Przed niejakim czasem prasa przyniosła dosyć szczególną wiadomość. Roman Giertych wygrał proces sądowy przeciwko stacji TVN, która fałszywie poinformowała, że nie wywiesił 2 – 3 maja polskiej flagi na swoim domu. Okazało się, że chodzi o inny dom niż ten, w którym mieszka były wicepremier. Może dziwić drażliwość polityka, ale ten drobny incydent świadczy o tym, jak istotną wagę przywiązuje się (przynajmniej w niektórych środowiskach) do symboli narodowych i do należnego im poszanowania.
[srodtytul]Tylko pod białą flagą[/srodtytul]
Zjawisko to jest nader często spotykane w wielu społeczeństwach współczesnych i może nawet bardziej ugruntowane niż w Polsce. Dosyć wspomnieć powszechną obecność stars and stripes w kulturze masowej i obyczaju politycznym Amerykanów czy też trójkolorowego sztandaru w praktyce codziennej Francuzów. Ich przywiązanie do barw ustanowionych przez rewolucję i przeciwstawianych monarchicznej bieli i złotym liliom było jedną z przyczyn, dla których po upadku II Cesarstwa Francja odrodziła się jako republika. Henryk hrabia Chambord, wnuk Karola X, miał szansę zdobyć tron królewski, ale postawił warunek: uczyni to jedynie pod białą flagą. Francuzi się nie zgodzili, pozostali wierni symbolom republikańskim.
Barwy, godło i hymn narodowy, obok stolicy, paszportów, granic i stojących na nich słupów, mundurów, odznaczeń i orderów, świąt narodowych i organizowanych z tej okazji parad, to powszechne dziś w świecie oznaki niepodległej państwowości. Istnienie tych symboli i świadomie tworzony lub spontanicznie kształtujący się wokół niech kult są czynnikami spójni obywatelskiej.
W państwach wielonarodowych albo wieloplemiennych ma on przekraczać granice etniczne. Kult ten, przybierając nieraz niemal sakralną postać, oddziałuje na intelektualną i emocjonalną, a nawet irracjonalną stronę ludzkiej osobowości. Tak też ma funkcjonować i taki cel osiągnąć ustanowienie wspólnych (flaga, hymn) symboli dla powiązanych wzajemnie państw i narodów tworzących Unię Europejską.