Czy Polska ma być klientem Rosji i Niemiec

PiS i PO to dwie zasadniczo różne wizje polityczne. Wybór jest następujący: czy Polska ma być silnym państwem w Europie, czy Polska ma być klientem Rosji, Niemiec i Francji – pyta publicysta

Publikacja: 01.12.2010 00:24

Krzysztof Czabański

Krzysztof Czabański

Foto: __Archiwum__

Red

Niektórzy sądzą, że Diabeł bardzo się ostatnio ożywił, krąży nad światem, często nad Polską. Może tak jest, może nie jest, ale widać wyraźnie, że moment dla świata jest dziś przełomowy. Głównie dlatego, że najważniejsze mocarstwo światowe, USA, wpadło w kryzys wewnętrzny, i to bardziej kryzys wartości i polityki niż gospodarki. Inni gracze międzynarodowi usiłują to wykorzystać lub odnaleźć się w nowej sytuacji.

Bliżej naszego, polskiego podwórka, oznacza to ofensywę polityczną Rosji. Niektórzy przy tej okazji zauważają, że Moskwa jest w trudnej sytuacji, w defensywie, osaczona przez USA i Chiny – zwłaszcza w regionach bogatych w surowce energetyczne - więc nie ma co przesadzać z mówieniem o zagrożeniu. Ale, jak sądzę, dla nas to marna pociecha.

Rosjanie zawsze grają twardo, a już szczególnie wówczas, gdy czują się zagrożeni i gdy – jak w tej chwili - de facto walczą o przetrwanie Rosji jako kraju liczącego się w Europie, nie tracąc marzeń o statusie mocarstwa światowego. Dla Moskwy zaś liczące się miejsce oznacza miejsce główne, dominujące. Współpraca, owszem, ładna rzecz – o ile to my posiadamy pakiet kontrolny.

Taka jest ich logika prawdziwej i skutecznej polityki. Nie zawsze odnoszę wrażenie, że UE o tym wie. W każdym razie, skłonność Francji, Niemiec i Włoch do dogadywania się z Kremlem poza plecami UE i NATO jest mocno niepokojąca.

Skoro zatem kości światowe i europejskie zostały rzucone, to warto publicznie zadać kilka pytań. Czy nasz rząd jest przygotowany do trwającej już rozgrywki? Czy ma wiedzę i pomysł, co robić? Czy nasi politycy myślą o racji stanu Polski i jak ją formułują? No i dlaczego na temat polskiej racji stanu jest tak cicho w mass mediach?

[srodtytul]Ucz się uczyć[/srodtytul]

Państwa przezorne rozbudowują własne i wspierają powstawanie prywatnych instytucji, firm, fundacji, stowarzyszeń, których jedynym celem jest myślenie. O przyszłości, o nowych technologiach, o problemach, jakie mogą się pojawić, i o wielu innych jeszcze – nieraz pozornie błahych czy zabawnych - kwestiach, byle by to myślenie było bezinteresowne, służyło ogółowi, a nie jedynie bożkowi mamony.

W Polsce jest trochę takich przedsięwzięć, w których myślenie pro publico bono się pojawia (np. Instytut Sobieskiego, Towarzystwo im. A. Smitha, Fundacja Batorego), ale jest ich zdecydowanie zbyt mało. Dlatego dyskusje na temat stanu państwa polskiego, finansów Polski, jej polityki zagranicznej oraz polityki gospodarczej toczą się tylko gdzieś na naukowych czy obywatelskich marginesach. Tymczasem państwo objawia coraz większą bezradność, grozi nam krach finansów publicznych, załamanie gospodarcze i zepchnięcie do trzeciej ligi w rozgrywkach międzynarodowych.

[wyimek]Jak spowodować, żeby wyzwania, jakie stoją przed Polską, stały się przedmiotem debaty publicznej? Jak spowodować, żeby debata publiczna była w ogóle możliwa?[/wyimek]

Rząd, jak wszystko na to wskazuje, w ogóle nie jest zainteresowany jakąkolwiek debatą publiczną. Media komercyjne, zwłaszcza elektroniczne, czyli te o największym zasięgu, wychodzą w przytłaczającej większości naprzeciw oczekiwaniu rządu, czego przejawem jest albo zamulający przestrzeń publiczną „świergot medialny” o niczym, albo wręcz medialne manipulacje i kłamstwa. Takie jest założenie: przekazy medialne mają być pozorne, sztuczne jak plastik, jak peerelowska telewizja z piosenek Jacka Kleyffa, opisujących propagandę komunistyczną.

Miesięcznik „Press”, pretendujący nie wiedzieć na jakiej podstawie do statusu wyroczni środowiska dziennikarskiego, powinien w uznaniu swoich zasług na polu propagandy, a ma je niemałe, lekko skorygować tytuł, np. na „Presspropagit”.

