Droga do bezpieczeństwa

Polska jest bezpieczna dzięki przynależności do struktur Zachodu. To zasługa szeregu zmian z ostatnich kilku dekad – pisze politolog.

Publikacja: 21.02.2023 03:00

Łukasz Gajewski

Łukasz Gajewski

Foto: wsb

Mija rok od rozpoczęcia przez Rosję wojny w Ukrainie. Był to czas wypełniony działaniami pomocowymi wspólnoty transatlantyckiej. Ostatnio Unia Europejska zdecydowała się wprowadzić nowy system dostaw amunicji Ukrainie, Waszyngton przekaże wozy bojowe Bradley, transportery Stryker oraz systemu obrony przeciwrakietowej Patriot. Brytyjczycy dostarczą czołgi Challenger 2 i przez cały rok równowartość ok. 18 mld euro, z czego 3 mld miały trafić do Kijowa już w styczniu. Ponadto podczas Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że Europa jest zjednoczona w niesieniu pomocy i będzie wspierała Ukrainę tak długo, jak to będzie konieczne. Najmocniejszym akcentem jedności transatlantyckiej oraz spójności NATO jest jednak wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie oraz w Warszawie.

Ogromy wysiłek obrońców Ukrainy oraz Zachodu sprawia, że Polska pozostaje względnie bezpieczna pomimo widma rosyjskiego imperializmu. To przede wszystkim zasługa przynależności do Unii Europejskiej oraz struktur NATO. Debaty publiczna dotycząca ścieżki, która spowodowała oczekiwany rozpad ZSRR i zaprowadziła nas do wymienionych struktur, pozostawia wiele do życzenia. Różnice są naturalne, lecz nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny. W tej dyskusji jako przykłady służą pojedyncze ruchy społeczne, protesty bądź inicjatywy polityczne krajowe lub zagraniczne. Myśląc o polskim gruncie, często są wskazywane ruchy solidarnościowe, natomiast punktem odniesienia w USA często jest administracja prezydenta Ronalda Reagana wraz z flagowym Strategic Defense Initiative (SDI), medialnie okrzykniętym programem „gwiezdnych wojen”. Były to ważne powody rozpadu bloku wschodniego, ale żaden z nich nie był wyłączną przyczyną. W efekcie percepcji społecznej ucieka fakt, że na obecne bezpieczeństwo Polski składają się powolne, lecz konsekwentnie realizowane procesy kulturowe zapoczątkowane na przełomie lat 60. i 70. w USA.

Kontekst negatywny mitologizacji wydarzeń oddają słowa Johna F. Kennedy’ego, wypowiedziane na Uniwersytecie Yale w 1962 r. Wskazywał on, że wielkim wrogiem prawdy bardzo często jest nie kłamstwo celowe, wymyślone, ale mit uporczywy, przekonujący i nierealny. Wiara w mity pozwala na komfort opinii bez dyskomfortu myślenia.

Bunt początkiem nowej ścieżki

Droga, która sprawiła, że Stany Zjednoczone zyskały przewagę technologiczną nad ZSRR i tym samym pokazały, że konfrontacja militarna stała się dla Moskwy bezcelowa, została zainicjowana wraz z masowymi protestami społecznymi, związanymi z niezadowoleniem spowodowanym wojną w Wietnamie. Kluczową postacią tych ruchów był Daniel Ellsberg. Był on współautorem ściśle tajnego raportu opisującego historię amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie, powstałego na zamówienie ówczesnego sekretarza obrony Roberta McNamary. Od roku 1969 Ellbserg został uczestnikiem antywojennych wydarzeń, natomiast od daty ujawnienia dokumentu, 13 czerwca 1971 r., stał się centralną postacią tzw. Pentagon Papers. Jak konkludował, amerykańska administracja chciała przedłużać wojnę w Wietnamie. Dlatego zdecydował się na ujawnienie za pośrednictwem dziennika „The New York Times” informacji zawartych w raporcie. Na temat działań Ellsberga nakręcono kilka filmów dokumentalnych, a Steven Spielberg wyreżyserował film „Czwarta władza”.

Post-Wietnam w armii USA

Publikacja informacji z raportu zapoczątkowała potężne procesy akomodacyjne w amerykańskiej armii, nazywane dziś epoką post-Wietnamu. W sektorze cywilnym termin ten oznaczał różnego rodzaju inicjatywy pacyfistyczne. Administrację oraz kręgi wojskowe najbardziej zabolała podana do publicznej wiadomości informacja, że Pentagon od początku znał analizę, z której wynikało, że tej wojny nie dało się wygrać. Na poziomie strategicznym konkluzja była bardziej porażająca. Zadawano sobie pytanie: skoro nie byliśmy w stanie wygrać wojny z Wietnamie, to w jaki sposób poradzić sobie ze Związkiem Radzieckim?

W armii amerykańskiej post-Wietnam był synonimem traumy płynącej z porażki, ale jednocześnie oznaczał potężny wysiłek modernizacyjny na poziomie technologicznym oraz kadrowym. Pojawiły się ogromne pokłady woli na rzecz implementacji wszelkich innowacji, lecz potrzebny był jeszcze punkt odniesienia. Okazała się nim izraelsko-arabska wojna Jom Kippur. Stoczona bitwa na Wzgórzach Golan w dniach 6–23 października 1973 r. pokazała, że na współczesnym polu walki decyduje inicjatywa, a nie proporcja sił. Dotychczasowa zasada masy w wojsku powoli odchodziła w przeszłość.

Amerykanie szybko stworzyli instytucje, które miały działać według nowych reguł. Jeszcze w 1973 r. powołano do życia TRADOC (Training and Doctrine Command) – ośrodek kierujący szkoleniem sił wojskowych oraz opracowujący nową doktrynę operacyjną. Jego pierwszym dowódcą został gen. William E. DePuy, autor koncepcji tzw. aktywnej obrony. Ale do wypracowania przewagi USA i NATO w zimnowojennej Europie byli też generałowie Donn A. Starry i Donald R. Morelli. Ich głównym zadaniem było przygotowanie Zachodu do konfrontacji ze ZSRR. Nowy modus operandi zakładał użycie wyłącznie sił konwencjonalnych, bez odwoływania się do broni masowego rażenia. Celem tego zabiegu była minimalizacja ryzyka potencjalnej eskalacji wojny po stronie radzieckiej. Idea została zrealizowana poprzez koncepcję pogłębionego pola bitwy powietrzno-lądowej i została opisana w dokumentach z lat 1981–1982.

Blef bardzo serio

Able Archer 83 były częścią corocznych ćwiczeń NATO. Zarządzany z kwatery głównej w Brukseli i angażujący komponenty obrony z całej Europy Zachodniej trening symulował koordynację działań dowództw sojuszu w odpowiedzi na agresję Układu Warszawskiego. Celem ćwiczeń, podobnie jak w latach poprzednich, była symulacja możliwej eskalacji konfliktu nuklearnego.

Po wielu latach od tych wydarzeń Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona (GWU NSA) w serii trzech artykułów naukowych wspomniane ćwiczenia nazywa ostatnim paroksyzmem zimnej wojny.

Jesienią 1983 roku Stany Zjednoczone i Związek Radziecki osiągnęły najwyższy i zarazem ostatni punkt wzajemnego niezrozumienia. To było swoiste błędne koło. Sowieci nie chcieli wierzyć, że Amerykanie blefują, a Amerykanie podejrzewali, że to Sowieci blefują.

Realizm Able Archer 83 był ironicznie skuteczny. Został zaprojektowany tak, aby symulować rozpoczęcie wojny nuklearnej. Wiele osób twierdzi, że ćwiczenia prawie do niej doprowadziły.

Strona radziecka przygotowała broń atomową, obawiając się, że Able Archer 83 było przykrywką prawdziwego ataku nuklearnego. Jak podają źródła GWU NSA, podczas

ćwiczeń amerykańscy analitycy stwierdzili, że przynajmniej jedna radziecka eskadra „ładowała konfigurację amunicji, której nigdy wcześniej nie stosowała”. Niektórzy przedstawiciele amerykańskiego sztabu uważali te działania za bezprecedensowe. Nie dopuścili jednak do eskalacji.

