Dziennikarze – maruderzy Sierpnia '80

Sierpień nie był czasem miłości między strajkującymi a dziennikarzami. Niektórzy sympatyzowali z robotnikami, ale sami robotnicy nie mieli zaufania do dziennikarzy – pisze socjolog z Biura Edukacji Publicznej IPN Daniel Wicenty

Publikacja: 25.08.2008 00:51

Warszawa, 31 października 1980 r. Podczas zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefan Bratkow

Warszawa, 31 października 1980 r. Podczas zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefan Bratkowski (z lewej) został wybrany na nowego prezesa

Foto: PAP/CAF

Red

W cieniu strajków sierpniowych i negocjacji między MKS a rządem kilkudziesięciu dziennikarzy polskich podpisało 25 sierpnia 1980 r. oświadczenie, w którym wyrazili niezadowolenie z powodu cenzury i standardów pracy dziennikarskiej. Była to zaledwie drobna zmarszczka na powierzchni żywiołu społecznego uwolnionego przez Sierpień, ale zapowiadała falę, która przetoczyła się również przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i środowiska dziennikarskie.

Analiza oświadczenia (wielokrotnie wcześniej publikowanego) w kategoriach odwagi nie ma większego sensu. Zbyt łatwo uznamy bowiem, że oświadczenie jest nijakie. Dziennikarze nie szli w awangardzie protestów środowiskowych wywołanych przez Sierpień. Żadna gdańska redakcja (inne zresztą też) nie dołączyła do MKS, gdzie reprezentowane były np. RSW „Prasa-Książka-Ruch” z Gdańska i Gdyni.

Przed dziennikarzami swoje apele sformułowali warszawscy intelektualiści („Apel 64” z 20 sierpnia; odczytany na sali obrad MKS 22 sierpnia) oraz członkowie Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich (21 sierpnia). Pierwszy był związany z konkretnym faktem politycznym, obecnością doradców MKS w stoczni, drugi zdecydowanie postulował zniesienie urzędu cenzorskiego. W tym kontekście oświadczenie z 25 sierpnia to słowa bezbarwnych maruderów.

Rekonstrukcja wszystkich istotnych okoliczności powstawania oświadczenia zasługuje na odrębną szczegółową analizę. Powiedzmy tylko, że Sierpień nie był czasem miłości między strajkującymi a dziennikarzami. Niektórzy sympatyzowali z robotnikami, ale sami robotnicy nie mieli zaufania do dziennikarzy. Nieufność była zresztą uzasadniona w kontekście licznych manipulacji, przekłamań i przemilczeń prasowych, ujemnie wpływających na morale strajkujących.

Kilku dziennikarzy ze stoczni zresztą wyrzucono. Wiadomo również, że wysłannicy Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR wywierali w Gdańsku naciski na dziennikarzy, dając do zrozumienia, że z podpisaniem oświadczenia mogą się wiązać jakieś sankcje.

Jakie były dalsze losy oświadczenia? SDP (jeden z adresatów) je zignorowało i przemilczało. Jego treść opublikował jedynie „Strajkowy Biuletyn Informacyjny SOLIDARNOŚĆ” (nr 7 z 27 sierpnia). To nieco paradoksalne, że oświadczenie zyskało status publicznego dokumentu dzięki czasopismu, do którego później Lech Bądkowski, rzecznik prasowy MKS, bezskutecznie poszukiwał współpracowników wśród zawodowych dziennikarzy. Co jednak ważniejsze, ujawniło zjawiska znaczące dla dalszych losów środowiska dziennikarskiego.

Bezpośredni kontakt z Sierpniem owocował. Ponad tydzień po podpisaniu Porozumień Gdańskich kolejne oddziały terenowe SDP wystosowały do Zarządu Głównego SDP rezolucje apelujące o zwołanie Nadzwyczajnego Zjazdu oraz zmiany w systemie komunikacji społecznej. W Warszawie zawiązała się dziennikarska grupa inicjatywna, wywodzącą się głównie ze środowiska Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”, wcześniej zaangażowanego w powstanie „Apelu 64”. Grupa ta postulowała m.in. przekształcenie SDP w niezależny i samorządny związek zawodowy dziennikarzy oraz jak najszybsze zwołanie zjazdu. Ostatecznie zarząd SDP pod presją tych wystąpień podjął decyzję o zwołaniu zjazdu, który odbył się 29 – 31 października 1980 r.

Stenogram zjazdu to fascynująca lektura. Poza samą atmosferą walki, rytuału samokrytyki oraz poparcia dla „Solidarności” jest to również dokument pokazujący realia pracy dziennikarskiej na początku lat 80. Na zjeździe zmieniono statut SDP, demokratyzując proces decyzyjny i wyborczy Stowarzyszenia. I najważniejsze – zmieniły się władze. W ścisłym kierownictwie pojawili się nieformalni przywódcy grupy inicjatywnej, Stefan Bratkowski został prezesem. Buntownicy przejęli formalne struktury władzy.

Nadzwyczajny Zjazd to również ostatni akord oświadczenia dziennikarzy z 25 sierpnia. Ze stenogramu wynika, że późną nocą 31 października oświadczenie stało się przedmiotem ostrej wymiany zdań między Ireną Dryll, dziennikarką „Trybuny Ludu”, a delegatami. Wymiany niewiele już znaczącej – stary zarząd (w tym Dryll) uzyskał warunkowe absolutorium.

Koncepcja zarysowana w wystąpieniu Stefana Bratkowskiego z pierwszego dnia zjazdu to (w pewnym uproszczeniu) idea czwartej władzy kontrolującej poczynania partii i rządu. Postulat złamania monopolu partyjnego na sterowanie informacją z punktu widzenia założeń ontologicznych PRL (i interesów PZPR) był groźny – mógł wszak ukazać rozbieżność interesów między partią a społeczeństwem.

Tu dotykamy złożonej natury zbuntowanego SDP w relacji do ówczesnego systemu politycznego. Stowarzyszenie miało być również siłą reformującą PZPR – symptomatyczne było wyrażenie Bratkowskiego „moja/nasza partia”, częste w tamtym okresie. Wśród delegatów na Nadzwyczajny Zjazd niemal 60 proc. stanowili członkowie PZPR, w radzie stowarzyszenia SDP upartyjnienie sięgało 70 proc., a nowe kierownictwo i zarząd w niemal trzech czwartych składały się z członków PZPR. Zresztą silna pozycja Stefana Bratkowskiego była w jakiejś części pochodną jego dobrych stosunków z członkami KC – Józefem Klasą i Andrzejem Werblanem.

Drugim istotnym punktem odniesienia dla autonomizującego się SDP była „Solidarność”. Chociaż stowarzyszenie nie przystąpiło do NSZZ (był taki wariant), utrzymywało wspólne stanowisko w kwestii pożądanego modelu mediów. Relacje SDP – „S” to jednak złożona sprawa; licznym momentom symbiozy w działaniu towarzyszyły rzeczywiste konflikty (np. przebieg akcji „Dni bez prasy” w sierpniu 1981 r. w Krakowie).

Analizując charakter posierpniowego SDP, trzeba sobie również uświadomić, że stowarzyszenie działało w zasadzie w niezmienionym otoczeniu instytucjonalnym. Cały czas funkcjonował Wydział Prasy KC PZPR; dysponenci prasy się nie zmienili, tak jak i agencje PAP i Interpress. Modyfikacje ustawy o cenzurze miały zbyt kosmetyczny charakter, aby zmienić kontekst codziennej pracy dziennikarza.

Autonomia SDP realizowała się przede wszystkim w wymiarze symbolicznym, w przestrzeni medialnej. Główną bronią SDP były listy i apele. Na przykład 10 sierpnia 1981 r. Zarząd Główny SDP wydał oświadczenie (tzw. List pięciu), w którym krytykował działania cenzury oraz przypadki manipulacji medialnych (udokumentowano je w załączniku). Oświadczenie zostało przekazane PAP, ale nie ukazało się w serwisie tej agencji. Wysłano je do wielu redakcji, ale tylko bardzo nieliczne je opublikowały. W pozostałych uniemożliwiła to bądź cenzura, bądź kierownictwo redakcji. Oświadczenie opublikował m.in. „Tygodnik Solidarność” (nr 20 z 14 sierpnia 1981 r.).

Reakcją na „List pięciu” był „List 49”, opublikowany 17 sierpnia w „Trybunie Ludu”, oraz list rzecznika rządu Jerzego Urbana do SDP, obydwa bardzo krytycznie oceniające działanie SDP. W sierpniu 1981 r. była to jeszcze walka wygrana („List 49” poparło w sumie 158 dziennikarzy z całego kraju, akcja popierająca „List pięciu” zaowocowała podpisami ok. 1900 dziennikarzy).

Proces autonomizacji środowiska dziennikarskiego umarł śmiercią nienaturalną 19 marca 1982 r., kiedy rozwiązano wcześniej zawieszone SDP. Już dzień później zawiązało się Stowarzyszenie Dziennikarzy PRL, a 23 marca uzyskało rejestrację. Oficjalna legenda propagowana przez założycieli SD PRL (pouczająca lektura grudniowego numeru „Prasy Polskiej” z 1982 r.) mówiła o oddolnym, spontanicznym działaniu „zdrowego nurtu” środowiska, które dość miało awanturniczego kierownictwa zlikwidowanego SDP.

Likwidację Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w 1982 roku kontrolował Departament II MSW. Służba Bezpieczeństwa korzystała w kręgach SDP z 17 osobowych źródeł informacji

Nieoficjalnie mechanizm likwidacji SDP i powoływania SD PRL był inny – rzeczywistą kontrolę nad całym procesem sprawował Departament II MSW. Szczegółowo pokazują to akta sprawy obiektowej o kryptonimie „Grota” (sygn. IPN 0236/338), dotyczącej funkcjonowania SDP, a później SD PRL (zachowane materiały liczą dziewięć tomów; najwcześniejsze dokumenty pochodzą z sierpnia 1980 r., ostatnie – z grudnia 1986 r.). Dość powiedzieć, że wariant likwidacji SDP i powołania nowej organizacji był już rozważany przez Wydział Prasy i Departament II w styczniu 1982 r., a szczegółowe analizy formalnoprawne, poświęcone m.in. likwidacji SDP oraz przejęciu majątku SDP przez SD PRL, sporządzał jeden z tajnych współpracowników.

Zawartość materiałów operacyjnych MSW skłania również do ogólniejszej refleksji na temat posierpniowego karnawału. We wstępie do swojej pracy magisterskiej o tytule „Ewolucja politycznie destrukcyjnej działalności kierownictwa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w latach 1980 – 1982” (sygn. IPN 01521/2240), obronionej w Akademii Spraw Wewnętrznych w 1983 r., ppor. Ryszard Tomiak napisał: „Korzystną okolicznością przy pisaniu niniejszej pracy stał się fakt, iż począwszy od sierpnia 1980 r. obserwacja procesów zachodzących w środowisku stała się – w porównaniu do lat poprzednich – łatwiejsza z uwagi na zwiększoną otwartość życia politycznego”.

Dokumenty z „Groty” wskazują, że SDP było w zasadzie przejrzyste dla SB. Dopływ aktualnych i rzetelnych informacji (w aktach poświęconych SDP przewija się 17 osobowych źródeł informacji, m.in. tajni współpracownicy „Sylwester Potocki” i „XXI”) pozwalał na stawianie trafnych prognoz. Kontrolowano Nadzwyczajny Zjazd SDP (oficer Departamentu III zakamuflowany jako gość statutowy wykonał pełną dokumentację magnetofonową przebiegu obrad) oraz forum dyskusyjne SDP.

To jeszcze jeden paradoks losów SDP – działając jawnie, formułując postulaty demokratyzacji świata dziennikarskiego i obiektywności w pracy dziennikarskiej, stowarzyszenie funkcjonowało w otoczeniu państwa policyjnego. I państwo to bunt „pracowników frontu ideologicznego” ukarało surowo.

Autor jest socjologiem, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. Środowiskami dziennikarskimi zajmuje się w ramach projektu badawczego IPN „SB wobec środowisk twórczych, naukowych i dziennikarskich”

W cieniu strajków sierpniowych i negocjacji między MKS a rządem kilkudziesięciu dziennikarzy polskich podpisało 25 sierpnia 1980 r. oświadczenie, w którym wyrazili niezadowolenie z powodu cenzury i standardów pracy dziennikarskiej. Była to zaledwie drobna zmarszczka na powierzchni żywiołu społecznego uwolnionego przez Sierpień, ale zapowiadała falę, która przetoczyła się również przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i środowiska dziennikarskie.

Analiza oświadczenia (wielokrotnie wcześniej publikowanego) w kategoriach odwagi nie ma większego sensu. Zbyt łatwo uznamy bowiem, że oświadczenie jest nijakie. Dziennikarze nie szli w awangardzie protestów środowiskowych wywołanych przez Sierpień. Żadna gdańska redakcja (inne zresztą też) nie dołączyła do MKS, gdzie reprezentowane były np. RSW „Prasa-Książka-Ruch” z Gdańska i Gdyni.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?