Wszystko stanęło na głowie

Trudno dziś wyobrazić sobie sytuację Jarosława Kaczyńskiego. On jest teraz przytłoczony bólem, cierpieniem, a oczekuje się od niego zachowania na miarę męża stanu – twierdzi socjolog Ireneusz Krzemiński w rozmowie z Kamilą Baranowską

Publikacja: 13.04.2010 00:54

Ireneusz Krzemiński

Ireneusz Krzemiński

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Zaskoczyły pana te tłumy gromadzące się pod Pałacem Prezydenckim, oddające hołd nielubianemu jeszcze parę dni wcześniej prezydentowi?

Ireneusz Krzemiński:

Jak patrzę na to przez pryzmat własnego doświadczenia, a doniesienie o tej katastrofie niezwykle mnie poruszyło, to nie dziwię się tym ludziom. Wszyscy zareagowaliśmy w podobny sposób. Wiadomość o tragicznej katastrofie była porażająca, dojmująco pokazywała kruchość naszego losu. Widziałem też, jak do moich studentów podczas wykładu docierały informacje o tym, co się wydarzyło, obserwowałem ich reakcje. Niezwykle istotny jest ludzki wymiar tej tragedii – zginęli nie tylko prezydent i jego żona, ale też kilkadziesiąt ważnych, znaczących i znanych osób. Owszem, miało to też wymiar symboliczny – ważna rocznica Katynia, wydarzeń o których prawdę przez lata przed nami ukrywano. I oto lecący, by ją uczcić, dostojnicy giną w bezsensownej na pierwszy rzut oka katastrofie.

Warto też zwrócić uwagę na ogromną rolę mediów. Obrazy i komunikaty medialne mają dla nas i dla sterowania naszymi emocjami kolosalne znaczenie. Jednocześnie nie wyrobiliśmy jeszcze w sobie umiejętności zdobywania się na dystans do tego, co serwują nam media, który wyrobiły już w sobie społeczeństwa zachodnie. My tego dystansu mamy mało. Jeżeli spojrzeć na to, co się działo w telewizjach, nie tylko informa- cyjnych, ale też komercyjnych, to od soboty rano obserwujemy jeden, niekończący się, żałobny program. I to też oddziałuje mocno na świadomość ludzi, na ich chęć bycia razem. To niesłychanie wpływa na mobilizację i odczuwanie świata.

Wszystko to zbiegło się w figurę narodową, której efektem jest spontaniczna reakcja ludzi. Ten wymiar ludzki, wymiar namacalnej tragedii, gry złych przypadków, jest jednak najbardziej uderzający. Zwłaszcza że Polacy na ogół mają kiepską empatyczność, a tym razem wykazali się gigantyczną empatią.

Po śmierci Lecha Kaczyńskiego wielu Polaków mogło doznać specyficznego poczucia winy: nie doceniliśmy go, zbyt surowo krytykowaliśmy, źle go ocenialiśmy, a przecież był naszym prezydentem

Porzucając na chwilę swoje polityczne sympatie?

Kiedy patrzymy na te tysiące ludzi, które zaczęły się zbierać przed Pałacem Prezydenckim, to można przypuszczać, że zapewne nie wszyscy byli sympatykami prezydenta.

Niezależnie od politycznych sympatii uczucie smutku, żalu, bezsensu tej katastrofy przeważyło. Pewnie można stworzyć psychoanalityczne wyjaśnienie, dlaczego tak wielu Polaków, spośród których wedle badań i sondaży większość źle oceniała prezydenta, nagle tam się znalazło. Być może jest to efekt pewnego specyficznego poczucia winy – nie doceniliśmy, zbyt surowo krytykowaliśmy, źle go ocenialiśmy, a przecież był naszym prezydentem. Szczególnie często słyszałem to z ust młodzieży, która zawsze była nastawiona raczej negatywnie do prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Ale podobne głosy płyną też od polityków, dziennikarzy, publicystów.

