Tania galanteria o ministrze sportu

Jeżeli ktoś przypuszcza, że powiem, iż Drzewiecki jest kandydatem na przeora zakonu kamedułów bosych, to błądzi. Jaki Mirek jest, każdy widzi. Ale takich ludzi sport szanuje. Bo są wiarygodni, znają się na materii i kochają sportowców – pisze senator PO Andrzej Person.

Aktualizacja: 20.01.2009 07:14 Publikacja: 20.01.2009 00:44

Mirosław Drzewiecki (w środku) z Michałem Listkiewiczem i Grzegorzem Lato

Mirosław Drzewiecki (w środku) z Michałem Listkiewiczem i Grzegorzem Lato

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Przez 50 lat obcowania z polskim sportem zdążyłem się przyzwyczaić, że jest to dziedzina bezkarnie i w dowolny sposób ujeżdżana przez każdego, kto tylko taką ochotę wyraża. I chociaż rok rządów Donalda Tuska przyjęto ze stosowną powagą i dość pozytywnie – jak na polskie standardy – to resort sportu zdecydowanie zdyskwalifikowano. Nad Wisłą od lat panuje taka konwencja.

Tym razem potrzebę poprawy własnego ego wykazał pan Witold Orzechowski. W sylwestrowym numerze „Rzeczpospolitej” z 31 grudnia 2008 roku zaproponował czytelnikom kiepski scenariusz kiepskiej telenoweli o kiepskim sporcie. Pomysł to nienowy i zwykle służy tzw. intelektualistom do zarobienia paru groszy wierszówki, jeśli nie ma innego sposobu na dołożenie w sylwestra do szampana. Miała powstać opera mydlana, zgrywy, że boki zrywać. W rzeczywistości wysmażył autor tanią galanterię, odległą lata świetlne od poważnej i wnikliwej publicystyki sportowej, charakterystycznej dla „Rzeczpospolitej”.

[srodtytul]Plejada wspaniałych menedżerów[/srodtytul]

Sport można bezpiecznie wyśmiewać, bo wymuskani humaniści sportem się brzydzą. Tak wypada. Więc i tym razem dowiedzieliśmy się, że sportem rządzi mafia, gangsterzy i zboczeńcy. Na czele stoi Al Capone z Łodzi, który źle skończy, bo fotel ministra jest pechowy. Na poparcie tej efektownej figury stylistycznej autor przytacza przykład ministra Dębskiego (udajemy, że nie pamiętamy, gdy na każdym stadionie w Polsce skandowano: Jacek Dębski, Jacek Dębski, w podziękowaniu za porządki, jakie rozpoczął w PZPN), a w porachunki z mafią wplątanego dużo później, i drugi przykład – pisowskiego ministra Tomasza L. OK.

Tyle że obok nich mieliśmy plejadę znakomitych menedżerów sportu. Na tym samym fotelu siedzieli: przyszły prezydent Aleksander Kwaśniewski, komunista Marian Renke, zdecydowanie bardziej cywilizowany niż pół ówczesnego rządu razem wzięte, dalej światowy autorytet olimpijski Stanisław Stefan Paszczyk czy znakomity minister, a dzisiaj sekretarz stanu dr Adam Giersz. Także wielu innych ludzi, za sprawą których o polskim sporcie świat mówił z dużo większym szacunkiem niż o produkcji telewizyjnej telenowel Witolda Orzechowskiego.

Łatwo też można było przewidzieć, że kanwą podsumowania roku w sporcie będzie najbardziej plugawy program telewizyjny (80 procent negatywnych ocen wszystkich portali internetowych) „Teraz my” poświęcony Drzewieckiemu.

Jeżeli ktoś przypuszcza, że za chwilę powiem, iż minister jest kandydatem na przeora zakonu kamedułów bosych, to błądzi. Jaki Mirek jest, każdy widzi. Ale takich ludzi sport szanuje. Bo są wiarygodni, znają się na materii i kochają sportowców. Jednak nie zamierzam bronić Drzewieckiego przede wszystkim dlatego, że moim zdaniem dzisiaj to on jest liderem ministrów w rządzie Donalda Tuska. Ci, którzy znają sport, łatwo to udowodnią.

Nie tylko dlatego, że zbudowano nie kilka – jak pisze Orzechowski – ale grubo ponad 300 Orlików i kiepski żart czy kpina nie zmieni zdania tych rodziców, których dzieci biegają tam w warunkach XXI wieku za piłką od rana do nocy. To największy tego typu projekt w Europie. Za chwilę zostanie poszerzony o inne obiekty sportowe. Dzięki infrastrukturze i systemowi zmierzamy w stronę pozycji Polski z lat 70., gdy o nas – dzięki Irenie Szewińskiej, Sobiesławowi Zasadzie czy Wojciechowi Fibakowi – mówiono z dużym szacunkiem.

