[srodtytul]Lis podpuszcza i szczuje[/srodtytul]
Tomasz Lis stracił w swoim poniedziałkowym programie telewizyjnym w TVP2 dystans do opisywanej przez siebie materii ze względu na osobiste sympatie i antypatie polityczne. W efekcie naruszył elementarne standardy dziennikarskie.Po pierwsze, zaprosił do programu przedstawicieli tylko jednej strony sporu. Po drugie, udzielił głosu wyłącznie politykom, choć temat wymagał komentarza kompetentnego historyka. To przejaw bardzo groźnej tendencji do monopolizowania debaty publicznej przez polityków, a w tym konkretnym programie – do monopolu jednej opcji.Lis wystąpił również jako strona, a nie bezstronny dziennikarz, idąc w sukurs emocjom swoich gości. Co więcej, dla przekonania widzów do swojego, wspólnego z politykami, stanowiska kilkakrotnie manipulował faktami. Nie tylko nie poinformował jasno publiczności, że książka Pawła Zyzaka nie ma nic wspólnego z IPN, ale już na początku programu zaproponował udział w sondzie: czy należy zlikwidować IPN. Zasugerował tym samym, bezpodstawnie, że instytut jest za tę publikację odpowiedzialny. Jakby tego było mało, Lis kolejnymi pytaniami zachęcał gości do oskarżania IPN. Trudno określić takie „dziennikarstwo” inaczej niż jako podpuszczanie i szczucie.
[i]Janina Jankowska jest przewodniczącą rady programowej TVP[/i]
[srodtytul]Czyim sługusem jest pani Jankowska...[/srodtytul]
Wbrew temu, co sądziłem, wypowiedź pani Janiny Jankowskiej nie była primaaprilisowym żartem. Cóż, zostałem na jej blogu nazwany sługusem Palikota. Jakże wyrafinowana opinia... Przez wzgląd na szacunek dla wieku pani Jankowskiej i fakt, że – jak słyszę – była ona kiedyś dziennikarką, nie będę mówił, z czyjego nadania znalazła się w radzie i czyim jest sługusem. Opinię pani Jankowskiej szanuję, tak samo jak opinię każdego z 3 milionów 263 tysięcy widzów, którzy obejrzeli poniedziałkowy program. Dlaczego nie zaprosiłem do programu pana Pawła Zyzaka lub jakiegoś historyka? Pan Zyzak nie był, nie jest i nigdy nie będzie żadnym partnerem ani dla prezydenta Lecha Wałęsy, ani dla marszałka Bronisława Komorowskiego. A żaden historyk nie jest potrzebny, by stwierdzić, że książka Zyzaka jest haniebna. Rozważanie jej zawartości byłoby niegodne.Zadane przeze mnie pytanie o likwidację IPN jest absolutnie zasadne. Krótko mówiąc, nie mam sobie nic do zarzucenia. A pytanie o standardy – kierowane do mnie przez redakcję, która skandalicznym tekstem odstrzeliła kandydaturę pana Andrzeja Przewoźnika na szefa IPN – uznaję za kuriozum. PS Rozumiem, że dbałość o standardy każe państwu nie cenzurować moich wypowiedzi.