Stanisław Remuszko: Rekolekcje noworoczne

Życie składa się również ze smutków, krzywd i niesprawiedliwości.

Publikacja: 03.01.2015 12:31

Stanisław Remuszko

Stanisław Remuszko

Foto: rp.pl

Że też akurat mnie, Przejmuszce, musiało się to przydarzyć! Przed Bożym Narodzeniem – świętem wyjątkowo przecież rodzinnym – boleśnie spotkałem ludzi samotnych i nieszczęśliwych, ponieważ opuszczonych przez własne rodzone dzieci. Nie potrafiłem im pomóc. Wydaje mi się teraz, że bywają nie tylko źli rodzice, lecz także złe dzieci.

Czwarte przykazanie Dekalogu mówi jasno: „Czcij ojca swego i matkę swoją". Bez względu na wysiłki postępowych egzegetów – nie „córkę swoją i swego syna". Ale dziś wolałbym pisać świecko – choć w kategoriach, nazwijmy ją, ekonomii moralnej.

Powołanie do życia i późniejsze wieloletnie wychowywanie dzieci jest najstarszą ludzką inwestycją społeczną – wypadkową biologicznych instynktów oraz tysięcy lat kultury, którą rodzice otrzymują od swoich rodziców i od swojego środowiska. Perspektywa inwestycyjnych zysków jest wprawdzie tak samo naturalna i oczywista jak perspektywa własnej śmierci, lecz również tak samo podświadoma i odległa.

Przed poczęciem dzieci i podczas opiekowania się nimi (przyjmijmy umownie, że chodzi o pierwsze 20-25 lat) dzieci tylko się kocha. Nie traktuje się ich jak lokaty i o żadnych zyskach nigdy się nie myśli. Taka bezmyślność jest spowodowana również – przypuszczam – dobrym stanem zdrowotno-materialnym statystycznych rodziców, którzy w momencie opuszczenia domu przez statystyczne dzieci mają około 45-50 lat; dla rodziców zaczyna się wtedy tzw. drugie życie.

Modelowo, to drugie życie trwa mniej więcej następne 20-25 lat i charakteryzuje się przede wszystkim odrębnością dzieci i rodziców. Bezpośrednie (fizyczne) spotkania rodziców z dziećmi odbywają się raczej rzadko, choć z bardzo różną (indywidualną) częstością i intensywnością. Podobne rozrzedzenie dotyczy kontaktów duchowych, jednak z zachowaniem pewnego ważnego minimum łączności (w XXI wieku: telefon, skajp, e-mail, SMS) oraz przy posiadaniu pewnego ważnego minimum wzajemnej, stale aktualizowanej wiedzy o sobie.

Trzecia faza (kolejne 20-25 lat i więcej) różni się od drugiej tym tylko, że dzieci, w miarę fizycznego słabnięcia rodziców, stopniowo zaczynają im pomagać w ich życiu, co znowu może przybierać bardzo różne formy i gęstości. W pewnym sensie i w pewnym zakresie następuje jakby pokoleniowa zamiana wzajemnych ról w porównaniu z etapem pierwszym. W tym trzecim przedziale czasu dzieci stopniowo aktywują swą "lokacyjność", czyli – stosownie do konkretnej zmieniającej się sytuacji – wypłacają rodzicom procenty za trudy wychowania.

Od tego ogólnego schematu możliwe są praktyczne wyjątki. Jeśli mianowicie w pierwszych dwóch okresach rodzice albo nie wywiązywali się ze swoich obowiązków wobec dzieci (zaniechanie) albo dzieci krzywdzili (złe uczynki) – wówczas dzieci są w moralnym prawie ograniczyć, a nawet całkiem anulować wypłatę procentów w okresie trzecim. Warte podkreślenia są asymetrie wzajemnych relacji (prawa i obowiązki) w okresach pierwszym i trzecim oraz jaka taka symetria w okresie środkowym.

Procenty zazwyczaj bywają wypłacane pod dwiema postaciami: w naturze i w duchu. Naturą zajmuje się prawo (Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy). Sfera duchowa natomiast oznacza zainteresowanie czyimiś losami wyrażane przez działanie. Rozpiętość tego zainteresowania teoretycznie może być ogromna (od szalonej miłości, przez obojętność, do śmiertelnej nienawiści), lecz przyjmijmy, że wzajemne uczucia nie wykraczają zazwyczaj poza zwykłą dziecięco-rodzicielską miłość z jednej strony, a zwykłą dziecięco-rodzicielską niechęć z drugiej.

Tak w sumie wygląda życie zstępnych i wstępnych pokoleń w tradycyjnym idealistycznym ujęciu moralno-inwestycyjnym. Osobiście uważam, że właśnie TAK POWINNO BYĆ. Chrześcijanie mówią: „...godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne"...

Powstały na ten temat całe biblioteki. To jest krótki felieton.

Masz pytanie do autora? remuszko@gmail.com

Że też akurat mnie, Przejmuszce, musiało się to przydarzyć! Przed Bożym Narodzeniem – świętem wyjątkowo przecież rodzinnym – boleśnie spotkałem ludzi samotnych i nieszczęśliwych, ponieważ opuszczonych przez własne rodzone dzieci. Nie potrafiłem im pomóc. Wydaje mi się teraz, że bywają nie tylko źli rodzice, lecz także złe dzieci.

Czwarte przykazanie Dekalogu mówi jasno: „Czcij ojca swego i matkę swoją". Bez względu na wysiłki postępowych egzegetów – nie „córkę swoją i swego syna". Ale dziś wolałbym pisać świecko – choć w kategoriach, nazwijmy ją, ekonomii moralnej.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?