Jeżeli mielibyśmy zakładać, tak jak to zrobił Ryszard Bugaj, że pójście na wybory jest równoznaczne z akceptowaniem patologii w polskiej polityce, to przynajmniej 90 proc. obywateli nie powinno wziąć udziału w wyborach. Gdybyśmy mieli się zgodzić z takimi argumentami, na wybory poszliby tylko ci, którzy w nich kandydują na posłów i senatorów, idąc tym tokiem myślenia, dochodzimy do parodii systemu demokratycznego.
Niech się pali
Politycy nie mogą podważać istoty systemu demokratycznego, zwłaszcza ci, którzy go współtworzyli, a do nich należy Ryszard Bugaj. Tekst, w którym twierdzi, że nie pójdzie na wybory, jest jak protest trzyletniego dziecka, które wie, że coś mu się nie podoba, ale nie potrafi powiedzieć, co by mu odpowiadało. Dorośli ludzie, w dodatku aktywni politycznie i od lat zaangażowani w tworzenie demokracji, nie mogą wygłaszać takich poglądów, bo dają zły przykład potencjalnym wyborcom, w dodatku tym ukształtowanym i mającym wiedzę oraz własne preferencje w stosunku do konkretnych partii.
Jak mój sąsiad powie, że nie pójdzie na wybory, to pomyślę: Dobrze, nie idź, skoro jesteś wkurzony. Ale jak to mówią publicznie ci, którzy tworzyli ten system, tak jak Jan Maria Rokita albo Ryszard Bugaj, to się we mnie gotuje. Moim zdaniem to tak, jakby sami sobie pluli w twarz. Można nie widzieć w zestawie kandydujących swojego idealnego przedstawiciela, jednak z tego nie można wyciągać wniosku: Niech się pali, niech się wali, niech się system załamie! A do kraju niech wejdą Chińczycy i wprowadzą totalitaryzm. Polityk, jakim jest Bugaj, nie może ujawniać swoich emocji.
Na razie nie wymyślono lepszego systemu niż demokratyczny i to już jest powód, by głosować. Ci, którzy kandydują, są z tego ludu. Jeśli wśród kandydujących nie ma tych, którzy w pełni odpowiadali naszym wyobrażeniom, to nie znaczy, że nie ma też takich, którzy reprezentowaliby nasz antyinteres.
Za i przeciw
Wybory zawsze mają charakter pozytywny i negatywny. Jedni chcą utrącić jakichś kandydatów, nie chcą dopuścić ich do władzy, ale są też tacy – chociaż w Polsce w mniejszości – wybierający kandydata, który reprezentuje najbliższy im światopogląd. Takimi wyborcami byli ci, którzy głosowali na Ruch Palikota. Podobały im się hasła, tj. legalizacja marihuany czy wyrażenie chęci walki z Kościołem (nie twierdzę, że ten sposób wybierania jest równoznaczny z byciem wyrobionym, ukształtowanym, dojrzałym wyborcą, który się zastanawia, jak powinien wyglądać system w Polsce, jak powinna wyglądać Polska).