Pierwotnie nie chciałem wypowiadać się na temat sprawy arcybiskupa Józefa Kowalczyka. Tematyka związana z dziejami Kościoła katolickiego jest w zasadzie marginalnym obszarem moich zainteresowań. Poza kilkoma artykułami i współautorstwem książki poświęconej wizycie Jana Pawła II w Trójmieście w 1987 r. („Operacja Zorza II. Służba Bezpieczeństwa i Komitet Wojewódzki PZPR wobec wizyty Jana Pawła II w Trójmieście”) nie zajmowałem się tym zagadnieniem. Jednak dyskutowana ostatnio sprawa nuncjusza papieskiego wiąże się pośrednio z problematyką wywiadu PRL, którego działalnością interesuję się od wielu lat, prowadząc m.in. szerokie kwerendy archiwalne. Przyglądając się tej dyskusji, ze smutkiem zauważyłem, że po raz kolejny w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele opinii nieznajdujących pokrycia w faktach i potwierdzenia w wiedzy historycznej dotyczącej funkcjonowania Departamentu I MSW (wywiadu cywilnego).
Niektórzy z komentatorów (w tym także niestety historycy) tak emocjonalnie podeszli do sprawy, że nie potrafili zdefiniować pojęcia tzw. kontaktu informacyjnego (KI), kwestionowali autentyczność zachowanych dokumentów dotyczących KI „Cappino”, poddawali w wątpliwość źródło ich pochodzenia, zapewniając przy tym, że wszystkie dokumenty rezydentury wywiadowczej w Rzymie, która zajmowała się rozpracowaniem operacyjnym Watykanu, są im znane. Jeszcze inni natomiast bagatelizowali problem, wskazując na oficjalny z definicji charakter relacji łączących przedstawicieli Stolicy Apostolskiej i PRL, które w dużej mierze koncentrować się miały na sprawach związanych z organizacją pielgrzymek papieskich do Polski. Dostrzegali w tym nawet analogię pomiędzy czasami PRL i wolnej Polski, bo przecież tak jak przed 1989 r. utrzymywano kontakty z funkcjonariuszami SB na etatach dyplomatycznych, tak i później z dyplomatami Rzeczypospolitej powiązanymi z nowymi służbami. Chcąc w swoim przekonaniu pomóc nuncjuszowi apostolskiemu, tłumaczyli, że był obywatelem Watykanu, choć jednocześnie nie byli w stanie wskazać na jakikolwiek dowód, że abp Kowalczyk nie był obywatelem PRL. Wśród osób zabierających głos na ten temat pojawili się i tacy jak mecenas Maciej Bednarkiewicz, który potraktował całą sprawę jako asumpt do bezpardonowej napaści na „pana” Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
Jednak bezpośrednią inspiracją do zabrania przeze mnie głosu stał się polemiczny wobec tekstów publikowanych przez Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” artykuł Andrzeja Grajewskiego i ks. Jerzego Myszora pt. „Lustrowanie nuncjusza” („Gość Niedzielny”, 18.01.2009 r.), w którym oprócz autorytatywnych i kategorycznych sądów wykluczających możliwość jakichkolwiek świadomych kontaktów nuncjusza z bezpieką pojawiły się informacje wypaczające pojęcie i sens kontaktu informacyjnego w wywiadzie cywilnym PRL.
