Rząd, prezydent i strefa euro - Piotr Zaremba

Czy prezydent pogania rząd? Ba, czy ujmie się za Schetyną i czy jest w opozycji?

Publikacja: 09.11.2011 19:49

Takie pytania stawiali dziennikarze po wystąpieniu Bronisława Komorowskiego na  inauguracji nowego parlamentu.

Dziś pytanie kompletnie inne. Do prezydenta, ale i do rządu. Bo przemawiając do Rady Politycznej, a potem do Klubu PO, Donald Tusk potraktował prezydenta jako poganiacza uprawnionego. Wręcz obiecał spełniać jego postulaty.

Prezydent powiedział: "Warto zatem powtarzać prostą prawdę, że bez perspektywy członkostwa w strefie euro Polska znajdzie się poza obszarem pogłębionej integracji europejskiej, a więc i poza szansą na odgrywanie istotnej, na miarę naszych narodowych aspiracji, roli w Europie i na świecie". Co na to rząd?

Z naszą obecnością w strefie euro dzieją się rzeczy dziwne. Z uwag przedstawicieli rządu można wysnuć wniosek, że dziś euro mogłoby nam zaszkodzić. Zagrażając drożyzną, osłabiając konkurencyjność polskiej gospodarki. A zarazem ma to być cel ostateczny, bo zapewni nam "odgrywanie istotnej roli". Choć nie odnoszę wrażenia, aby w dzisiejszej Europie ktoś miał istotny wpływ na cokolwiek, poza panią Merkel i panem Sarkozym.

Pytam o to, bo niepostrzeżenie podsuwa się nam kolejną tezę: niezbędny ma być "rząd gospodarczy Europy", czyli tak naprawdę integracja polityczna. Urzędnicy unijni już zapowiedzieli kierunek zmian: paneuropejski podatek, nadzór Unii nad narodowymi budżetami. Z drugiej strony czołowa polska gazeta ogłosiła na swojej pierwszej stronie: pełna integracja albo katastrofa.

Zauważę nieśmiało, że jest i trzecia droga: ostrożne zatrzymanie się, zwolnienie tempa. Pytanie o euro w Polsce to część tego dylematu. To pytanie, czy nie jest prawdziwym przysłowie: "co nagle, to po diable". Ale integracji chce Palikot, chce Leszek Miller, chce "Gazeta Wyborcza" i chyba chce prezydent. Czego chce rząd? Słyszymy nic nieznaczące komunikaty.

Prezydent zgodził się łaskawie,  że można być za euro i szybką  integracją albo z powodów gospodarczych(?), albo dlatego, że chce się widzieć Polskę wielką i silną(?).  A ja bym chciał mieć prawdziwy wybór. A do tego potrzebna jest prawdziwa dyskusja.

Autor jest publicystą tygodnika "Uważam Rze"

Takie pytania stawiali dziennikarze po wystąpieniu Bronisława Komorowskiego na  inauguracji nowego parlamentu.

Dziś pytanie kompletnie inne. Do prezydenta, ale i do rządu. Bo przemawiając do Rady Politycznej, a potem do Klubu PO, Donald Tusk potraktował prezydenta jako poganiacza uprawnionego. Wręcz obiecał spełniać jego postulaty.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV