W cieniu strajków sierpniowych i negocjacji między MKS a rządem kilkudziesięciu dziennikarzy polskich podpisało 25 sierpnia 1980 r. oświadczenie, w którym wyrazili niezadowolenie z powodu cenzury i standardów pracy dziennikarskiej. Była to zaledwie drobna zmarszczka na powierzchni żywiołu społecznego uwolnionego przez Sierpień, ale zapowiadała falę, która przetoczyła się również przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i środowiska dziennikarskie.
Analiza oświadczenia (wielokrotnie wcześniej publikowanego) w kategoriach odwagi nie ma większego sensu. Zbyt łatwo uznamy bowiem, że oświadczenie jest nijakie. Dziennikarze nie szli w awangardzie protestów środowiskowych wywołanych przez Sierpień. Żadna gdańska redakcja (inne zresztą też) nie dołączyła do MKS, gdzie reprezentowane były np. RSW „Prasa-Książka-Ruch” z Gdańska i Gdyni.
Przed dziennikarzami swoje apele sformułowali warszawscy intelektualiści („Apel 64” z 20 sierpnia; odczytany na sali obrad MKS 22 sierpnia) oraz członkowie Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich (21 sierpnia). Pierwszy był związany z konkretnym faktem politycznym, obecnością doradców MKS w stoczni, drugi zdecydowanie postulował zniesienie urzędu cenzorskiego. W tym kontekście oświadczenie z 25 sierpnia to słowa bezbarwnych maruderów.
Rekonstrukcja wszystkich istotnych okoliczności powstawania oświadczenia zasługuje na odrębną szczegółową analizę. Powiedzmy tylko, że Sierpień nie był czasem miłości między strajkującymi a dziennikarzami. Niektórzy sympatyzowali z robotnikami, ale sami robotnicy nie mieli zaufania do dziennikarzy. Nieufność była zresztą uzasadniona w kontekście licznych manipulacji, przekłamań i przemilczeń prasowych, ujemnie wpływających na morale strajkujących.
Kilku dziennikarzy ze stoczni zresztą wyrzucono. Wiadomo również, że wysłannicy Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR wywierali w Gdańsku naciski na dziennikarzy, dając do zrozumienia, że z podpisaniem oświadczenia mogą się wiązać jakieś sankcje.