Antoni Macierewicz pcha śledztwo smoleńskie

Na tle działań niektórych przedstawicieli władzy Antoni Macierewicz staje się poważnym graczem, który wyróżnia się niezłomnością w dochodzeniu do prawdy i myśleniu o państwie jako wartości – ocenia publicysta „Rzeczpospolitej” Mariusz Staniszewski

Aktualizacja: 30.01.2012 01:37 Publikacja: 30.01.2012 01:37

Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Wcielenie zła, obsesyjny wyznawca teorii spiskowych, paranoiczny poszukiwacz szpiegów i agentów, zwolennik przypisania Rosjanom dokonania zamachu 10 kwietnia 2010 r. – taki obraz Antoniego Macierewicza tworzą politycy obozu rządzącego oraz sprzyjających mu mediów.

W tym wizerunku Macierewicz, w dawnych czasach bliski współpracownik obecnego prezydenta, jest trochę straszny, trochę śmieszny, a może raczej groteskowy. Nikt poważny nie może przecież nawet myśleć tego, o czym on mówi głośno... A z drugiej strony jest groźny, bo te niebezpieczne poglądy przekuwa na rzeczywiste działania.

Dlatego pierwszym urzędnikiem, jakiego zwolnił po objęciu władzy były minister obrony Bogdan Klich, był właśnie Macierewicz. Szef MON wystąpił o to do premiera natychmiast po nominacji. Przy włączonych kamerach, by efekt był silniejszy.

Tak zdefiniowany przeciwnik wydaje się niegroźny. Można go przecież zignorować lub wyśmiać. „Z zasady staram się nie komentować słów pana Macierewicza" – stwierdził ostatnio w jednym z wywiadów Jerzy Miller, były szef MSWiA i przewodniczący komisji badającej katastrofę smoleńską.

Politycy koalicji i znaczna część mediów wyśmiewali amerykański wyjazd Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi, gdy w Waszyngtonie szukali oni wsparcia dla wszczęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy. Drwiono też z kierowanego przez niego parlamentarnego zespołu, który ma wyjaśnić, co się stało 10 kwietnia na lotnisku Siewiernyj. Macierewicz został sklasyfikowany jako postać z kreskówki, która – mimo podejmowanych prób podjęcia walki – i tak zawsze na koniec zostanie ograna i poniżona przez pozytywnego bohatera.

Ale takie klasyfikowanie przeciwnika – choć wygodne – niesie ze sobą także niebezpieczeństwo. Jeśli szala zwycięstwa zacznie przechylać się na stronę tej groteskowej postaci, przegrywający stają się jeszcze bardziej śmieszni niż ona. Następuje bolesna zmiana ról.

Boją się, że ma rację

Wydarzenia ostatnich tygodni pokazują, że to były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest na fali. Kierowany przez niego zespół – mimo posiadania niezbyt dużych możliwości logistycznych i technicznych – skutecznie podważa ustalenia rządowego zespołu. Zbadania jego wersji wydarzeń domagają się już nie tylko politycy PiS i „moherowi" odbiorcy mediów o. Tadeusza Rydzyka, ale także np. wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, którą przecież trudno posądzić o sympatię do Macierewicza.

Organizowaną przez niego telekonferencję z amerykańskimi ekspertami transmitują najważniejsze telewizje informacyjne, a prezentowane przez specjalistów wnioski trafiają na czołówki serwisów. Gdy Macierewicz tworzy alternatywną dla oficjalnej i brzmiącą zupełnie racjonalnie wersję wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r., były szef MON Bogdan Klich zaprzecza kolejnym dowodom swojej nieudolności (ostatnim był raport NIK dotyczący fatalnego stanu przygotowań do przewozu najważniejszych osób w państwie). Nikt już zresztą nie chce go słuchać, bo trudno dziś o bardziej skompromitowanego polityka.

Kiedy poseł PiS broni honoru gen. Andrzeja Błasika, płk Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK, upiera się przy wersji forsowanej przez Moskwę i ujawnia, że podczas swojej pracy nagrywał polskich rozmówców. Przez to nie tylko stawia pod znakiem zapytania swoją rolę w badaniu przyczyn wydarzeń z 10 kwietnia, ale także ośmiesza struktury państwa. Pokazuje, że mimo zabezpieczeń najważniejszych w państwie polityków można nagrywać z dziecinną łatwością.

Na tle takich działań Antoni Macierewicz przestaje być już postacią groteskową, dla której polityka jest tylko sposobem leczenia własnych uprzedzeń. Staje się poważnym graczem, który wyróżnia niezłomnością w dochodzeniu do prawdy i myśleniu o państwie jako wartości. Politykiem, który dąży do poważniejszego traktowania Polski.

A rząd, im częściej mówi, że ustalenia Macierewicza niczego nie zmieniają, tym bardziej buduje jego znaczenie. Bo przecież wygląda na to, że jeśli przedstawiciele władzy nie chcą sprawdzić nowych, racjonalnie brzmiących wątków sprawy, czegoś się obawiają. I nie chodzi o to, że ukrywają jakieś tajne działania prowadzone wspólnie z Rosjanami. Raczej boją się, że Macierewicz mógłby mieć rację. A to skompromitowałoby obecną ekipę nawet w oczach jej zwolenników. Porażka z wykpiwanym przeciwnikiem, którego wysyłało się na margines, boli przecież po wielekroć.

Rząd bezradny

Wytykanie rządowi błędów, jakie popełnił po 10 kwietnia, nie jest szczególnie trudne. Dowodem są upadające kolejno punkty raportu Millera czy brak dostępu polskich prokuratorów do podstawowych dowodów. Dopóki jednak atakujący trzyma się faktów, rząd jest bezradny. Sytuacja poprawiłaby się, gdyby Macierewicz choć raz powiedział głośno o zamachu. Wtedy można by go traktować jak dawniej. Ale poseł PiS, jak na złość, wykreślił to słowo ze swojego słownika.

Wcielenie zła, obsesyjny wyznawca teorii spiskowych, paranoiczny poszukiwacz szpiegów i agentów, zwolennik przypisania Rosjanom dokonania zamachu 10 kwietnia 2010 r. – taki obraz Antoniego Macierewicza tworzą politycy obozu rządzącego oraz sprzyjających mu mediów.

W tym wizerunku Macierewicz, w dawnych czasach bliski współpracownik obecnego prezydenta, jest trochę straszny, trochę śmieszny, a może raczej groteskowy. Nikt poważny nie może przecież nawet myśleć tego, o czym on mówi głośno... A z drugiej strony jest groźny, bo te niebezpieczne poglądy przekuwa na rzeczywiste działania.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?