Nie bójmy się ministra Ćwiąkalskiego

Jeśli coś mnie niepokoi, to nieestetyczny stan umysłów znacznej części naszych prokuratorów. Są gotowi do służalczości wobec każdego ministra sprawiedliwości – twierdzi socjolog polityki Radosław Markowski

Publikacja: 10.12.2007 02:57

Kontrowersje związane z osobą obecnego ministra sprawiedliwości, a ściślej rzecz ujmując – z jego adwokacką przeszłością, oraz oskarżenia opozycji dotyczące rzekomego konfliktu interesów to problem, który można różnie interpretować. Ja, jako obywatel, nie czuję się specjalnie zagrożony tym, że Zbigniew Ćwiąkalski ma taką, a nie inną przeszłość zawodową.

Zapewne jednak dla wielu wyborców PiS, specyficznie pojmujących funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, fakt, że obecny minister był czyimś adwokatem, oznacza automatycznie, iż należy on do układu. W tym kontekście fakt ten może być pretekstem do ataku na cały rząd. Dla Prawa i Sprawiedliwości zaś stać się argumentem, dzięki któremu partia ta może zacząć odrabiać powyborcze straty. Jeżeli jednak ktoś choć trochę rozumie, na czym polega współczesne sądownictwo i praworządność, ten szczególnych obaw mieć nie powinien.

Wydaje się, że z perspektywy formalnoprawnej minister Ćwiąkalski zrobił wszystko, co możliwe, aby oddzielić swą poprzednią działalność zawodową od obecnej funkcji: wycofał swoje nazwisko z listy adwokatów, a także z nazwy kancelarii.

Poza tym trudno przecież oczekiwać, by na ministra sprawiedliwości powoływano prawnika, który byłby zupełnie nieznany i który w przeszłości nigdy nie bronił nikogo o wątpliwej reputacji. Nawiasem mówiąc, piękno systemu państwa prawa i demokracji polega na tym, że nawet najgorszy przestępca, łotr i drań może liczyć na poradę prawną i obronę przed sądem.

Większość społeczeństwa hołduje jednak takiej szkole myślenia – swego rodzaju ziobrologii stosowanej – zgodnie z którą kandydatem na ministra powinien być człowiek do szpiku kości czysty i przejrzysty, który nigdy w życiu nie miał do czynienia z przejawami zła społecznego. To ta naiwność – by nie powiedzieć infantylność – prowadzi do krucjat, nierespektowania procedur prawnych i szeryfopodobnemu wymiarowi sprawiedliwości.

Głównym zarzutem wobec ministra Ćwiąkalskiego jest to, że wszyscy prokuratorzy będą teraz działać na rzecz jego byłych klientów, myśląc, że tego oczekuje od nich ich zwierzchnik. Muszę przyznać, że ten zarzut specjalnie mnie nie dziwi, projekcja jako zjawisko psychologiczne w nauce jest dość dobrze opisana. Powyższa sugestia ilustruje typowo PiS-owski styl myślenia o rzeczywistości. Zresztą takie techniki stosowało PiS, kiedy było u władzy – prokurator generalny na konferencji prasowej wyrażał opinię (zwykle bezzasadny zarzut), a usłużni prokuratorzy już wiedzieli, co mają robić, aby mu się przypodobać.

Dlatego właśnie jedynym aspektem, który niepokoi mnie jako obywatela jest ten nieestetyczny stan umysłów znacznej części naszych prokuratorów, którzy są gotowi do służalczości wobec każdego kolejnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Z ogromnym niesmakiem obserwowaliśmy, jak tuż po wyborach kilkunastu prokuratorów zaczęło donosić na swoich poprzednich zwierzchników, choć w dużej mierze pewnie było to uzasadnione. Takie post factum pojawiające się jako zrywy obywatelskiej troski i proceduralnej skrupulatności wśród prokuratorów wywołują u wielu obywateli – ujmijmy to łagodnie – niesmak.

Zachowanie takie pokazuje jedynie to, jak olbrzymią pracę etyczną ma to środowisko do wykonania. Ale musimy zdawać sobie sprawę, że temu problemowi nie sposób skutecznie i szybko zaradzić. Potrzebna jest bowiem zmiana obyczajowości oraz kultury prawnej zarówno w społeczeństwie, jak i w środowisku polskich prawników.

Jeżeli jestem więc w stanie uznać sensowność zarzutów opozycji wobec ministra sprawiedliwości, to tylko w tym zakresie. Jeżeli bowiem weźmie się pod uwagę tę cechę naszej prokuratury, to fakt, że Zbigniew Ćwiąkalski pisał korzystne ekspertyzy dla Ryszarda Krauzego czy lobbysty Marka Dochnala, może w jakiś sposób oddziaływać na jej postępowanie. Nie jest to jednak zarzut wobec ministra Ćwiąkalskiego, ale wobec stanu umysłów środowiska prokuratorów.

Nie rozumiem natomiast zupełnie postulatów czy wręcz żądań posłów PiS, aby minister Ćwiąkalski w imię udowadniania bezstronności opowiadał o sprawach, które niegdyś prowadził. Nikt z nas nie chciałby mieć prawnika (któremu ufamy i płacimy za usługi), który po zmianie pracy spowiadałby się ze wszystkiego opinii publicznej. Istnieją przecież nie tylko dobre obyczaje, ale przede wszystkim etyka zawodowa, na której buduje się zaufanie między prawnikiem a jego klientami.

Poza tym minister Ćwiąkalski urzęduje zaledwie parę tygodni, a każdemu należy dać szansę pokazania, co potrafi w nowej roli, także ministrowi.Trzeba zatem pochwalić zachowanie premiera Donalda Tuska, który jasno i dobitnie mówi, że dopóki nie ma ewidentnego powodu, by mieć zastrzeżenia do pracy ministra Ćwiąkalskiego, dopóty on ma do niego pełne zaufanie.

Radosław Markowski jest socjologiem polityki. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk i w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej

Kontrowersje związane z osobą obecnego ministra sprawiedliwości, a ściślej rzecz ujmując – z jego adwokacką przeszłością, oraz oskarżenia opozycji dotyczące rzekomego konfliktu interesów to problem, który można różnie interpretować. Ja, jako obywatel, nie czuję się specjalnie zagrożony tym, że Zbigniew Ćwiąkalski ma taką, a nie inną przeszłość zawodową.

Zapewne jednak dla wielu wyborców PiS, specyficznie pojmujących funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, fakt, że obecny minister był czyimś adwokatem, oznacza automatycznie, iż należy on do układu. W tym kontekście fakt ten może być pretekstem do ataku na cały rząd. Dla Prawa i Sprawiedliwości zaś stać się argumentem, dzięki któremu partia ta może zacząć odrabiać powyborcze straty. Jeżeli jednak ktoś choć trochę rozumie, na czym polega współczesne sądownictwo i praworządność, ten szczególnych obaw mieć nie powinien.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?