[srodtytul]Sport – narodowe logo[/srodtytul]

Domyślam się, że autor wychowany na haśle „nie biegaj, bo się spocisz” bał się w szkole wuefu. Więc on i jemu podobni nawet nie przypuszczają, że sport może być narodowym logo, jak to jest w Australii, Brazylii i w wielu innych krajach. Takich choćby, jak stolica kultury XX wieku – pełna pięknoduchów Wielka Brytania. Mimo to każdy Anglik szczyci się sportem nie mniej niż malarstwem Williama Turnera czy powieściami Charlesa Dickensa. Gdyby autor wiedział, kim jest dla Brytyjczyków Steve Redgrave i dlaczego szczyci się tytułem szlacheckim, ułatwiłoby to nam dialog na ten temat.

Nic nie wskazuje na to, że w najbliższych latach Polska dostanie prawo organizacji Expo czy poważnego światowego festiwalu filmowego. Za to organizuje tylko w tym roku: mistrzostwa świata w wioślarstwie i kolarstwie torowym, Europy w koszykówce i siatkówce. No i wbrew zaklęciom wrogów, wbrew prośbom do Pana Boga o klęskę, całkiem sprawnie Drzewiecki przygotowuje imprezę życia – UEFA Euro 2012.

Oczywiście minister, chcąc nie chcąc, jest postrzegany przez pryzmat wojny futbolowej. Tymczasem rzekoma sromota i wstyd Mirka Drzewieckiego tak naprawdę spowodowała, że z korupcją dzisiaj walczy się na poważnie, że w większości związków sportowych następują zmiany, na jakie czekaliśmy dziesięciolecia. Ustawa o sporcie – o czym jestem przekonany – zaległości cywilizacyjne i w tej dziedzinie nadrobi.

Działam w sporcie pół wieku i obok wielkich sportowych wzruszeń przeżywałem i dramaty. Jak większość kibiców wolę te pierwsze. Nie mam już ochoty ani powodu, żeby ciągle wspominać Wembley, Irenę Szewińską i Ryszarda Szurkowskiego. Mirosław Drzewiecki i ludzie wokół niego pokazali przez rok entuzjazm wart choćby jednego obiektywnego słowa nawet przez takich ludzi wrogich sportowi jak pan Orzechowski. Niestety, i tym razem się przekonaliśmy, że ciężko się wznieść choćby odrobinę ponad złą wolę. Powstaje wówczas tania galanteria.

[ramka][srodtytul]W „Rzeczpospolitej”[/srodtytul]

[b]Witold Orzechowski[/b]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/241513,241768_Klatwa__fatalnego_mebla__scenariusz_telenoweli_.html]Klątwa fatalnego mebla[/link][/b]

Życie samo napisało scenariusz nowej komedii polskiej, a właściwie tragifarsy w formie serialu telewizyjnego. Pozwolą państwo, że przedstawię to głośne wydarzenie i kompromitację ministra sportu Mirosława Drzewieckiego

31 grudnia 2008 r.[/ramka]

[i]Autor jest senatorem PO. Z wykształcenia prawnik, był dziennikarzem sportowym, w latach 1996 – 2005 był rzecznikiem prasowym Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz czterokrotnie rzecznikiem prasowym polskich ekip olimpijskich na igrzyskach olimpijskich[/i]

Przez 50 lat obcowania z polskim sportem zdążyłem się przyzwyczaić, że jest to dziedzina bezkarnie i w dowolny sposób ujeżdżana przez każdego, kto tylko taką ochotę wyraża. I chociaż rok rządów Donalda Tuska przyjęto ze stosowną powagą i dość pozytywnie – jak na polskie standardy – to resort sportu zdecydowanie zdyskwalifikowano. Nad Wisłą od lat panuje taka konwencja.

Tym razem potrzebę poprawy własnego ego wykazał pan Witold Orzechowski. W sylwestrowym numerze „Rzeczpospolitej” z 31 grudnia 2008 roku zaproponował czytelnikom kiepski scenariusz kiepskiej telenoweli o kiepskim sporcie. Pomysł to nienowy i zwykle służy tzw. intelektualistom do zarobienia paru groszy wierszówki, jeśli nie ma innego sposobu na dołożenie w sylwestra do szampana. Miała powstać opera mydlana, zgrywy, że boki zrywać. W rzeczywistości wysmażył autor tanią galanterię, odległą lata świetlne od poważnej i wnikliwej publicystyki sportowej, charakterystycznej dla „Rzeczpospolitej”.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń