JPrzeglądając ostatnio trzy największe polskie dzienniki, Polacy musieli odnieść wrażenie, że czytają jedną gazetę. Różnica w tekstach na temat rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej polegała na indywidualnych talentach literackich komentatorów. Bo już zgoda, co do tego, że dobrze się stało, iż Warszawa i Waszyngton podpisały porozumienie, nie była przez nikogo kwestionowana.
Michał Karnowski pisał w „Dzienniku”: „umowa jest kolejnym po wejściu do NATO i UE sukcesem w procesie zakotwiczania w strukturach Zachodu”. Dla Marcina Bosackiego z „Gazety Wyborczej” jeszcze przed ostatecznym podpisaniem umowy było jasne, że jej zawarcie „to uznanie rzeczywistości – USA są i muszą być najważniejszym sojusznikiem Polski”. Jednak największy entuzjazm przy pisaniu komentarza musiał towarzyszyć wicenaczelnemu „Rzeczpospolitej” Piotrowi Gabryelowi, który parafowanie umowy określił mianem „święta tarczy” i dziękował wszystkim, którzy choć mały palec przyłożyli do jej zawarcia.
Chwilowa zgoda co do konieczności instalacji w Polsce tarczy (choć już nie co do miejsca, sposobu i czasu podpisania umowy) zapanowała także w zwaśnionym świecie polityki. Prezydent Lech Kaczyński nie krył wzruszenia, gdy podczas udzielania wywiadu „Rzeczpospolitej” otrzymał wiadomość, że tarcza w Polsce będzie. Jego zdaniem to sukces Polski, bo tarcza zwiększa nasze bezpieczeństwo. Ponadto, dodaje, jeden z głównych celów jego prezydentury, który został osiągnięty.
„Pojednanie tarczowe” przypomina pierwotną zgodę w kwestii operacji irackiej. Ale zostaliśmy po niej tylko z moralnym kacem, że wzięliśmy udział w niesprawiedliwej wojnie
Premier Donald Tusk z kolei, mający do tej pory, przynajmniej w oficjalnych wystąpieniach, spore wątpliwości wobec amerykańskiej instalacji, nagle przeżył iluminację. Do tego stopnia puścił wodze fantazji, że ujrzał zniszczony kraj i tysiące ofiar: „Wierzę w siłę NATO i UE, ale wiemy, ile dni wymaga uruchomienie tej machiny. Chcemy uczestniczyć w takim sojuszu, który kiedyś przyjdzie na odsiecz nie martwym ludziom, tylko włączy się od pierwszych godzin ewentualnego konfliktu”.