Mija rok od rozpoczęcia przez Rosję wojny w Ukrainie. Był to czas wypełniony działaniami pomocowymi wspólnoty transatlantyckiej. Ostatnio Unia Europejska zdecydowała się wprowadzić nowy system dostaw amunicji Ukrainie, Waszyngton przekaże wozy bojowe Bradley, transportery Stryker oraz systemu obrony przeciwrakietowej Patriot. Brytyjczycy dostarczą czołgi Challenger 2 i przez cały rok równowartość ok. 18 mld euro, z czego 3 mld miały trafić do Kijowa już w styczniu. Ponadto podczas Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że Europa jest zjednoczona w niesieniu pomocy i będzie wspierała Ukrainę tak długo, jak to będzie konieczne. Najmocniejszym akcentem jedności transatlantyckiej oraz spójności NATO jest jednak wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie oraz w Warszawie.
Ogromy wysiłek obrońców Ukrainy oraz Zachodu sprawia, że Polska pozostaje względnie bezpieczna pomimo widma rosyjskiego imperializmu. To przede wszystkim zasługa przynależności do Unii Europejskiej oraz struktur NATO. Debaty publiczna dotycząca ścieżki, która spowodowała oczekiwany rozpad ZSRR i zaprowadziła nas do wymienionych struktur, pozostawia wiele do życzenia. Różnice są naturalne, lecz nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny. W tej dyskusji jako przykłady służą pojedyncze ruchy społeczne, protesty bądź inicjatywy polityczne krajowe lub zagraniczne. Myśląc o polskim gruncie, często są wskazywane ruchy solidarnościowe, natomiast punktem odniesienia w USA często jest administracja prezydenta Ronalda Reagana wraz z flagowym Strategic Defense Initiative (SDI), medialnie okrzykniętym programem „gwiezdnych wojen”. Były to ważne powody rozpadu bloku wschodniego, ale żaden z nich nie był wyłączną przyczyną. W efekcie percepcji społecznej ucieka fakt, że na obecne bezpieczeństwo Polski składają się powolne, lecz konsekwentnie realizowane procesy kulturowe zapoczątkowane na przełomie lat 60. i 70. w USA.
Kontekst negatywny mitologizacji wydarzeń oddają słowa Johna F. Kennedy’ego, wypowiedziane na Uniwersytecie Yale w 1962 r. Wskazywał on, że wielkim wrogiem prawdy bardzo często jest nie kłamstwo celowe, wymyślone, ale mit uporczywy, przekonujący i nierealny. Wiara w mity pozwala na komfort opinii bez dyskomfortu myślenia.
Bunt początkiem nowej ścieżki
Droga, która sprawiła, że Stany Zjednoczone zyskały przewagę technologiczną nad ZSRR i tym samym pokazały, że konfrontacja militarna stała się dla Moskwy bezcelowa, została zainicjowana wraz z masowymi protestami społecznymi, związanymi z niezadowoleniem spowodowanym wojną w Wietnamie. Kluczową postacią tych ruchów był Daniel Ellsberg. Był on współautorem ściśle tajnego raportu opisującego historię amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie, powstałego na zamówienie ówczesnego sekretarza obrony Roberta McNamary. Od roku 1969 Ellbserg został uczestnikiem antywojennych wydarzeń, natomiast od daty ujawnienia dokumentu, 13 czerwca 1971 r., stał się centralną postacią tzw. Pentagon Papers. Jak konkludował, amerykańska administracja chciała przedłużać wojnę w Wietnamie. Dlatego zdecydował się na ujawnienie za pośrednictwem dziennika „The New York Times” informacji zawartych w raporcie. Na temat działań Ellsberga nakręcono kilka filmów dokumentalnych, a Steven Spielberg wyreżyserował film „Czwarta władza”.
Post-Wietnam w armii USA
Publikacja informacji z raportu zapoczątkowała potężne procesy akomodacyjne w amerykańskiej armii, nazywane dziś epoką post-Wietnamu. W sektorze cywilnym termin ten oznaczał różnego rodzaju inicjatywy pacyfistyczne. Administrację oraz kręgi wojskowe najbardziej zabolała podana do publicznej wiadomości informacja, że Pentagon od początku znał analizę, z której wynikało, że tej wojny nie dało się wygrać. Na poziomie strategicznym konkluzja była bardziej porażająca. Zadawano sobie pytanie: skoro nie byliśmy w stanie wygrać wojny z Wietnamie, to w jaki sposób poradzić sobie ze Związkiem Radzieckim?