Odejście Janusza Palikota nie zmieni PO

Słabość partii Janusza Palikota potwierdzi słuszność dotychczasowego kursu Platformy, a więc polityki opartej wyłącznie na prowadzeniu wojny z PiS

Publikacja: 25.10.2010 01:09

Odejście Janusza Palikota nie zmieni PO

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Nie należy chwalić/opłakiwać (niepotrzebne skreślić) dnia przed zachodem słońca. Ale dotychczasowe sondaże wskazują, że ugrupowanie Janusza Palikota ma niewielkie szanse na odegranie roli czarnego konia polskiej polityki. Jeśli ta sytuacja utrzyma się, to będzie to fakt bardzo znaczący.

Powód do zadowolenia będą mieli przede wszystkim politycy PO. Bo okaże się, że odejście z tej partii marginalizuje nawet tak rozpoznawalnego – i w pewnych, mniejszościowych, ale zauważalnych grupach – popularnego polityka, jakim jest Palikot.

Bardziej skomplikowana jest odpowiedź na pytanie, czy fiasko „palikotyzmu praktycznego” byłoby dobrą czy złą wiadomością dla PiS. Na jednym planie – złą, bo z sondaży wynika, że gdyby ktoś miał stracić na ewentualnym sukcesie inicjatywy „człowieka z gumowym penisem”, to właśnie PO. Ewentualni wyborcy tego ugrupowania wywodzą się bowiem z elektoratu PO, a nie SLD, innych partii czy osób dotąd niegłosujących.

Gdy Paweł Piskorski „resetował” Stronnictwo Demokratyczne, nastroje w kierownictwie PiS były szampańskie. Spodziewano się bowiem, że Piskorski na starcie zabierze część głosów Platformie, a potem odpychający efekt publicznego konfliktu między liberalnymi politykami z obu partii w jeszcze większym stopniu zredukuje elektorat partii Tuska. Dziś podobne nadzieje PiS-owcy wiążą z Palikotem. Jego upadek nie będzie więc dla nich dobrą wiadomością.

Nie będzie dobrą wiadomością również i z innego powodu. Słabość partii Palikota potwierdzi bowiem słuszność dotychczasowego kursu Platformy – a więc polityki opartej wyłącznie na prowadzeniu wojny z PiS. Potwierdzi, że PO walcząca wciąż z Kaczyńskim jest wyjęta spod obowiązujących powszechnie politycznych praw. Nie musi mieć specjalnych dokonań czy realizować głoszonego przez siebie programu – wystarczy, że prowadzi wojnę z Kaczyńskim, a pozostanie przy niej przeważająca większość jej wyborców, motywowanych nienawiścią do PiS. To zła wiadomość dla PiS, ale przywódca tej partii miał już tyle podobnych sygnałów, że jeden więcej nie zrobi na nim, jak podejrzewam, jakiegokolwiek wrażenia.

Tym bardziej że są też powody, dla których ewentualna porażka palikotyzmu byłaby dla Jarosława Kaczyńskiego wydarzeniem dobrym. Oznaczałaby bowiem, że scena polityczna nadal jest skutecznie zabetonowana. Jeśli Janusz Palikot podzieli los Ludwika Dorna, Kazimierza Ujazdowskiego i Marka Jurka, to będzie to czytelny sygnał dla dysydentów w Prawie i Sprawiedliwości – że poza głównymi ugrupowaniami może być tylko próżnia. A taka konstatacja z pewnością nie zmartwi prezesa Kaczyńskiego.

Upadek palikotyzmu powinien, jak sądzę, wywołać ambiwalentne reakcje u wielu osób skłonnych do zajmowania bardziej konserwatywnego stanowiska w kulturowych sporach.

Dowiedzie on z jednej strony oczywiście, że mimo medialnego wsparcia ze strony największych gazet i stacji telewizyjnych akceptacja dla bardziej konsekwentnego zapateryzmu po polsku jest wciąż marginalna. To stwierdzenie może konserwatystów tylko ucieszyć.

Czy oznacza to, że odejście Palikota przesunie PO na prawo? Niekoniecznie. Kierownictwo Platformy może bowiem dojść do wniosku, że choć potencjał konsekwentnego zapateryzmu jest wciąż za mały, aby spowodować liczące się straty dla partii, to jednak wykazuje on rosnącą dynamikę. Aby nie urósł, należy przynajmniej część jego postulatów realizować wewnątrz PO.

Taki rozwój sytuacji oznaczałby, że treścią polskiej polityki pozostają kolejne odsłony – oby niedosłownej – rzezi Hutu i Tutsi. A na inne pojmowanie politycznego sporu nie ma po prostu miejsca.

[i]Autor jest współpracownikiem „Rzeczpospolitej”. Był m.in. prezesem PAP[/i]

Nie należy chwalić/opłakiwać (niepotrzebne skreślić) dnia przed zachodem słońca. Ale dotychczasowe sondaże wskazują, że ugrupowanie Janusza Palikota ma niewielkie szanse na odegranie roli czarnego konia polskiej polityki. Jeśli ta sytuacja utrzyma się, to będzie to fakt bardzo znaczący.

Powód do zadowolenia będą mieli przede wszystkim politycy PO. Bo okaże się, że odejście z tej partii marginalizuje nawet tak rozpoznawalnego – i w pewnych, mniejszościowych, ale zauważalnych grupach – popularnego polityka, jakim jest Palikot.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?