Nie jest przecież przypadkiem, że dziennikarzem XX-lecia został niedawno ogłoszony Jerzy Baczyński, naczelny „Polityki”, gazety znanej niegdyś, a i dziś z mocnego zaangażowania partyjnego (sławetne „Tusku, musisz”, „Bronku, do boju!”) oraz z piór, które na łamach gazety jawnie pisały do czytelników, a po cichu i tajnie do peerelowskich służb, też tajnych. Sam zaś Baczyński figuruje w archiwach IPN, jako kontakt operacyjny.

Jedno trzeba Radiu Zet, które dało ten laur dziennikarza XX-lecia redaktorowi „Polityki” przyznać: stanowi to, niestety, bardzo gorzkie, ale trafne podsumowanie w co przekształciła się większość mass mediów III RP!

Nic więc dziwnego, ze opinia publiczna, za którą uważają się mass media, jest dziś czystą błazenadą i wielkim kłamstwem. Media w obecnym kształcie są faktycznie filarem obozu władzy.

[srodtytul]Prawie jak w komunizmie[/srodtytul]

Czyli pierwszą racją stanu Polski jest obecnie inwestowanie w niezależne od państwa ośrodki myślenia o problemach społeczności i narodu. Przy jednoczesnym oczekiwaniu i wymaganiu, żeby ośrodki te były efektywne. I przy stwarzaniu warunków do debaty publicznej, najlepiej m.in. w mass mediach. Drugą racją: uwalnianie gospodarki od gorsetu ograniczeń administracyjnych. I znowu – przy jasno zarysowanych celach, ważnych dla państwa polskiego dziś: bezpieczeństwo energetyczne Polski, konkurencyjność i innowacyjność polskich firm. To zaś oznacza, że prywatyzacja owszem, jak najszerzej, ale jednoczesne wspomaganie przez państwo różnymi sposobami, ale zawsze potężnymi pieniędzmi, przedsięwzięć kluczowych w najbardziej przyszłościowych i strategicznych dla przyszłości kraju obszarach.

[srodtytul]Miłość a interesy[/srodtytul]

Jak wiadomo, państwa nie mają uczuć, tylko interesy. Ale czy wiadomo to w Polsce, można mieć wątpliwości. Z deklaracji premiera i prezydenta wynika, iż chcą być ze wszystkimi państwami dobrze i przez wszystkich kochani.

Ta polityka już wydaje zatrute owoce: niemożność wyjaśnienia katastrofy Smoleńskiej, uzależnienie Polski od umowy gazowej z Rosją, a może wręcz pełne uzależnienie energetyczne od Rosji (patrz projekty kupowania energii elektrycznej od Rosji oraz plany sprzedaży temu krajowi naszych koncernów naftowych), przyblokowanie przez rosyjsko-niemiecką rurę gazową portów w Szczecinie i Świnoujściu, nie mówiąc już o samej rurze, przykręcenie kurka z pieniędzmi z UE (w nowym budżecie na lata 2014-2020), zdystansowanie się USA do Polski, wstrzymanie modernizacji polskiej armii i w konsekwencji osłabienie naszego bezpieczeństwa.

Premier Tusk, minister Sikorski i prezydent Komorowski lekką ręką zrezygnowali z mozolnie tworzonej pajęczyny porozumień między Polską a krajami bałtyckimi, Ukrainą, Gruzją i Azerbejdżanem. Zrezygnowaliśmy też z budowania jednolitego frontu w UE wobec Rosji. To spowodowało, że jesteśmy wobec Moskwy o wiele słabsi.

Gdy mieliśmy parę lat temu spór z Rosją o eksport naszej żywności, to rząd Kaczyńskiego doprowadził do tego, że kanclerz Merkel – bo była wówczas prezydencja niemiecka – naciskała w imieniu całej UE na Moskwę, żeby ta wycofała się z absurdalnych i nie stosowanych wobec innych krajów UE wymagań wobec tego eksportu. Rząd Tuska zgodził się na osobne negocjacje z Rosją, jakbyśmy nie byli członkami UE, a Rosjanie w zamian ustąpili z tychże wymagań. Innymi słowy, ustąpili z absurdalnych żądań, które sami wymyślili, a my zrezygnowaliśmy z zasady solidarności UE. Moskwa osiągnęła zatem swój cel polityczny, nic nie dając w zamian.

W sprawie kontraktu gazowego z Rosją polski rząd też stawał na głowie, żeby wyłgać się z wymagań unijnych i dogodzić Kremlowi. Pytanie za rubla, czy w relacjach z Rosją silniejsi jesteśmy jako osobne państwo, Polska, czy jako państwo część całej Unii Europejskiej?!

Podobną niechęć do rozwiązań systemowych przejawia obecna władza Polski wewnątrz samej UE. Przykładem jest tu kwestia obsady służby zagranicznej UE. Rząd i minister Sikorski odrzucili regułę parytetu, czyli proporcjonalności w ilości i jakości stanowisk dla poszczególnych państw w zależności od ich wielkości. Dlaczego tak zrobili? Uzyskali w zamian, jak przyznał Sikorski, zapewnienie, że parę osób z Polski przez nich wskazanych otrzyma parę konkretnych stanowisk.

Rząd świadomie zatem rezygnuje z rozwiązań systemowych na rzecz dowolności, przypadkowości, układów, a przede wszystkim – piaru, bo przecież każdą z powyżej przypomnianych spraw „sprzedawano” w usłużnych mediach jako wielki sukces polityki PO. Do powyżej przytoczonych przykładów, dodajmy jeszcze sprawę największego kalibru: katastrofę smoleńską. Dla zadowolenia Rosjan zrezygnowaliśmy z własnego wyjaśniania przyczyn tej tragedii.

Skandaliczne efekty oddania śledztwa Rosji widzimy na co dzień. Czy nasza suwerenność ma być złożona na ołtarzu niejasnej polityki obecnego obozu władzy wobec Rosji i Niemiec? I dlaczego na tymże samym ołtarzu składamy możliwości naszego państwa, wynikające z członkostwa w UE i NATO?

[srodtytul]Jest o czym rozmawiać[/srodtytul]

W kraju, gdzie obywatele rozumieją swoje interesy, mass media przy sporach własnego rządu czy prezydenta z UE stają blokiem za własnymi politykami; nawet jeśli ich nie lubią. A dlaczego? A dlatego, że politycy najczęściej reprezentują w tych sporach interesy konkretnych grup społecznych czy zawodowych danego kraju.

W Polsce, tej Polsce wykreowanej przez przeważającą część środków masowego przekazu, do roli politycznych wyroczni wyrośli satyrycy, no to jeszcze nie byłoby najgorsze, czasem wręcz mogłoby być ożywczo-ozdrowieńcze ale i zwykli pajace i prowokatorzy. Widzieliśmy jak konsekwentnie niszczyli propaństwową politykę prezydenta Kaczyńskiego, kierując się tylko i wyłącznie interesem politycznym establishmentu III RP.

Dziś punktem numer 1 w rozważaniach o polskiej racji stanu jest zatem pytanie: jak spowodować, żeby wyzwania, jakie stoją przed Polską, stały się przedmiotem debaty publicznej? Jak spowodować, żeby debata publiczna była w ogóle możliwa? Jak doprowadzić do tego, żeby opozycja nie była wyzywana od faszystów, oszołomstwa itp. Bzdur? Wyzywać jest łatwiej niż podjąć – i niż umożliwić - publiczną debatę, co rząd robi źle, co zaniedbuje, a co mu wychodzi?

A może jednak, na początek w celu systematycznego rozważenia rozmaitych aspektów polskiej racji stanu, któraś z głównych stacji telewizyjnych (telewizji publicznej lub prywatnej) zrobiłaby stały, cykliczny, program dyskusyjny? Kto zacznie publiczną, bardzo szeroko zakrojoną, rozmowę o Polsce? Czy PiS i inni krytyczni obserwatorzy polityczni i ekonomiczni nadal będą usiłowali przebić się do obywateli, ale jak zwykle będą zagłuszani przez rząd i życzliwe im media? „Kaczory” i „pisiory” to oszołomy, wariaci, no i zbrodniarze – prowokują nawet, żeby do nich strzelać! Bardziej światli krytycy opozycji mówią, że PO i PiS niczym się nie różnią. Walczą ze sobą, reszta ich nie interesuje. A to nieprawda, kolejny zamulacz umysłów. PiS i PO to dwie zasadniczo różne wizje polityczne. Czy Polska ma być silnym państwem w Europie czy Polska ma być klientem Europy, a właściwie Rosji, Niemiec i Francji?! Taki jest wybór. To jest zatem bój o całkiem inną Polskę. O inne państwo i inną jego treść. Polityka PO, moim zdaniem, wciąga nas w głębokie zależności od obcych potencji i powoduje totalną inercję państwa polskiego. To śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polski. Naprawdę jest o czym rozmawiać.

[i]Autor jest publicystą. Był prezesem PAP (za rządu Jana Olszewskiego), PAI (za rządu Jerzego Buzka), Polskiego Radia (za rządu Jarosława Kaczyńskiego)[/i]

Niektórzy sądzą, że Diabeł bardzo się ostatnio ożywił, krąży nad światem, często nad Polską. Może tak jest, może nie jest, ale widać wyraźnie, że moment dla świata jest dziś przełomowy. Głównie dlatego, że najważniejsze mocarstwo światowe, USA, wpadło w kryzys wewnętrzny, i to bardziej kryzys wartości i polityki niż gospodarki. Inni gracze międzynarodowi usiłują to wykorzystać lub odnaleźć się w nowej sytuacji.

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę