Dyplomacja, głupcze!

Nie ulegam euforii z powodu podpisania umowy o tarczy antyrakietowej. Pamiętam bowiem, że narusza ona „równowagę terroru”, która dała nam 60 lat bez konfrontacji nuklearnej – tłumaczy analityk TVN 24

Publikacja: 22.08.2008 01:28

Red

Nie jestem przeciwnikiem tarczy. Zdaję sobie sprawę, że jest to broń przyszłości, ale nie potrafię przewidzieć, czy w kilku – kilkunastoletniej perspektywie będzie czynnikiem stabilizacji czy wręcz przeciwnie. W sprawach tak fundamentalnych przydałaby się debata poparta dalekowzroczną analizą.

Od czasów II wojny światowej na świecie panowała „równowaga terroru”. Ład ten nie był oczywiście idealny, ale zagwarantował nam 60 lat bez konfrontacji nuklearnej, która oznaczałaby zagładę ludzkości. Budowa systemu antyrakietowego równowagę tę zasadniczo narusza. Sprawia bowiem, że Stany Zjednoczone będą w stanie powstrzymać, przynajmniej częściowo, atak nuklearny przeciwnika.

Chociaż uruchomienie parasola antyrakietowego zajmie jeszcze wiele lat, to konsekwencje niedawnych decyzji już się zaczęły. Reakcja Rosji jest – ze zrozumiałych względów – gwałtowna i potencjalnie niebezpieczna. Jej pozycja ulega bowiem dużemu osłabieniu.

Wiara w długotrwałą dominację USA, którą zaprezentował w swoim ostatnim orędziu prezydent Lech Kaczyński, może być złudna. Najszybciej zbrojącym się państwem świata są dzisiaj Chiny, których porażający wzrost gospodarczy każe przypuszczać, że w niedługim czasie osiągną one status supermocarstwa również w wymiarze wojskowym. Kto ma pieniądze, ten ma również głowice nuklearne. A już 60 proc. światowych finansów przepływa przez Azję bez jakiegokolwiek udziału Zachodu.

Instalacja w Polsce tarczy antyrakietowej zwiąże nas na wiele lat ze Stanami Zjednoczonymi. Szkopuł w tym, że nie wiemy, jakim krajem będzie Ameryka w perspektywie kilkunastu lat. Powinniśmy odejść od wąskiego postrzegania naszego bezpieczeństwa i zacząć uwzględnić globalne procesy.

Ta myśl jest jednak obca naszym elitom politycznym. Tymczasem ogromna popularność Baracka Obamy pokazuje, że Stany Zjednoczone nie są już tym krajem, do którego przywykliśmy. Model WASP (białego anglosaskiego protestanta) jest zagrożony przez nowe, potężne siły społeczne: Latynosów, Afroamerykanów.

Radosław Sikorski dzięki swojemu sukcesowi wyrósł na polityka numer jeden w Polsce, otworzyła się przed nim droga do najwyższych urzędów w państwie

A oni, w przeciwieństwie do Anglosasów, nie czują się tak mocno związani z Europą. Ich tożsamość jest ściśle amerykańska, z akcentem na latynoamerykańskość. Jeśli wpływ tych grup na amerykańską politykę będzie rósł – a wszystko wskazuje, że będzie – istnieje obawa, że skończy się również strategiczne zaangażowanie USA w Europie.

Tymczasem Europa potrzebuje tego zaangażowania. Jest bowiem militarnym słabeuszem, a może stać się również słabeuszem gospodarczym. Bez amerykańskiego parasola będzie bezbronna wobec nowych potęg ekonomicznych i wojskowych (nie zapominajmy, że Putin rozkazał zmodernizować wszystkie rodzaje rosyjskiej broni).

Co zatem pozostaje Staremu Kontynentowi? Integracja! Tylko silna swoją jednością Europa ma szansę przetrwać w globalnej konkurencji. I tylko w takiej Europie przetrwać może Polska.

Dlatego z najwyższym zdumieniem obserwuję postrzeganie przez polskich polityków stosunków z Waszyngtonem i Brukselą w kategoriach albo – albo. Jak gdyby sojusz ze Stanami Zjednoczonymi wreszcie zdjął z nich przykry obowiązek dbania o pozycję Polski w Unii. Nic bardziej błędnego. Jeśli Ameryka zapomni o swoich europejskich korzeniach, to może zostawić Europę samą sobie. A jeżeli nasze elity będą się trzymały przeszłej, nieistniejącej już, wizji świata „europocentrycznego”, brutalnie zderzą się z rzeczywistością i mogą poprowadzić Polskę ku osamotnieniu wobec wielkich mocarstw XXI wieku.

Dlatego oczekuję od naszych przywódców najpierw przyjęcia do wiadomości, że świat się zmienił, a potem podjęcia ofensywy dyplomatycznej.

Po pierwsze musimy przekonać Europę do naszej polityki i naszą politykę do Europy, bo to na Stary Kontynent w ostatecznym rozrachunku będziemy musieli się zdać. Tym bardziej że nasi przyjaciele znad Renu czy Sekwany wcale nie są entuzjastami naszej decyzji o instalacji tarczy.

Po drugie Stany Zjednoczone i Polska powinny także przekonać Rosję, że tarcza nie jest wymierzona w nią. Nie będzie to łatwe, ale kto nie próbuje, ten nic nie zyskuje. Nie ma sensu zaognianie i tak już fatalnych stosunków z Rosją.

Radosław Sikorski dzięki swojemu sukcesowi wyrósł na polityka numer jeden w Polsce, otworzyła się przed nim droga do najwyższych urzędów w państwie. Wynegocjowane przez niego porozumienie polityczne to także konkrety dotyczące modernizacji naszej armii, wyzwanie, które kosztowałoby nas bez strategicznego sojuszu z USA dziesiątki miliardów dolarów. Co ważniejsze, porozumienie chroni nas nie tylko przed zagrożeniami militarnymi, ale też innymi. Mało kto zwrócił uwagę, że te drugie mogą być równie niebezpieczne.

Zalecam ćwiczenie wyobraźni polegające na wyliczeniu skutków wstrzymania przez Rosję dostaw nośników energii dla Polski. Po jego wykonaniu z pewnością umilkną ci, którzy twierdzą, że między dokonaniami Witolda Waszczykowskiego i Radosława Sikorskiego nie ma istotnej różnicy.

Czy Sikorski sprosta wyzwaniu? Trudno powiedzieć. Rosja wydaje się odporna na wszystkie argumenty. Ale świat to nie tylko Rosja i nie tylko Ameryka, a nasza dyplomacja na razie działa tylko na tych frontach, pozostawiając poza polem naszego zainteresowania Azję, Amerykę Łacińską i szybko zmieniającą się Afrykę. Na razie Sikorski zamyka placówki, zamiast tworzyć nowe. Za podobne „oszczędności” możemy w przyszłości zapłacić ogromną cenę.

Jacek Pałasiński, z wykształcenia teatrolog, jest analitykiem TVN 24 specjalizującym się w tematyce międzynarodowej

not. br

Nie jestem przeciwnikiem tarczy. Zdaję sobie sprawę, że jest to broń przyszłości, ale nie potrafię przewidzieć, czy w kilku – kilkunastoletniej perspektywie będzie czynnikiem stabilizacji czy wręcz przeciwnie. W sprawach tak fundamentalnych przydałaby się debata poparta dalekowzroczną analizą.

Od czasów II wojny światowej na świecie panowała „równowaga terroru”. Ład ten nie był oczywiście idealny, ale zagwarantował nam 60 lat bez konfrontacji nuklearnej, która oznaczałaby zagładę ludzkości. Budowa systemu antyrakietowego równowagę tę zasadniczo narusza. Sprawia bowiem, że Stany Zjednoczone będą w stanie powstrzymać, przynajmniej częściowo, atak nuklearny przeciwnika.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?