W żadnym kraju na świecie, gdzie prawnie rozwiązano kwestię związków partnerskich, nie zrobiono tego w sposób proponowany przez polskich konserwatystów i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Próba „rozproszenia" regulacji to chowanie głowy w piasek, a przecież jak słusznie zauważył premier Donald Tusk, „nie można zamykać oczu na istniejący, niewymyślony fakt społeczny". Dlatego należy tę kwestię porządnie uregulować ustawowo, powołując, tak jak ma to miejsce w innych krajach, po prostu instytucję związku partnerskiego.
Środowiska zainteresowane rozwiązaniami w tym zakresie od początku postulowały przyjęcie ustawy o związkach partnerskich. Takie rozwiązania istnieją bowiem we wszystkich krajach, gdzie instytucje związków zostały uregulowane prawnie – dzisiaj Polska jest w mniejszości krajów Unii Europejskiej, gdzie takich regulacji brak. Różnią się one oczywiście zakresem obowiązywania – np. możliwością lub nie uregulowań spadkobrania, podatków, informacji medycznej czy pochówku. I to jest kwestia, która za każdym razem jest negocjowana w demokratycznych krajach.
Uderzenie w godność
Jakiekolwiek drobne pośrednie regulacje, niewprowadzające instytucji związku partnerskiego, będą nieskuteczne i nie rozwiążą w przyszłości trudności, z jakimi spotykają się osoby żyjące w niesformalizowanych związkach jedno- czy różnopłciowych. Rozwiązania proponowane przez konserwatystów opierające się na koncepcji „osoby bliskiej", stworzą dodatkowe problemy wynikające z konieczności każdorazowego udowadniania przed sądami faktu bycia taką osobą. Będzie to proceder nierównościowy, upokarzający i uderzający w godność osób pozostających w takich związkach.
Wpisanie do obecnie obowiązujących ustaw przesłanki faktycznego wspólnego pożycia, rozumianej jako „więź łącząca dwie osoby" spowoduje, że w każdej sytuacji trzeba będzie udawać się do sądu, aby ten stwierdził, że dwie osoby łączyło faktyczne pożycie.
Takie rozwiązanie będzie nieefektywne i czasochłonne pod względem procesowym (procesy mogą trwać latami, przesłuchiwać trzeba będzie świadków), rodzić będzie poważne wątpliwości co do spójności orzeczeń sądowych (przykłady ciągnących się latami w sądach całego kraju spraw o wstąpienie w stosunek najmu mieszkania po zmarłym partnerze homoseksualnym mimo wyroku Trybunału w Strasburgu), a przede wszystkim będzie upokarzające i niezgodne z zasadą ochrony godności i poszanowania życia rodzinnego i prywatnego.