Nie ma w tym jakiegoś fałszu? Teraz po prostu politykom, dziennikarzom wypada dobrze mówić o prezydencie, bo oczekują tego widzowie, wyborcy.

Hipokryzja jest zawsze jakoś wpisana w nasze życie. Kiedy jesteśmy czymś wstrząśnięci, to przygotowujemy uroczyste gesty, słowa, przemówienia, miny. Oczywiste jest, że część polityków zakłada jakiś rodzaj maski na czas tych wydarzeń, co nie zmienia faktu, że mogą być tą tragedią naprawdę poruszeni. Dla nich jednak życie toczy się dalej i muszą też myśleć, jakie ten wypadek będzie miał dla nich skutki polityczne. To nie jest odpowiedni moment, by o tym głośno mówić, ale z tyłu głowy pojawiają się zapewne myśli, kombinacje – zasadniczo zmienia się polityczna konstelacja, rozkład sił politycznych.

Czy nasza wspólnotowa euforia potrwa dłużej?

Cieszą mnie bardzo wypowiedzi, że powinniśmy z tej tragedii wyciągnąć jakieś wnioski. Sam nawet sobie pomyślałem, że być może na co dzień zbytnio daję się zapędzić w emocjonalny kozi róg, bo jeśli ktoś jest moim przeciwnikiem, ma inne poglądy, to od razu chcę robić jego generalne oceny, zapominając, że każdy z nas niezależnie od tego, czy się z nim zgadzam czy nie, jest człowiekiem.

A rodzaj dyskursu politycznego, jaki w Polsce panuje, zrywa poczucie tej ludzkiej wspólnoty, to poczucie, że bez względu na to, czy jesteśmy za takim czy innym rozwiązaniem, to mamy coś wspólnego w naszym ludzkim losie. Myślę, że skoro taka refleksja się pojawiła, to możemy mieć nadzieję na zmianę przynajmniej tego wzoru konkurowania i walki politycznej, która w Polsce ma postać nieumiarkowaną, awanturniczą, pełną agresji i nienawiści.

Najbliższym sprawdzianem będą wybory prezydenckie.

Trudno przewidzieć, co i jak się przełoży na te wybory.

To teraz jeden wielki znak zapytania. Z jednej strony wydawało się, że są one przesądzone, a z drugiej – teraz wszystko stanęło na głowie. Trudno dziś wyobrazić sobie sytuację Jarosława Kaczyńskiego – tak dramatyczną, tragiczną – i przewidzieć, jaką decyzję podejmie. On jest teraz przytłoczony bólem, cierpieniem, a oczekuje się od niego zachowania na miarę męża stanu. Nie chciałbym też być teraz w skórze polskich przywódców, którzy muszą podejmować trudne decyzje, których skutków też nie są w stanie przewidzieć. Myślę jednak, że najbliższe dni będą dawały wszystkim aktorom sceny politycznej czas na to, aby oswoić ten ból, aby mogli zacząć racjonalnie działać we własnym i społecznym interesie. Zbliżająca się kampania na pewno może być bardzo zaskakująca.

Jak po tej tragedii będziemy oceniać prezydenturę Lecha Kaczyńskiego?

Ta prezydentura już została rozliczona i nie wiem, czy w takiej sytuacji będzie sens coś jeszcze do tych ocen dodawać. Nic bowiem nie zmienia faktu, że przydarzyła mu się ogromna tragedia i że tragicznie skończył swoją kadencję. Ale na koniec sprawił, że naprawdę o Katyniu, o polskiej rocznicy, polskim cierpieniu dowiedziały się miliony ludzi na świecie. Gdyby tej tragedii nie było, to ci ludzie by się o tym pewnie nie dowiedzieli. I być może to jest ten głębszy sens tej bezsensownej śmierci.

Zaskoczyły pana te tłumy gromadzące się pod Pałacem Prezydenckim, oddające hołd nielubianemu jeszcze parę dni wcześniej prezydentowi?

Ireneusz Krzemiński:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku