Marek Kozubal: Nie jesteśmy gotowi do wojny

Politycy PiS na razie kupują czas iluzją zwiększenia siły armii. Problemów jest jednak bardzo dużo.

Publikacja: 22.02.2022 18:15

Marek Kozubal: Nie jesteśmy gotowi do wojny

Foto: AFP

Największym dobrodziejem polskiej armii są teraz sojusznicy, którzy łatają dziury w naszym uzbrojeniu, przerzucając do Polski drony, samoloty bojowe i śmigłowce. W tym czasie politycy PiS iluzjami zwiększenia gotowości bojowej armii starają się kupić czas.

Chociaż szef MON przekonuje, że „mamy" nowoczesne uzbrojenie, jedynie zaklina rzeczywistość. Bo prawdopodobnie czołgi Abrams będziemy mieli w 2025 r., chociaż Mariusz Błaszczak zapewnia, że już w tym; systemy Patriot być może na przełomie 2022/2023 r.; pierwsze samoloty F-35 pewnie w 2024 r. W tym roku może do polskiej armii trafią jedynie tureckie bezzałogowce Bayraktar.

Na koniec grudnia mieliśmy 113,5 tys. żołnierzy zawodowych oraz ok. 31 tys. Wojsk Obrony Terytorialnej. Chociaż werbunek został odbiurokratyzowany i uproszczony, daleko jest do realizacji zapowiedzi PiS zwiększenia liczby żołnierzy do 300 tysięcy. Nie ma jasności, jaki mechanizm mógłby spowodować tak szybki wzrost liczby wojskowych.

Wojnę wygrywają rezerwiści – to prawda. Rezerwistów jednak ubywa, a pozostali starzeją się. Fundacja Ad Arma zwraca uwagę, że najliczniejszą grupę stanowią osoby w wieku 51–60 lat, w dalszej kolejności jest grupa w wieku 41–50 lat. Jednocześnie od dwóch lat Sztab Generalny WP nie realizuje nawet ustalonych przez siebie planów w zakresie ich szkolenia z powodu pandemii. Na panewce spaliły zapowiedzi wezwania na ćwiczenia do 200 tysięcy osób. Niektóre kraje, ratując się przed brakiem rezerwistów, przywracają obowiązkową służbę wojskową, np. Szwecja, ale u nas na razie nie ma o tym mowy. Bo armia zakłada, że rezerwy będą odtwarzane dzięki ochotnikom, np. absolwentom klas mundurowych, studentom i żołnierzom WOT.

Czytaj więcej

Rzecznik rządu: Ustawa o obronie ojczyzny ma chronić Polskę przed atakiem Rosji

Rząd przyjął projekt ustawy o obronie ojczyzny. Rzecznik Piotr Muller twierdzi, że to „ruch wyprzedzający" zagrożenie ze wschodu. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że spóźniony o kilka lat. Projekt w istocie porządkuje przepisy obowiązujące od 50 lat i rozproszone w 14 aktach prawnych. MON planuje m.in. wprowadzenie tzw. ochotniczej zasadniczej służby wojskowej, ale też reformę administracji wojskowej. Wojskowe Komendy Uzupełnień mają zostać przekształcone w Wojskowe Centra Rekrutacyjne. Każdemu, kto stawi się przed komisją, zostanie nadany stopień szeregowego i zostanie przeniesiony do tzw. rezerwy pasywnej. Trzeba mieć nadzieję, że to nie będzie sposób na zwiększenie liczby żołnierzy tylko na papierze. Ustawa zakłada zwiększenie wydatków na obronność do 2,5 proc. PKB do 2026 r. i powołanie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.

Gen. Mieczysław Cieniuch, były szef Sztabu Generalnego WP, uważa ten projekt za zbytnio osadzony w przeszłości. – Nie ma odpowiedzi na współczesne zagrożenia asymetryczne, hybrydowe – mówi. Z kolei gen. Mieczysław Gocuł, też były szef SG WP, zwraca uwagę, że pomyłką jest likwidacja WKU i WSzW, bo efektem może być zakłócenie systemu powiadamiania i mobilizacji w czasie wojny, planowania przestrzennego, współpracy z pozamilitarnym systemem obrony państwa.

W pół kroku wstrzymana została zmiana w systemie dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi. Wprawdzie podniesiona została ranga szefa Sztabu Generalnego WP do pozycji najważniejszego dowódcy w czasie pokoju oraz wojny, ale jego kompetencje zostały ograniczone przez szefa MON. Szef SG WP stoi w cieniu Mariusza Błaszczaka, który nadzoruje WOT i tworzone Wojska Obrony Cyberprzestrzeni. Pomimo zapowiedzi Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie zostały przywrócone dowództwa poszczególnych rodzajów sił zbrojnych podległych szefowi SG WP. Nie utworzono stanowiska dowódcy sił połączonych. W sytuacji konfliktu zbrojnego może to spowodować chaos kompetencyjny.

Poprzedni rok zdominowała walka z pandemią, a wojsko decyzją ministra Błaszczaka zostało włączone w ograniczanie jej skutków. Działania wojska były potrzebne, tyle że wynikały z tego, iż państwo nie posiada służb, które są gotowe do zwalczania skutków katastrof i epidemii. Od lat PiS mówi o odtworzeniu obrony cywilnej, ale poza zapowiedziami nic w tym zakresie nie zrobiło.

W tym samym czasie państwa bałtyckie, Szwecja, Finlandia, świadome zagrożeń z Rosji, opierają swoje doktryny na tzw. obronie totalnej. Polega ona na działaniach, których celem jest zwiększenie odporności państwa w sytuacji kryzysu, ale też przygotowanie społeczeństwa do przetrwania w czasie wojny i okupacji.

U nas zarys tej koncepcji pojawił się w strategii bezpieczeństwa narodowego podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę, i na tym się skończyło. O obronie totalnej mówią w zasadzie tylko dowódcy WOT. Nie ma uporządkowanej informacji skierowanej do społeczeństwa, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. Ludzie nie wiedzą nawet, gdzie są schrony.

Jeżeli Putin dokonuje agresji w cyklu olimpijskim, następnego skoku napięcia zagrażającego naszemu bezpieczeństwu możemy się spodziewać za cztery lata. Tego czasu nie można zmarnować, jest co poprawiać.

Największym dobrodziejem polskiej armii są teraz sojusznicy, którzy łatają dziury w naszym uzbrojeniu, przerzucając do Polski drony, samoloty bojowe i śmigłowce. W tym czasie politycy PiS iluzjami zwiększenia gotowości bojowej armii starają się kupić czas.

Chociaż szef MON przekonuje, że „mamy" nowoczesne uzbrojenie, jedynie zaklina rzeczywistość. Bo prawdopodobnie czołgi Abrams będziemy mieli w 2025 r., chociaż Mariusz Błaszczak zapewnia, że już w tym; systemy Patriot być może na przełomie 2022/2023 r.; pierwsze samoloty F-35 pewnie w 2024 r. W tym roku może do polskiej armii trafią jedynie tureckie bezzałogowce Bayraktar.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: PiS dało świadectwo niewinności Tuskowi. Czy za KO będzie tak z Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Bez kantów o Kancie
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Niebezpieczne przerzucanie się oskarżeniami o prorosyjskość
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Urbańczyk: Czy pakt migracyjny zamieni Unię w „oblężoną twierdzę Europa”?
felietony
Wciąż nie wiemy, czy przyszłość Polski zależy tylko od nas
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?