Eksperci Polskiej Akademii Nauk odsuwają w czasie publikację raportu o sondażach przedwyborczych – poinformowały ostatnio media. Szkoda, bo przed listopadowymi wyborami samorządowymi mogłyby z zaleceń komisji skorzystać ośrodki badawcze próbujące poprawić swoją reputację po błędach z pierwszej tury wyborów prezydenckich.
[srodtytul]Prognozy wyborcze[/srodtytul]
Nie martwi mnie jednak tak bardzo przełożenie terminu ogłoszenia raportu jak pierwsze wnioski, które ujawnili członkowie zespołu. W "Gazecie Wyborczej" (23 – 24.10.2010 r., "Sondaże wciąż niezbadane") opublikowano dwa z nich i oba znamionują, niestety, brak głębszej refleksji ekspertów nad metodyką badań, czego skutkiem będą prawdopodobnie kolejne wyniki sondaży nieprzystające do późniejszego wyniku wyborczego.
Pierwszy z tych wniosków brzmi: "Od sondaży przedwyborczych nie należy oczekiwać prognozy prawdziwego wyniku", i dalej: "to raczej sposób na monitorowanie wyborców". Moim zdaniem tezę tę powinniśmy odrzucić wszyscy: media, politycy i wyborcy. Przede wszystkim dlatego, że nie ma powodów, aby odbiorców wyników badań opinii społecznej pozbawiać profesjonalnie wykonanej prognozy wyborczej. Znane są zarówno metodologia konstrukcji prognoz wyborczych, stosowana z powodzeniem w wielu innych krajach, jak i zasoby informacji, które trzeba do tego wykorzystać.
Jeżeli zgodzimy się przyjąć cytowaną wyżej tezę, oznaczać to będzie zgodę na dalsze trwanie w dość absurdalnej sytuacji, w której wszyscy uważają sondaż za predykcję wyniku wyborczego, a ośrodki badawcze, sprzeciwiając się temu, same nie publikują żadnej prognozy wyborczej.