In vitro: kompromis z Kościołem

Obowiązkiem parlamentarzysty katolika jest nie tylko udział w procesie legislacyjnym dotyczącym in vitro, ale także oddanie głosu za ustawą maksymalnie ograniczającą „szkodliwe aspekty” – stwierdza publicysta

Publikacja: 26.10.2010 21:02

Marcin Przeciszewski

Marcin Przeciszewski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Red

W Sejmie czeka nas kolejna część debaty na temat projektów ustaw bioetycznych. Widać, że kompromis moralny nie jest możliwy, gdyż w grę wchodzi kwestia ochrony życia ludzkiego. Pytanie, czy możliwy jest kompromis polityczny, jednak niepopadający w sprzeczność z nauczaniem Kościoła? Jakie są jego granice? Dyskusja ta jest jedną z najważniejszych debat cywilizacyjnych. Od jej wyniku zależy, czy Polska kontynuować będzie linię przyjętą w latach 90. – dążenie do nowoczesności przy szacunku dla tradycyjnych wartości – czy też pójdzie w kierunku skrajnego liberalizmu etycznego. Wiedzą o tym środowiska lewicy, stąd ich gwałtowna kampania. Trudno się dziwić, że i Kościół zajmuje jednoznaczne stanowisko. Nie jest to specyfika polskich biskupów, lecz element nauczania Kościoła, wyrażonego w watykańskiej instrukcji „Dignitas personae”. Należy jednak przypomnieć, że wypracowanie konkretnych rozwiązań prawnych – zgodnie z konkordatową zasadą autonomii – pozostawia się politykom. Stąd olbrzymia odpowiedzialność tych z nich, którzy chcą pozostać wierni chrześcijańskim przekonaniom.

[srodtytul]Kościelna doktryna [/srodtytul]

Jak zatem – w świetle nauczania Kościoła – winien się zachować polityk katolik? Najlepiej, aby w zgodzie z sumieniem odrzucił te projekty ustaw, które zakładają niszczenie bądź zamrażanie zarodków czy też dopuszczają eksperymenty zahaczające o eugenikę. W zamian za to winien zaproponować ustawy zakazujące procedury in vitro, obciążonej tak wieloma wątpliwościami natury moralnej i medycznej. Problem tkwi w tym, że uprawianie polityki związane jest z „trudną sztuką budowania kompromisu” – nie moralnego, lecz politycznego i prawnego. W tych dylematach Kościół nie pozostawia polityków samych na placu boju, lecz towarzyszy im pomocą w rozeznaniu najwłaściwszych dróg.

Jednym z podstawowych dokumentów Kościoła w tym zakresie jest „Nota doktrynalna dotycząca pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym” ze stycznia 2003 r., autorstwa Kongregacji Nauki Wiary. Choć nie odnosi się ona wprost do kwestii in vitro, zawiera zasady obowiązujące katolików uczestniczących w kształtowaniu prawa w kwestiach ochrony życia.

W tejże nocie – sygnowanej przez kard. Josepha Ratzingera – czytamy, że „Jan Paweł II, kontynuując niezmienne nauczanie Kościoła, wiele razy stwierdzał, że wszyscy, którzy na mocy wyboru zasiadają w gremiach prawodawczych, mają konkretną powinność przeciwstawienia się wszelkiemu prawu, które okazywałoby się zamachem na ludzkie życie”.

„Nie przeszkadza to – pisze dalej kard. Ratzinger – jak uczy Jan Paweł II w encyklice »Evangelium vitae« w związku z sytuacją, w której nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, gdyby już weszła w życie lub została poddana pod głosowanie, że »parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim ludziom, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzającym w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej«”.

Ze słów tych wynika, że parlamentarzysta katolik winien na początku zaproponować ustawy chroniące godność życia ludzkiego oraz głosować przeciwko tym, które byłyby „zamachem na ludzkie życie”. Nie oznacza to jednak, że gdyby ustawy zgodne z aksjologią chrześcijańską nie uzyskały akceptacji, to rola polityka katolika wygasa. Powinien aktywnie uczestniczyć w dalszym procesie legislacyjnym.

O tym samym mówi powołany przez Konferencję Episkopatu Polski zespół ekspertów ds. bioetycznych, kierowany przez abp. Henryka Hosera. W oświadczeniu z grudnia 2008 r., sygnowanym także przez prezydium episkopatu, padają słowa, że „gdy podejmuje się inicjatywę pierwszego unormowania, wszyscy posłowie zatroskani o ochronę praw człowieka powinni podjąć działania zmierzające do całkowitego zakazu tej metody [In vitro – przyp. red.]”. Przypomina się posłom, że w sytuacji wyjątkowej, „gdyby jednak takie rozwiązanie prawne zostało odrzucone, ich etycznym obowiązkiem jest aktywność w całym procesie legislacyjnym, tak aby maksymalnie ograniczyć szkodliwe aspekty regulacji”.

A zatem obowiązkiem parlamentarzysty katolika jest nie tylko udział w procesie legislacyjnym, ale także – jeśli zostaną wypełnione poprzednie warunki – oddanie głosu za ustawą maksymalnie ograniczającą „szkodliwe aspekty”. Następuje tu rozgraniczenie kompromisu moralnego, w którym Kościół nigdy nie uczestniczy, i kompromisu politycznego. W zgodzie z tymi zasadami został przyjęty w Polsce tzw. kompromis aborcyjny, który choć nie gwarantuje bezwzględnej ochrony życia, w maksymalnie możliwy sposób je chroni.

[srodtytul]Liberalne zagrożenie [/srodtytul]

Odnosząc to do obecnej parlamentarnej debaty, powiedzieć można, że cel dla polityków katolików jest analogiczny. Oczywistością jest opowiedzenie się za zakazem in vitro, zawartym dziś w projektach Bolesława Piechy czy Teresy Wargockiej. Jeśli jednak zostaną odrzucone, to rozwiązaniem „maksymalnie ograniczającym szkodliwe aspekty” okazać się może projekt zgłoszony przez Jarosława Gowina.

[wyimek]Na politykach, którzy chcą pozostać wierni chrześcijańskim przekonaniom, spoczywa olbrzymia odpowiedzialność[/wyimek]

Zostało to dane do zrozumienia przez zespół ds. bioetycznych 15 października, w którego imieniu ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier oświadczył, że „nie do przyjęcia są propozycje regulacji prawnej przedłożone jako tzw. projekt posła Marka Balickiego i projekt posłanki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, w których embrion próbuje się traktować w ramach rozwiązań prawnych dotyczących tkanek”. Słowa te oznaczają, że inne projekty mogą być przedmiotem dyskusji.

Szkoda, że większość mediów nie zrozumiała tych subtelnych rozróżnień i skoncentrowała uwagę na „samowykluczeniu” – co też może mieć miejsce.

Niebezpieczeństwo to nie dotyczy jednak posła, który walczy o rozwiązanie najlepsze z możliwych do uzyskania. Wyjaśnił to abp Henryk Hoser, który w odpowiedzi na pytanie o możliwość ekskomuniki odparł: „Jeżeli politycy są świadomi tego, co robią, i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to automatycznie są poza wspólnotą Kościoła”. Nawiązał w tym do oświadczenia episkopatu z 19 czerwca br., że „osoby stosujące procedurę in vitro i z niej korzystające są zagrożone popełnieniem ciężkiego grzechu zrywającego więź z Bogiem (...). Taki zaś grzech sprawia samowykluczenie z komunii eucharystycznej aż do czasu otrzymania przebaczenia w sakramencie pokuty i pojednania”.

Nie zapominajmy, że gdyby politycy katolicy – po możliwym odrzuceniu przez Sejm projektów Piechy i Wargockiej – wycofali się z udziału w dalszych pracach, skutkowałoby to przyjęciem projektów skrajnie liberalnych. Tymczasem Polska ma wciąż szansę przyjęcia regulacji prawnych zawierających wprawdzie kompromis, ale wciąż będących jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Europie w zakresie ochrony istoty ludzkiej na tym etapie życia.

[i]Autor jest redaktorem naczelnym oraz prezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej [/i]

W Sejmie czeka nas kolejna część debaty na temat projektów ustaw bioetycznych. Widać, że kompromis moralny nie jest możliwy, gdyż w grę wchodzi kwestia ochrony życia ludzkiego. Pytanie, czy możliwy jest kompromis polityczny, jednak niepopadający w sprzeczność z nauczaniem Kościoła? Jakie są jego granice? Dyskusja ta jest jedną z najważniejszych debat cywilizacyjnych. Od jej wyniku zależy, czy Polska kontynuować będzie linię przyjętą w latach 90. – dążenie do nowoczesności przy szacunku dla tradycyjnych wartości – czy też pójdzie w kierunku skrajnego liberalizmu etycznego. Wiedzą o tym środowiska lewicy, stąd ich gwałtowna kampania. Trudno się dziwić, że i Kościół zajmuje jednoznaczne stanowisko. Nie jest to specyfika polskich biskupów, lecz element nauczania Kościoła, wyrażonego w watykańskiej instrukcji „Dignitas personae”. Należy jednak przypomnieć, że wypracowanie konkretnych rozwiązań prawnych – zgodnie z konkordatową zasadą autonomii – pozostawia się politykom. Stąd olbrzymia odpowiedzialność tych z nich, którzy chcą pozostać wierni chrześcijańskim przekonaniom.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?