. kukurydza z materiałem genetycznym skorpiona. Konstruując takie mutacje, przemysł biotechnologiczny opiera się na teorii z lat 70., według której jeden gen odpowiada za jedną funkcję w organizmie. Zasadę tę w 2007 roku obalił zespół naukowców pracujący w projekcie zorganizowanym przez the United States National Human Genome Research Institute, którzy dowiedli, że wbrew założeniom geny nie działają od siebie niezależnie, siatka ich powiązań jest bardzo złożona i wciąż niepoznana.

Zatem organizmy transgeniczne to wciąż wielka niewiadoma. A badania niezależnych uczonych potwierdzają obawy wobec GMO – np. doświadczenia prof. Gillesa Erica Seraliniego dowiodły zależności pomiędzy spożyciem przez szczury laboratoryjne zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy a występowaniem w ich organizmach objawów reakcji toksycznych.

W przeciwieństwie do skażeń chemicznych, które z biegiem lat można usunąć ze środowiska, GMO będzie się w nim bez końca multiplikować. Ponadto pola zmodyfikowanych genetycznie roślin mają fatalny wpływ na stan środowiska naturalnego. GMO krzyżuje się z odmianami tradycyjnymi i nie zapobiegają temu żadne strefy ochronne. W Stanach Zjednoczonych na skutek uodparniania się chwastów czy pojawiania się szkodników wtórnych zużycie chemicznych środków ochrony roślin przy uprawach zmutowanej soi i kukurydzy wzrosło kilkunastokrotnie.

Substancje te, jak i toksyny zawarte w transgenicznych roślinach, kumulują się w glebie i systemach wodnych oraz stanowią zagrożenie dla wielu organizmów, m.in. wspomnianego przez Piotrowską północnoamerykańskiego motyla monarcha (dostrzeżono je dopiero po przeprowadzeniu dwuletnich doświadczeń). Autorka uważa, że największym zagrożeniem dla tego gatunku jest wycinanie lasów w Ameryce Południowej. Warto dodać, że w znacznej większości lasy te wycinane są właśnie pod uprawę soi GMO.

„O co więc chodzi z tym GMO?” – pyta Piotrowska. I słusznie konkluduje – „o pieniądze”. Przemysł biotechnologiczny zainwestował bowiem w zmutowane ziarna miliardy dolarów. A o co chodzi z tym GMO polskiemu rządowi? Dlaczego ministrowie wciąż zwlekają z wprowadzeniem zapisów prawnych, które faktycznie uniemożliwiłyby rozprzestrzenianie się GMO na polskich polach?

Niestety, tym działaniem osłabiają pozycję rodzimego rolnictwa, które choć wciąż cenione za granicą za produkcję zdrowej żywności, wkrótce może tę opinię bezpowrotnie stracić. Cóż, znajdą się inni producenci naturalnej żywności, na którą popyt od kilku lat na świecie sukcesywnie rośnie.

[ramka][srodtytul]Pisali w opiniach:[/srodtytul]

[i][b]Anna Piotrowska [/b][/i]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/351665.html]GMO nie wybije ludzkości[/link] [/b]

[i]21.08.2009[/i]

[i][b]Krzysztof Świątek [/b][/i]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/360042.html]Nafaszerowani sztucznymi genami[/link][/b]

[i]8.09.2009[/i][/ramka]

[i]Autorka jest koordynatorką kampanii Stop GMO, Fundacja Greenpeace Polska[/i]

GMO w rolnictwie to nikomu niepotrzebny i ryzykowny wynalazek. Nowoczesna nauka może się przyczynić do zwiększenia plonów czy produkcji nowych odmian za pomocą metod molekularnych, bez wykorzystywania modyfikacji genetycznych. Ma to już zresztą miejsce w rzeczywistości.

Piszę te słowa po lekturze artykułu Anny Piotrowskiej pt. „GMO nie wybije ludzkości” („Rzeczpospolita”, 21.08.2009 r.). Autorka próbuje przekonać czytelników, że w spór toczący się wokół organizmów zmodyfikowanych genetycznie zaangażowani są ignoranci, u których zrozumienie całego zagadnienia przegrywa z uwarunkowaniami politycznymi czy koniunkturalnymi.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką