Czuć w europowietrzu napięcie: szykują się personalne roszady. Jakie stanowiska znajdują się na negocjacyjnym stole? Oto w styczniu 2017 roku, a więc już za dziesięć miesięcy, kończy się druga kadencja Martina Schulza – niemieckiego (SPD) szefa Parlamentu Europejskiego. To absolutna rzadkość, aby ktokolwiek takie stanowisko piastował dwa razy z rzędu.
Tymczasem Niemiec, który zasłynął także swoimi wypowiedziami na temat Polski, przymierza się do walki o szefostwo europarlamentu... po raz trzeci! I nie stoi na razie na straconej pozycji. Jego problem to niezgoda sojuszniczej dla socjalistów grupy politycznej w PE – Europejskiej Partii Ludowej (EPP) – na przedłużenie jego obecności na tym stanowisku. Chadecy chcą znowu – po pięciu latach – odzyskać fotel numer jeden w PE. EPP ma własny scenariusz personalny. Albo raczej: własne scenariusze personalne. Mówi się o paru kandydatach, którzy mogą się ubiegać o ewentualną schedę po Schulzu. Ewentualną, bo niemiecki polityk nie złożył broni. Do ponownego wyboru potrzeba mu połowy głosów plus jeden, czyli 376 głosów.