Dobry start

Unia jest czymś więcej niż tylko organizacją międzynarodową. Nie jest jednak również państwem federalnym i nie dąży do tego, aby się nim stać – pisze wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej

Publikacja: 06.12.2010 00:28

Dobry start

Foto: Archiwum

Red

Miniony rok był dla Unii Europejskiej wyjątkowy i pełen wyzwań. Pierwszy rok obowiązywania traktatu lizbońskiego przypadł akurat na czas kryzysu gospodarczego i związanych z nim wyzwań politycznych. Traktat ten zmienił w sposób zasadniczy nie tylko to, czym Unia się zajmuje, lecz również podstawowe mechanizmy jej funkcjonowania.

Nie wszyscy byli co do niego przekonani. Część jego krytyków twierdzi, że komplikuje on jeszcze bardziej i tak już złożony system instytucjonalny. Inni powtarzają opinię, iż stosunki między różnymi częściami składowymi Unii opierają się na zasadzie zwycięzca – przegrany: tam, gdzie jedna instytucja zyskuje, inna musi coś stracić. Słyszymy też oskarżenia, iż UE znajduje się na drodze wiodącej prosto do utworzenia struktury międzyrządowej.

Jako członek Komisji Europejskiej odpowiedzialny za sprawy międzyinstytucjonalne bezpośrednio śledzę funkcjonowanie traktatu lizbońskiego od samego początku jego obowiązywania.

W przeciwieństwie do opinii pesymistów moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Kiedy w tym roku stanęliśmy w obliczu kryzysu związanego z zadłużeniem publicznym, traktat lizboński pozwolił Unii na błyskawiczne podjęcie kluczowych decyzji.

Dzięki zwiększeniu roli Parlamentu Europejskiego oraz parlamentów krajowych przyczynił się do wzmocnienia demokracji zarówno na szczeblu unijnym, jak i krajowym. Zwiększył również rolę obywateli dzięki temu, iż nadał moc wiążącą Karcie praw podstawowych oraz wprowadził europejską inicjatywę obywatelską będącą pierwszym unijnym instrumentem demokracji bezpośredniej.

Głównym założeniem traktatu lizbońskiego było wzmocnienie wszystkich instytucji, a tym samym całej Unii Europejskiej.

W obecnej niestabilnej sytuacji na świecie Unia Europejska pozostała ostoją i wzorem wolności, demokracji, równości, praworządności i poszanowania praw człowieka, które to wartości w sposób wyraźny zostały określone w traktacie lizbońskim.

[srodtytul]Więcej demokracji[/srodtytul]

Kolejnym założeniem traktatu było urzeczywistnienie wyznaczonego już dawno temu celu „zbliżenia Europy do obywateli” poprzez rozwiązanie problemu deficytu demokracji. Dlatego też tak ważne jest, aby podkreślić, iż na wprowadzeniu traktatu najwięcej zyskały parlamenty i obywatele.

Postanowienia traktatu wzmocniły zarówno ustawodawcze, jak i budżetowe kompetencje Parlamentu Europejskiego. Procedura współdecyzji Parlamentu oraz Rady, czyli organu reprezentującego rządy państw członkowskich, stała się zwykłą procedurą ustawodawczą, a Parlament uzyskał pełny udział w decydowaniu o wydatkach przewidzianych w corocznym budżecie.

W dziedzinach takich jak handel czy rolnictwo polityki są poddawane demokratycznej kontroli, co jest rozwiązaniem zupełnie nowatorskim.

Dzięki temu możemy mówić o większej legitymacji politycznej oraz – mam nadzieję – o większej świadomości i akceptacji decyzji UE.

Wciąż niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że na traktacie lizbońskim skorzystały również parlamenty krajowe, które uzyskały prawo do kontroli projektów ustawodawczych UE oraz składania zastrzeżeń w sytuacji, gdy ich zdaniem daną kwestię lepiej byłoby uregulować na poziomie krajowym.

Jedną z najbardziej innowacyjnych zmian jest wprowadzenie europejskiej inicjatywy obywatelskiej. Dzięki niej grupa obywateli licząca co najmniej milion osób reprezentujących określoną liczbę państw członkowskich może się wspólnie zwrócić do Komisji o podjęcie działania w sprawie, która jest dla nich istotna. Inicjatywa taka może dotyczyć wielu spraw – od ochrony konsumentów poprzez standardy w zakresie ochrony środowiska aż po warunki pracy.

Mechanizm ten umożliwia zwrócenie uwagi unijnych decydentów na daną kwestię przez obywateli UE, a jednocześnie bezpośredni udział tych ostatnich we wprowadzaniu zmian w funkcjonowaniu UE. Europejska inicjatywa obywatelska będzie również czynnikiem stymulującym ponadnarodową debatę na temat unijnej polityki, a także – na co szczególnie liczymy – szczerą i otwartą dyskusję między obywatelami i decydentami Unii Europejskiej.

Instrument ten przyznaje obywatelom prawo zwrócenia się do Komisji o wystąpienie z wnioskiem ustawodawczym, czyli prawo, jakie dotychczas przysługiwało jedynie Parlamentowi Europejskiemu i Radzie. Mam głęboką nadzieję, że społeczeństwo europejskie w pełni wykorzysta tę możliwość.

[srodtytul]Mocniejsze instytucje[/srodtytul]

Fakt, iż parlamenty i obywatele zyskali na postanowieniach nowego traktatu, nie oznacza, że inne instytucje w jakikolwiek sposób na tym straciły. Rada Europejska, która funkcjonuje już od ponad 30 lat, uzyskała wreszcie status pełnoprawnej instytucji UE. Jest to organ zajmujący się wyłącznie najistotniejszymi zagadnieniami o charakterze strategicznym, na które zgodę mogą wyrazić jedynie najwyżsi przedstawiciele wszystkich 27 państw członkowskich.

Ostatni kryzys gospodarczy ukazał korzyści płynące z funkcjonowania urzędu stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, który zapewnia spójność podejmowanych działań. Potwierdzeniem tego jest ożywiona współpraca w kwestiach dotyczących zarządzania gospodarką między przewodniczącym Komisji Europejskiej José Barroso a przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem.

Traktat wzmocnił również możliwości Komisji w zakresie wykorzystania jej głównych atutów: przysługującego jej prawa inicjatywy ustawodawczej, jej fachowej wiedzy technicznej, jej rozumienia interesu ogólnoeuropejskiego oraz dorobku prawnego UE, do pilnowania którego Komisja jest powołana. W praktyce w sprawach takich jak: rynek wewnętrzny, rynki finansowe, polityka społeczna, spójność, energetyka, zmiany klimatyczne, rolnictwo czy transport, jakiekolwiek skuteczne działania może podjąć jedynie Komisja. Dysponuje ona odpowiednimi zasobami, sieciami i fachową wiedzą.

Również i Rada, skupiająca ministrów reprezentujących rządy poszczególnych państw członkowskich, skorzystała na postanowieniach traktatu, gdyż może działać sprawniej dzięki rozszerzeniu zasady głosowania kwalifikowaną większością głosów na kolejne polityki UE.

[srodtytul]Ściślejszy związek[/srodtytul]

Jeśli chodzi zaś o krytyczne głosy zarzucające Unii podążanie w kierunku struktury międzyrządowej, należy stwierdzić, że debata nad konfliktem między systemem międzyrządowym a ponadnarodowym jest oparta na błędnej dychotomii. Tak naprawdę UE łączy w sobie oba te elementy – tak zawsze było i tak zawsze będzie. Na tym właśnie polega jej wyjątkowość i jej geniusz.

Unia jest czymś więcej niż tylko tradycyjnie pojmowaną organizacją międzynarodową. Nie jest jednak również państwem federalnym i nie dąży do tego, aby się nim stać. „Coraz ściślejszy związek” – termin, który często się pojawia w traktacie lizbońskim, jest wyrazem dążenia do coraz ściślejszego łączenia „narodów Europy”, ale nie do zastępowania lub likwidowania państw członkowskich.

Wszystkie nasze działania muszą być podporządkowane jednemu, wspólnemu celowi: skuteczniejszej i bardziej demokratycznej Unii Europejskiej cieszącej się należytym poszanowaniem na arenie międzynarodowej.

Podobnie jak przy wprowadzaniu wszelkich nowych aktów prawnych również w przypadku traktatu lizbońskiego potrzeba było kilku miesięcy na wdrożenie go w praktyce. Jednakże teraz, po roku jego wejścia w życie, mogę bez wahania stwierdzić, że traktat funkcjonuje dobrze i w dużej mierze przyczynił się do wzmocnienia demokracji i przejrzystości w UE.

Należy pamiętać, że traktat lizboński jest jedynie narzędziem, które ściślej łączy ze sobą instytucje europejskie, państwa członkowskie i obywateli. Jest to narzędzie o ogromnym potencjale, który chcemy wykorzystywać dla dobra wszystkich Europejczyków.

[i]Autor jest wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej odpowiedzialnym za stosunki międzyinstytucjonalne i administrację[/i]

Miniony rok był dla Unii Europejskiej wyjątkowy i pełen wyzwań. Pierwszy rok obowiązywania traktatu lizbońskiego przypadł akurat na czas kryzysu gospodarczego i związanych z nim wyzwań politycznych. Traktat ten zmienił w sposób zasadniczy nie tylko to, czym Unia się zajmuje, lecz również podstawowe mechanizmy jej funkcjonowania.

Nie wszyscy byli co do niego przekonani. Część jego krytyków twierdzi, że komplikuje on jeszcze bardziej i tak już złożony system instytucjonalny. Inni powtarzają opinię, iż stosunki między różnymi częściami składowymi Unii opierają się na zasadzie zwycięzca – przegrany: tam, gdzie jedna instytucja zyskuje, inna musi coś stracić. Słyszymy też oskarżenia, iż UE znajduje się na drodze wiodącej prosto do utworzenia struktury międzyrządowej.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?