Na płocie ambasady Niemiec w Polsce jeszcze do niedawna wisiała wystawa o pomocy dla Ukrainy. Kiedy zaczęła się wojna, Berlin ociągał się z pomocą: Angela Merkel została twarzą zakończonej porażką polityki resetu, Witalij Kliczko, mer Kijowa, nazwał żartem złożoną przez Niemców miesiąc wcześniej ofertę dostawy 5 tys. hełmów, a podczas kolejnych rocznic zakończenia II wojny światowej w stolicy Niemiec obowiązywał zakaz eksponowania ukraińskich flag – podobnie jak rosyjskich. Tymczasem niebiesko-żółte flagi powiewały na każdej wielkoformatowej fotografii zawieszonej na płocie niemieckiej ambasady w Warszawie. Nazywa się to niemieckim soft power.