Nie należy chwalić/opłakiwać (niepotrzebne skreślić) dnia przed zachodem słońca. Ale dotychczasowe sondaże wskazują, że ugrupowanie Janusza Palikota ma niewielkie szanse na odegranie roli czarnego konia polskiej polityki. Jeśli ta sytuacja utrzyma się, to będzie to fakt bardzo znaczący.
Powód do zadowolenia będą mieli przede wszystkim politycy PO. Bo okaże się, że odejście z tej partii marginalizuje nawet tak rozpoznawalnego – i w pewnych, mniejszościowych, ale zauważalnych grupach – popularnego polityka, jakim jest Palikot.
Bardziej skomplikowana jest odpowiedź na pytanie, czy fiasko „palikotyzmu praktycznego” byłoby dobrą czy złą wiadomością dla PiS. Na jednym planie – złą, bo z sondaży wynika, że gdyby ktoś miał stracić na ewentualnym sukcesie inicjatywy „człowieka z gumowym penisem”, to właśnie PO. Ewentualni wyborcy tego ugrupowania wywodzą się bowiem z elektoratu PO, a nie SLD, innych partii czy osób dotąd niegłosujących.
Gdy Paweł Piskorski „resetował” Stronnictwo Demokratyczne, nastroje w kierownictwie PiS były szampańskie. Spodziewano się bowiem, że Piskorski na starcie zabierze część głosów Platformie, a potem odpychający efekt publicznego konfliktu między liberalnymi politykami z obu partii w jeszcze większym stopniu zredukuje elektorat partii Tuska. Dziś podobne nadzieje PiS-owcy wiążą z Palikotem. Jego upadek nie będzie więc dla nich dobrą wiadomością.
Nie będzie dobrą wiadomością również i z innego powodu. Słabość partii Palikota potwierdzi bowiem słuszność dotychczasowego kursu Platformy – a więc polityki opartej wyłącznie na prowadzeniu wojny z PiS. Potwierdzi, że PO walcząca wciąż z Kaczyńskim jest wyjęta spod obowiązujących powszechnie politycznych praw. Nie musi mieć specjalnych dokonań czy realizować głoszonego przez siebie programu – wystarczy, że prowadzi wojnę z Kaczyńskim, a pozostanie przy niej przeważająca większość jej wyborców, motywowanych nienawiścią do PiS. To zła wiadomość dla PiS, ale przywódca tej partii miał już tyle podobnych sygnałów, że jeden więcej nie zrobi na nim, jak podejrzewam, jakiegokolwiek wrażenia.