[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/02/22/zdzislaw-krasnodebski-wreszcie-sukces/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Rząd Donalda Tuska (premier zwykle mówi "mój rząd", a nie "rząd Rzeczypospolitej") odniósł wielki sukces dyplomatyczny. Wprawdzie nadal czekamy na obiecany nam po ubiegłorocznej wizycie Donalda Tuska w Moskwie festiwal pieśni i piosnki rosyjskiej, wprawdzie dostawy gazu z Rosji nie zostały w pełni przywrócone, ale Erika Steinbach też poczeka z nominacją do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, która ma zbudować muzeum nazywane przez prasę niemiecką Centrum Wypędzonych lub Centrum przeciw Wypędzeniu (liczba mnoga gdzieś się już zapodziała). I tylko talibowie, niestety, nie poczekali z egzekucją.
[srodtytul]Gdy opadnie fala [/srodtytul]
Angela Merkel jeszcze raz pokazała, jak bardzo zależy jej na dobrych stosunkach z Polską, zdobywając się na tak niebywale odważny i wielkoduszny gest, jakim było odsunięcie decyzji o składzie rady fundacji do września lub nawet do końca roku. Związek Wypędzonych denerwuje się, że rząd niemiecki uległ szantażowi Warszawy, jednak Władysław Bartoszewski słusznie zwrócił uwagę, że rząd Donalda Tuska wykonał swoją część umowy, usuwając po polskiej stronie "germanofobów" (jak się elegancko wyraził – "Frankfurter Allgemeine Zeitung" woli pisać o "klice Kaczyńskich").
W tym wypadku nikt w Polsce nie uskarżał się na zewnętrzny nacisk oraz nie podważał zasadności stawiania na jednej płaszczyźnie "wypędzonej z Rumii" oraz tych osób w Polsce, które ciągle upierają się, że w kwestii winy i cierpień nie ma pełnej symetrii między Polską a Niemcami lub którym nie podoba się ani projekt gazociągu bałtyckiego, ani w ogóle niemiecka strategiczna współpraca z Rosją.