Dlaczego zachowali spokój? W pryzmacie bieżącego bezpieczeństwa Polski należałoby nakreślić trzy aspekty, które już wówczas dawały USA pewne przewagi. Pierwszym była nowa doktryna opracowana przez TRADOC i przyjęta rok przed Able Archer 83, która po wielokrotnych modyfikacjach również obecnie jest podstawą naszego bezpieczeństwa. Kolejny aspekt stanowił zmodernizowany sprzęt, którym Amerykanie posługują się do dzisiaj w ramach tzw. wielkiej piątki. TRADOC również pomógł w wyznaczeniu wymogów powyższego systemu oraz dodatkowych systemów broni, to jest czołgu M-1 Abrams, śmigłowca Apache, wozu bojowego piechoty Bradley, systemu Patriot, wyrzutni pocisków rakietowych MLRS oraz systemu ATACMS. Trzecim aspektem, który dawał USA wyjątkowy komfort działania oraz zaufanie do podejmowanych decyzji strategicznych, był fakt, że na początku lat 80. nie działali w ciemno, lecz na podstawie sprawdzonych informacji pochodzących z polskiego źródła. Tym źródłem był pułkownik Ryszard Kukliński, oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Pomiędzy 1971 i 1981 rokiem przekazał amerykańskiej CIA ponad 35 tys. stron planów wojskowych. Znalazły się tam między innymi założenia strategiczne w sytuacji konfliktu krajów Układu Warszawskiego z NATO.

Cztery dekady zmian

Bezpieczeństwo w swojej naturze charakteryzuje się pewnym dualizmem. Możemy je oceniać jako stan postrzegany „tu i teraz” oraz długofalowy proces. Druga perspektywa pokazuje, że linia czasu zmian, które zaprowadziły Polskę do obecnego miejsca, jest bardzo rozbudowana. Zapoczątkowany nieświadomie przez Ellsberga post-Wietnam w armii USA, skutkował szeregiem procesów modernizacyjnych oraz zmian mentalnościowych, a w efekcie nową doktryną FM 100-5, której założenia w postaci izolacji pola walki, zapobiegania ruchom wojsk przeciwnika i odcinania go dostaw zaopatrzenia są aktualne do dzisiaj. Wszelkie obecne koncepcje NATO, które gwarantują Polsce bezpieczeństwo, są efektem tego sposobu myślenia. Mowa o nowych, siłowych składnikach sojuszu, jak: eNRF (rozszerzone Siły Odpowiedzi NATO), VJTF (bardzo wysokiej gotowości połączone siły zadaniowe, tak zwana szpica), eFP (Wzmocniona Wysunięta Obecność) oraz wielu innych. Należy również pamiętać, że bez informacji dostarczonych przez płk. Kuklińskiego byłoby wszystkim trudniej – zarówno nam, jak i Amerykanom.

Dr Łukasz Gajewski jest politologiem z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu

Mija rok od rozpoczęcia przez Rosję wojny w Ukrainie. Był to czas wypełniony działaniami pomocowymi wspólnoty transatlantyckiej. Ostatnio Unia Europejska zdecydowała się wprowadzić nowy system dostaw amunicji Ukrainie, Waszyngton przekaże wozy bojowe Bradley, transportery Stryker oraz systemu obrony przeciwrakietowej Patriot. Brytyjczycy dostarczą czołgi Challenger 2 i przez cały rok równowartość ok. 18 mld euro, z czego 3 mld miały trafić do Kijowa już w styczniu. Ponadto podczas Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że Europa jest zjednoczona w niesieniu pomocy i będzie wspierała Ukrainę tak długo, jak to będzie konieczne. Najmocniejszym akcentem jedności transatlantyckiej oraz spójności NATO jest jednak wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie oraz w Warszawie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika