Kuczyński: Jarosław Kaczyński się nie zmieni

Jarosław Kaczyński nie może się zmienić i stworzyć wielkiego otwartego obozu. Może jedynie, by zdobyć władzę, znowu się przebierać, udając zmianę – pisze publicysta

Publikacja: 23.10.2011 20:00

Waldemar Kuczyński

Waldemar Kuczyński

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Przeczytałem artykuł Igora Janke "Nie ma co marzyć o Budapeszcie" ("Rzeczpospolita" z 18 października 2011). Zgadzam się z tytułem, potem już nie. Wedle autora przeszkodą w powrocie PiS do władzy jest osobowość Jarosława Kaczyńskiego, czyli coś, co jest w nim, a nie poza nim. Jest on zarazem nieusuwalny, bo jak dowodzi sporo faktów, wyborcy PiS to głównie właśnie jego wyborcy.

Janke powtarza opinię najlepiej wyrażoną przez Marka Migalskiego – bez Kaczyńskiego PiS nie będzie istniał, z Kaczyńskim nie będzie rządził. Te dwa zdania właściwie kończą dyskusję. Pozostaje wiara w cud i Janke ją wyznaje, pisząc, że jeśli Kaczyński chce wrócić do władzy, musi się zmienić i stworzyć "wielki otwarty obóz".

Odpowiadam tak: Kaczyński nie może się zmienić i stworzyć wielkiego otwartego obozu. Może jedynie, by zdobyć władzę, znowu się przebierać, udając zmianę, otwarcie na nieufne mu środowiska i pozostając niezmiennym. Szansa powodzenia jest niewielka. PiS zapewne czeka uwiąd w antyustrojowej opozycji. A teraz uzasadnienie tych opinii.

Ujawniają się dwie Polski

W roku 1989 Polacy odzyskali wolność politycznego wyrazu. I od razu ujawniły się dwie odmienne grupy postaw, jakby dwie polskie rodziny, dwie Polski. Jedna przyjęła z aprobatą i nadzieją Okrągły Stół, rząd Tadeusza Mazowieckiego, jego reformy gospodarcze, otwarcie kraju na zagraniczne inwestycje i kapitał, ale także na obyczaje z Zachodu. Była też zdecydowanie za członkostwem i daleką integracją z Unią Europejską.

Ta część Polaków, jakieś 70 procent aktywnych wyborców, od dawna, jeśli wierzy, śpiewa "Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie". Pewno mniejszość z nich kocha Trzecią Rzeczypospolitą, chcą, by była lepsza, ale nie chcą jej zamieniać na inną.

I jest druga część Polaków, dla której Okrągły Stół był chytrym manewrem komunistów, by pod zmienioną nazwą i pozorami demokracji zachować przywileje i układy z PRL. Ci Polacy w planie Balcerowicza dostrzegli głównie "wielki przekręt", rozkradzenie kraju przez nomenklaturę i część elit "Solidarności" i jego wyprzedaż obcym. Dla nich Niemcy to wróg dybiący na ziemie zachodnie, a Rosja ino czeka okazji, by znowu wejść nad Wisłę. Unia Europejska zaś to brukselka do wyciśnięcia i reszta do odrzucenia, bo czyha na naszą niepodległość i polskość.

Ci Polacy, jakieś 30 procent wyborców chadzających na wybory, nadal czują, że kraj jest zniewalany, nie cierpią Trzeciej RP, tęsknią do prawdziwej, swej Polski, śpiewając "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie".

Od dawna czekali na inną Rzeczypospolitą, nawet nie wiedząc, że to ma być Czwarta. Głosowali w kolejnych wyborach, z różnych pobudek, na różne partie, nieświadomi, że są jednym, bo nie było sytuacji, która by ich w jedno zespoliła. I która pozwoliłaby im dostrzec, że krąży już od dawna po scenie polityk zdolny podać im słowo i ton, stać się przywódcą.

Aż się spotkali w roku 2005. Umożliwił to wielki zawód rządem SLD i oburzenie aferą Rywina, a także kilku innymi stworzonymi bardziej przez polityczną i medialną histerię niż przez aferzystów. Był to też czas największego ekonomicznego lęku, przez bezrobocie sięgające 20 proc. Polska niechcąca żyć w Trzeciej RP stanęła w szyku pod przywództwem braci Kaczyńskich.

70 proc. reszty zostało w rozproszeniu, trochę zaciekawione tą Czwartą RP, ale bardziej niepewne, czym ona będzie. Dowiedzieli się po dwu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości i w wyjątkowej mobilizacji pozbawili tę partię władzy. Ugryziony przez Kaczyńskich żubr, nigdzie, jak się wydawało Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi, nie pognał, lecz się im odwinął.

Od sceny sporu do sceny wojny

Dwa lata rządów PiS zmieniły fundamentalnie nie tyle kształt, ile mechanikę sceny politycznej. Od tego czasu zaczęły nią rządzić inne niż wcześniej prawa, bo miejsce wielu grup wyborców różniących się poglądem, jak i przez kogo ma być rządzony kraj, zajęły dwa bloki wyborców różniących się radykalnie stosunkiem do ustroju politycznego. Normalny w demokracji spór o politykę państwa został wyparty przez polityczną wojnę o kształt ustroju, o to, czy Rzeczpospolita ma być Trzecia czy Czwarta.

Wszystkie osobliwości polityczne od tamtego czasu; zamiana sporu w awanturę, a języka z komunikatora w kastet i nade wszystko bezprecedensowa popularność PO, potwierdzona obecnymi wyborami po czterech latach nie aż tak bardzo udanych rządów, wszystko to pochodzi z jednego. Z wykrystalizowania się dwu politycznych Polsk; mniejszościowej, która nie chce żyć w Trzeciej RP, i większościowej, która nie chce żyć w Czwartej RP, nawet jeśli do Trzeciej ma wiele pretensji.

Te dwie Polski są dziś świadome swego istnienia, swej odrębności i stoją naprzeciw siebie skłócone. 9 października rymkiewiczowski żubr odwinął się po raz drugi i na razie jest spokojniej, ale fronty trwają.

Skazany na "swój lud"

"Polskę 30 procent" w znacznej mierze scalił, stworzył Jarosław Kaczyński, ale dziś to ona tworzy jego. Prezes PiS musi zostać taki, jakiego go pokochała, tylko takiemu będzie wołała: "Jarosław, Ty jesteś Polska" czy "Jarosław, Polskę zbaw". A pokochała go nie dzięki twarzy i głosowi, lecz dzięki politycznemu projektowi. Dzięki owej Czwartej Rzeczypospolitej, którą wyobraża sobie zapewne bardziej wyraziście, niż prezes gotów jest zaprezentować publicznie, i może nawet inaczej, niż on sam by chciał, żeby wyglądała.

To ten projekt jest chemią, która łączy go z "PiS-owskim ludem". Dla ludu ów projekt jest nie do odrzucenia, dla reszty Polski – nie do przyjęcia. Opierając się na tej owej chemii, na tym projekcie, który nadaje szefowi PiS moc polityczną, nie poszerzy on elektoratu, tak by mógł rządzić. Gdyby zaś próbował rzeczywistej zmiany, załóżmy, że osobowościowo byłby do tego zdolny, straci wielu dotychczasowych wyborców.

Pozostaje kamuflaż, w istocie oszustwo, jako niezbędne, choć raczej nieskuteczne, narzędzie komunikacji z wyborcą i walki o zdobycie władzy. Pozostaje wyciszanie, upiększanie, ukrywanie zamiarów, ale i w tym nie można być konsekwentnym, bo a nuż twardy elektorat zacznie podejrzewać, że przywódca zmienia się rzeczywiście, zdradzając "sprawę". Trzeba więc od czasu do czasu pokazać mu szydło prawdy wychodzące z maskującego worka i wtedy puder znika wraz ze złudzeniami tych, co już się dawali nabrać.

Jarosław Kaczyński jest więźniem Czwartej Rzeczypospolitej, produktu politycznego, który uczynił go wielkim. I w tym więzieniu zmarnieje.

Autor jest ekonomistą i publicystą.  Był ministrem w rządzie Tadeusza  Mazowieckiego, doradzał także premierom Włodzimierzowi Cimoszewiczowi  i Jerzemu Buzkowi

Przeczytałem artykuł Igora Janke "Nie ma co marzyć o Budapeszcie" ("Rzeczpospolita" z 18 października 2011). Zgadzam się z tytułem, potem już nie. Wedle autora przeszkodą w powrocie PiS do władzy jest osobowość Jarosława Kaczyńskiego, czyli coś, co jest w nim, a nie poza nim. Jest on zarazem nieusuwalny, bo jak dowodzi sporo faktów, wyborcy PiS to głównie właśnie jego wyborcy.

Janke powtarza opinię najlepiej wyrażoną przez Marka Migalskiego – bez Kaczyńskiego PiS nie będzie istniał, z Kaczyńskim nie będzie rządził. Te dwa zdania właściwie kończą dyskusję. Pozostaje wiara w cud i Janke ją wyznaje, pisząc, że jeśli Kaczyński chce wrócić do władzy, musi się zmienić i stworzyć "wielki otwarty obóz".

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?