Kluczowy dokument czy kluczowa dezinformacja? Redakcja i autorzy tekstu zamieszczonego w „Gościu Niedzielnym” jednoznacznie orzekli: „ks. abp Józef Kowalczyk nigdy i w żadnej formie nie był informatorem organów bezpieczeństwa PRL. Będąc dyplomatą watykańskim, został zarejestrowany przez wywiad PRL jako kontakt informacyjny, a tak oznaczano źródła zewnętrzne, które nie były częścią agenturalnej sieci”. Na potwierdzenie tych słów Grajewski i ks. Myszor przywołują znane historykom zarządzenie szefa MSW nr 0041/72 z 6 maja 1972 r. „W sprawie pracy wywiadowczej Departamentu I MSW” i załączoną do niego „Instrukcję o pracy wywiadowczej Departamentu I MSW” (dokument ten opublikował wcześniej w całości Paweł Piotrowski). Jednak niezbyt wiernie referują i cytują ten dokument. Już w rozdziale II tej instrukcji zatytułowanym „Środki i metody działalności wywiadowczej” możemy przeczytać, że istotnym wsparciem dla najważniejszej kategorii współpracowników wywiadu – „agentów” Departamentu I MSW – są również inne osobowe źródła informacji: „W zespole osobowych środków Departament I korzysta z innych współpracowników, stanowiących istotne uzupełnienie agenturalnych źródeł informacji. W zależności od charakteru, zakresu i rodzaju realizowanych przy ich pomocy zadań wywiadowczych dzielimy je na: – kontakty informacyjne; – kontakty operacyjne”. Tak więc w świetle powyższej instrukcji KI miały status „osobowych środków” i „współpracowników” Departamentu I, choć niższej kategorii. Były również uwzględniane w opisie sieci agenturalnej danej rezydentury wywiadowczej. W dalszej części instrukcji z 1972 r. znajdujemy taką oto definicję KI: „Kontaktem informacyjnym jest obywatel obcego państwa, bezpaństwowiec lub obywatel polski stale zamieszkały poza granicami PRL, który w ramach ułożonych stosunków świadomie lub nieświadomie przekazuje dokumenty lub informacje z zakresu bezpośrednich zainteresowań wywiadowczych Departamentu I”. Tych fragmentów dokumentu Departamentu I w „Gościu Niedzielnym” nie zacytowano, a dopiero w kontekście tej definicji, dość płynnej i mało precyzyjnej, zrozumieć możemy uwzględnione w instrukcji dla uporządkowania problemu „cechy odróżniające kontakt informacyjny od agenta” w wywiadzie cywilnym PRL, na które chętnie powołują się autorzy tekstu „Lustrowanie nuncjusza”.
Pojęcie KI, jak i „cechy odróżniające KI od agenta” zostały zresztą szczegółowo i szeroko omówione w opracowaniu Departamentu I MSW pt. „Środki i metody pracy wywiadu PRL” z sierpnia 1973 r. Chodzi tu przede wszystkim o to, że w odróżnieniu do „agenta” KI nie był związany z wywiadem „konkretną umową – zobowiązaniem działania na rzecz wywiadu”, nie posługiwał się techniką operacyjną (np. tajnopisy, radio dla celów łączności), nie odbywał spotkań z oficerem wywiadu z zachowaniem „wszelkich zasad pełnej konspiracji” i nie podlegał typowej dla „agenta” dyscyplinie. I właśnie w tym sensie nie realizował „świadomie” zadań przydzielonych przez wywiad. W materiale szkoleniowym wywiadu z 1973 r. czytamy: „Istotnym warunkiem powodzenia w pracy z kontaktami informacyjnymi jest ustalenie i utrwalenie najbardziej korzystnej dla nas sytuacji płaszczyzny stosunków, a więc takich, które zapewniają ciągłość spotykania się oraz odpowiedni »klimat« sprzyjający ujawnianiu przez kontakt informacyjny wiadomości interesujących oficera wywiadu. Stosunki między oficerem wywiadu a kontaktem informacyjnym mogą opierać się na różnych, zależnych od sytuacji, podstawach. Mogą to być stosunki oficjalne, w których podtrzymaniu zainteresowany jest kontakt informacyjny z tytułu zajmowanego stanowiska lub wykonywanego zawodu (np. właściciel biura podróży, impresario, handlowiec). W innych przypadkach stosunki ułożą się na płaszczyźnie prywatnej, towarzyskiej czy też na zasadzie jakichś zobowiązań kontaktu informacyjnego wobec oficera wywiadu”.