Seniorzy pod parasolem wiary

Prezydent elekt może wzbudzać rozmaite uczucia, jednak trzeba pamiętać, że jego zwycięstwo wyborcze jest przejawem woli sporej części społeczeństwa, w tym osób starszych. Potrzeb tej grupy nie można bagatelizować – pisze publicysta.

Aktualizacja: 06.06.2015 01:15 Publikacja: 04.06.2015 22:03

Seniorzy pod parasolem wiary

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Być może wszystko, co znajdzie się w tekście poniżej, zostanie uznane za banał. Być może za próbę wybielania nowej rzeczywistości, za chęć dostosowania się do nowych realiów, które nastaną po 6 sierpnia, czyli po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na prezydenta. Jednak warto przeczytać całość ze zrozumieniem i spojrzeć na świat nie tylko z własnej perspektywy.

Gdyby móc zaprojektować człowieka od nowa, przemodelować kilka elementów funkcjonowania organizmu, z pewnością zrezygnowano by ze starości. To zdecydowanie najsłabszy fragment życia, który sprawia, że każdy staje się w mniejszym lub większym stopniu zależny od innych. Ciało nie działa tak jak kiedyś, głowa też nie pracuje równie dobrze, choroby zaczynają wygrywać ze zdrowymi organami. Zdarza się śmierć we śnie i w pełnym spokoju, ale w większości przypadków jesień życia oznacza pasmo trudów, cierpienia, bólu i innych problemów.

Japoński przykład

Dziś społeczeństwa starzeją się coraz bardziej. Liderem światowego trendu jest Japonia, której inne rozwinięte gospodarki przyglądają się ze strachem. Japończycy siwieją, żyją dłużej i tym samym stanowią coraz większy problem dla państwa. Nowych obywateli nie rodzi się tyle, ile powinno, więc naród się kurczy. Seniorami nie mogą zaopiekować się chętni do tego imigranci z Chin czy Filipin, ponieważ państwo nie chce wpuszczać ich masowo, bojąc się o trwałość własnej kultury.

Restrykcyjne przepisy wizowe, skostniała kultura trzymająca japońskie umysły w ryzach tego, co wypada, a czego robić absolutnie nie wolno i brak ekonomicznych możliwości poprawy budżetów pojedynczych rodzin w efekcie doprowadzą do tego, że Japonia straci 1 populacji w ciągu najbliższych 40, góra 50 lat. W międzyczasie staruszkowie będą musieli się pogodzić z tym, że zamiast rodzin czy nawet zatrudnionych do opieki sanitariuszy zajmą się nimi roboty. Siwiejące i ginące społeczeństwo zapełni puste miejsce po ludziach maszynami, które dziś bardziej przypominają jeżdżące na kółkach kręgle, ale z czasem pewnie przeobrażą się w humanoidalne roboty.

Taką wizję przyszłości japońskie społeczeństwo akceptuje paradoksalnie łatwiej, ponieważ od wieków panują w nim dwie religie. Przywieziony z zagranicy buddyzm uczy cierpliwości, pokory wobec tego, co przynosi życie, a rdzennie japoński szintoizm przyzwyczaja, że bóstwa mogą mieszkać wszędzie. Nietrudno jest się przyzwyczaić do robotów, a nawet nadawać im cechy prawdziwych towarzyszy, gdy wieki tradycji idą z pomocą. Jednak starzenie się społeczeństw dotyka także innych krajów, którym nie jest tak łatwo.

Rozwinięte gospodarki postawiły na kapitalizm. Przyszłość zapewniają pieniądze, które trzeba maksymalnym wysiłkiem zarabiać przez całe życie. Praca jest podstawą przyszłości rodziny, poświęca się jej czasem więcej czasu niż sprawom prywatnym.

Gdy po dekadach takiego działania gospodarki rozwinięte mogą pozwolić sobie na odrobinę luzu i próbować cieszyć się tym, co nagromadzono do tej pory, kraje, które wciąż aspirują do wyższej pozycji, cały czas muszą trzymać mordercze tempo. Polska jest jednym z takich krajów, który ciągle jeszcze musi się starać, by nadążać za zmianami. Poziom życia i możliwości swobodnego zmieniania pracy czy miejsca zamieszkania wciąż nie są tak proste jak na Zachodzie.

Dwie rzeczywistości

Prowadzi to do dwoistości, ale odmiennej od japońskiej. Żyjemy w swego rodzaju schizofrenii. Chcielibyśmy być Zachodem, jednak w kilka lat nie jest łatwo nadrobić kilku straconych dekad. W polskiej telewizji można bez końca oglądać programy nawiązujące do wzorów zachodnich, na przykład programy śniadaniowe naśladujące zagraniczne morning shows. Jednak życie codzienne większości odbiorców wciąż wygląda inaczej.

Jeżeli mnie, młodego człowieka, który chce coś jeszcze zrobić i jest w pełni sił, frustruje ta rozbieżność między rzeczywistością a jej optymistyczną wizją promowaną w telewizyjnych porankach, jaką niechęć musi ona wywoływać u ludzi starszych, których codzienność ograniczona jest w dużej mierze do biernego obcowania z mediami.

Polscy seniorzy wciąż nie są ludźmi, których stać na godne życie. Nie stać ich także na realizowanie pasji, na które nie starczyło im czasu podczas życia zawodowego. W większości są zostawieni samym sobie, skazani na rodzinne obiady z dziećmi i wnukami, którzy tylko czekają, by móc wreszcie odejść od stołów i nie słuchać o sprawach, które ich w ogóle nie dotyczą. Starsi Polacy nie mają skąd czerpać pomysłów na hobby albo decydować się po emeryturze na wzięcie psa czy kota. W rzeczywistości boją się bezradności, jaką niesie starość, i cieszą się, gdy ich zwierzak umiera przed nimi. Wiedzą, że przynajmniej tym nie sprawią nikomu kłopotu.

Kiedyś rodziny spędzały ze sobą czas, czy tego chciały czy nie. Mieszkało się w domach wielopokoleniowych, w których pradziadkowie często byli w stanie doczekać się prawnuków. Dziś starość osób bliskich przeszkadza wielu ludziom w wykonywaniu zawodowych obowiązków – co w większości przypadków oznacza bycie na każde zawołanie szefa zatrudniającego na umowę cywilnoprawną (zwaną częściej w inny, mniej przychylny sposób). Dziadek z babcią stają się obowiązkiem do odklepania, obojętnie, czy trzeba im zrobić zakupy, wpaść na kawę albo na wspominany obiad. Tak z założenia być nie powinno, bo po przeżytych latach starszym powinien należeć się szacunek.

Dla ludzi starszych nie powinno mieć znaczenia, czy rządzi PO czy PiS. Jednak w praktyce wygląda to tak, że media trzymające się zrozumiałych dla seniorów wartości prezentują poglądy osadzone w kulturze katolickiej. Nie ma żadnej japońskiej dwoistości, katolicyzm to nie nowe technologie, które zmieniają się co tydzień. To twarde zasady wprowadzane twardą ręką po to, by nie dopuścić do rozmycia się tradycji.

Religia zapewnia bezpieczeństwo

Seniorzy zdani na media wolą słuchać ludzi, którzy nie prezentują poglądów przez nich nierozumianych i nieakceptowanych. Gender czy walka o legalizację małżeństw homoseksualnych nie znajdą wśród nich sprzymierzeńców – i nie ma się czemu dziwić. Jeżeli dziadków i babcie traktujemy jako ostoję tradycji i nawet mechanicznie wbijamy to do głów naszym dzieciom, nie miejmy im potem za złe, że tej tradycji chcą bronić.

Nie ma co się na seniorów boczyć i obrażać. Po latach życia zasługują na zainteresowanie swoim losem i na pomoc, jeżeli nie mogą radzić sobie z własnymi sprawami. Nie ma co się łudzić, że ich oknem na nowoczesny świat staną się uniwersytety trzeciego wieku, których zaangażowanie w kształcenie osób starszych sprowadza się do sprawnego zagospodarowywania środków pomocowych. Sławny profesor nie przyjedzie na wykład do seniorów, wciąż będą skazani na średniej jakości lektora języka angielskiego i na godzinny marsz z kijkami do nordic walking.

A następnego ranka znowu zirytuje ich kolejny oderwany od rzeczywistości gość w śniadaniowej telewizji. Ponownie bezpieczniejszym wyjściem stanie się wysłuchanie przepisu na wegetariańską pizzę dyktowanego powoli i wyraźnie przez gotującą zakonnicę prowadzącemu audycję księdzu. Duchowni nie dopuszczą do sytuacji, w której ich słuchacze nie rozumieliby, co się do nich mówi, a po składnikach i samym przepisie na potrawę przyjdzie czas na wspólną modlitwę. I będzie można się poczuć częścią wspólnoty.

Ten, kto chce naprawdę dobrze dla rozwoju naszego kraju, nie powinien elektoratu PiS traktować jak bezmózgich niewolników ślepo wykonujących polecenia radia z Torunia i samego prezesa. Zbyt wiele osób jest w ten ruch dziś zaangażowanych, by można było zakładać, że obowiązuje w nim sekciarskie posłuszeństwo. Po prostu religia i obrona tradycji zapewnia im bezpieczeństwo.

Wysłuchajmy dziadków

Podobnie jak niewierzącemu trudno zrozumieć podejście wyznawcy wiary, równie trudno jest młodym wczuć się w sposób myślenia osób starszych. Jednak wyśmiewanie go nic nie da. Co najwyżej powstanie kilka skeczy do kabaretowego programu, a śmiejącym się z nich raczej trudno będzie zrozumieć rzeczywistość. A po kolejnych kilku latach okaże się, że wokół znów więcej jest tych dziwnych niezrozumiałych „moherów, które już doszczętnie zwariowały"...

Może więc warto ich wysłuchać i zastanowić się, jak ułatwić im życie? Może nie należy się śmiać z własnych dziadków i babć za ich plecami, ale posłuchać ich opinii i opowiedzieć im o własnym zdaniu? Po prostu poświęcić im trochę czasu, nie patrząc co chwila na smartfony. Efekt może być ciekawszy, niż się spodziewamy.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne