Jesteśmy odpowiedzialni za skonfrontowanie rzeczywistości ze wszelkiego rodzaju utopiami – stwierdził Donald Tusk z okazji 40-lecia Europejskiej Partii Ludowej. Przemówienie wygłosił niedługo przed referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Tusk skrytykował ideę szybkiej integracji. Zamiast niej zalecił powrót do źródeł, czyli tradycyjnych wartości – takich jak wolność i przykazania dekalogu – oraz do pójścia za głosem serca i doświadczenia.
Co mi podpowiada serce? Niestety, Panie Premierze, co innego niż Panu. Skończmy wreszcie z pustosłowiem, z mydleniem sobie oczu wyświechtanymi frazesami o tradycji i źródłach z przeszłości. Dziś potrzebujemy nowej opowieści. Potrzebujemy wizji Polski i Europy, która potrafi zachwycać.
Wspólne marzenia
Pisałem już na tych łamach („Rzeczpospolita", 17 kwietnia), że paradoksalnie, nośnikami owej opowieści są osoby w różnym sensie wykluczone. Jaki jest obraz naszego kontynentu dla ludzi uciekających z narażeniem życia? Europa to oaza wolności i kreatywności, to otwarte granice, innowacje, wysoki standard życia i poszanowanie godności ludzkiej. Namawiałem do odwrócenia perspektywy, czyli spojrzenia na migrantów nie jako na problem, ale na nowy impuls. Czy Europa, o jakiej marzyli, nie jest również Europą z naszych snów?
Niespodzianka może być większa, niż byśmy się spodziewali. Bo skoro mowa o marzeniach, o czym marzą ludzie, którzy sfrustrowani niedomaganiem europejskiego projektu, szukają opieki pod skrzydłami różnej maści populistów? Czy nie o tym samym, co migranci, których skądinąd tak bardzo się boją – o spokoju, edukacji i o dobrych perspektywach dla siebie i najbliższych? Czyż nie prościej uśmiechnąć się do siebie w poczuciu, że chcemy tego samego, niż zaciskać pięści i wzywać do zamknięcia granic?
Na szczęście małostkowość Tuska nie jest jedyną odpowiedzią na aktualne trudności. Oto dwa wizjonerskie projekty oraz ich autorzy: Immanuel Wallerstein i Ulrike Guerot.