W naszym państwie najważniejszą funkcją kobiety jest praca zawodowa. To praca ją definiuje, przydaje statusu. Od pracy wszystko się zaczyna, bez niej nic nie ma znaczenia. Nowym blaskiem lśnią plakaty przodowniczek, dziś już nie tak przaśnych, nie w waciakach, lecz w mundurkach z logo firmy. Współczesna kobieta nie ogranicza się do przekraczania 100 procent normy. To zrobiła już dawno jej babcia. Współczesna kobieta robi karierę.
Praca! To jest to, co dziś dodaje splendoru płci pięknej. Praca w korporacji, na stanowisku dyrektorskim czy kasjerskim. W banku i supermarkecie, z laptopem czy ścierką. Byle wyrabiać PKB, łożyć na ZUS i płacić podatki. Byle nie tracić na konkurencyjności, nie degradować się intelektualnie, społecznie i moralnie w domowych pieleszach, przy dziecięcym łóżeczku, marchewkowym soczku i pierwszych sylabach wypowiadanych przez zaślinione dziąsła.
Twarz zawsze uśmiechnięta, nieco tylko zamglona fluidem, który ukrywa szarość zmęczenia. Ale terminal dowodzenia zawsze sprawny, zawsze niezawodny. Kobieta – motorka cywilizacyjnych przemian kulturowych i społecznych. Dziś jeszcze bierze na siebie ciężar zacofania drugiej płci. Wyrabia podwójną normę. Ale już widać światełko nadziei. Dzięki hojności podatnika Unii Europejskiej, przy współpracy i patronacie właściwego ministerstwa głos lektora w TV zaleca równomierny podział obowiązków: „Dziel korzyści, mnóż zyski”.
[srodtytul]Podpora Piotrusia Pana i państwa[/srodtytul]
Może w przerwie meczu głos usłyszy mężczyzna siedzący w fotelu? Może ruszy do pomocy przy segregowaniu prania? Także ten mężczyzna, który w toku kulturowych zmian został wykastrowany z obowiązków i zatrzymał się w błogostanie wiecznego dzieciństwa. Nowy Piotruś Pan, na którym nie spoczywa żadna powinność ani odpowiedzialność, który syci swą innowacyjność gadżetami do samochodu, a pasję wojownika zaspokaja zdobywaniem goli. Mężczyzna, od którego nic i nikt nie zależy. Kobieta musi być przecież samowystarczalna na każdym etapie swojego życia. Nawet wtedy, gdy krew, mleko i hormony odbierają jej siły. To ona jest własną podporą. Ale też podporą rodziny, podporą dzieci i męża. Ona wreszcie jest podporą całego państwa.
Mówią o tym również przepisy, mówią urzędnicy, a z nimi całe społeczeństwo. Współczesna cyberkobieta nie może być niedyspozycyjna. Musi odpracować ciążę do dnia porodu lub iść na przedwczesny macierzyński, by nie okradać innych pracowników, by nie okradać ZUS. Musi odstać swoje w kolejce do kasy albo na sejmowej mównicy. Równouprawnienie zobowiązuje, a ciąża to nie choroba. Zwłaszcza kobieta ciężarna może w pierwszej kolejności udowodnić, że nie odstaje od normy, nikomu nie zagraża i niczego nie zabiera. Jednocześnie ma też obowiązki. Dbać o siebie, zapewnić dziecku wizytę u lekarza, jeszcze zanim się zorientuje, że jest w ciąży, jak mówią nowe przepisy o becikowym. Łykać witaminy, nie przemęczać się, trzymać nogi w górze i spać minimum osiem godzin na dobę.