Kiedy w dawnych dobrych czasach wyszło na jaw okropne zło, jakie chciał poczynić w polskim życiu producent filmowy Lew Rywin, przedstawiciel do dziś nie wiadomo dokładnie jakich sił ciemności — politycy, którzy nie mieli do tej pory szansy, ożywili się pod hasłem jedności. Janek i Marysia, którzy stronili wcześniej od politycznych dyskusji, ponieważ kiedy szli na randkę, a nawet do łóżka, kłócili się niezmiernie, zobaczyli promyk nadziei dla swojego związku.
Mieli podobne poglądy, a jednak inne. Wizja sojuszu partyjnego PiS i PO zelektryzowała ich i pozwoliła wziąć ślub. Janek powiedział: „Marysiu, jeśli Donald i Jarosław mogą się porozumieć, to i my nie będziemy się już kłócili o politykę". „Dobrze Janku, przekonuję mnie ten twój argument i postawy naszych polityków. Bądźmy razem. Dla nas. Dla Polski". „To piękne, co powiedziałaś" — zreflektował się wzruszony tym wyznaniem Janek.
W przeddzień wyborów w 2005 r. Marysia i Janek wzięli ślub. A jeszcze dzień wcześniej kredyt na budowę domu. Bo jeszcze tydzień wcześniej okazało się, że Marysia jest z Jankiem w ciąży. Ślub odbył się z udziałem skłóconych wcześniej rodzin, które biorąc przykład z młodej pary oraz Jarosława i Donalda, postanowiły żyć pod staropolskim hasłem „Zgoda, a Bóg wtedy rękę poda".
Rano po nadwyraz wesołym weselu wszyscy poszli głosować na PO-PiS. W niedzielę wieczorem pozostałe z sobotniej zabawy szampany wystrzeliły korkami i pito, wznosząc toasty za powodzenie młodej pary i nowej koalicji, która miała zmienić Polskę.
Potem, z dnia na dzień, było już gorzej. Ciężarna Marysia z trudem przyjmowała przynoszone przez Janka złe wieści o coraz trudniejszych negocjacjach między politykami. Janek, który sympatyzował z PO nie chciał wypominać Marysi, że jej polityczny ulubieniec komplikuje sprawy. A Marysia milczała dziwnie, by nie wypomnieć mężowi odpowiedzialności za coraz trudniejsze rozmowy, jakiej, jej zdaniem, ponosił Donald. Kiedy pomysł koalicji upadł po wygranych przez Lecha Kaczyńskiego wyborach prezydenckich, Marysi i Jankowi zrobiło się smutno, ale doszli do wniosku, że lepiej dla ich miłości i przyszłości, a w szczególności dla dziecka, stanie się jak nie będą się kłócić o polityków, którzy obiecali koalicję i rozeszli się przy pierwszych trudnościach.