Pomimo wsparcia politycznego, jakiego polskie władze udzieliły koalicji państw biorących udział w operacji militarnej „Świt odysei" przeciwko reżimowi Muammara Kaddafiego, odmówiły one wzięcia w niej bezpośredniego udziału. Decyzja ta wpisuje się w założenia prowadzonej przez Polskę polityki bezpieczeństwa, lecz nie oznacza, iż „kwestia libijska" pozostanie poza sferą zainteresowań polskiego rządu.
Oświadczenie premiera Donalda Tuska, który uczestniczył w sobotnim posiedzeniu przywódców państw Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i przedstawicieli świata arabskiego w Paryżu, nie pozostawia wątpliwości, iż wyklucza on obecnie zaangażowanie polskiego wojska w działania zbrojne przeciwko libijskiej armii. Potwierdzono zarazem gotowość do włączenia się Polski w działania o charakterze humanitarnym. Nie można jednak wykluczyć, iż decyzja ta stanie się przedmiotem krytyki, zarówno w kraju, jak i za granicą, ze strony partnerów Polski w NATO i UE.
Racjonalna decyzja rządu
Niezależnie od emocji, jakie wywołuje prowadzona przez wojska koalicji akcja militarna w Libii, na decyzję rządu warto spojrzeć przez pryzmat polskich interesów. Istnieje bowiem przynajmniej kilka przesłanek, które dowodzą, iż brak wojskowego zaangażowania Polski w operację libijską nie powinien budzić kontrowersji, a decyzja w tej sprawie jest racjonalna.
Powody i okoliczności, dla których Polska może angażować się w operacje międzynarodowe, zostały jasno określone w przyjętej przez rząd na początku 2009 r. „Strategii udziału Sił Zbrojnych RP w operacjach międzynarodowych". Podkreślono tam, iż będziemy się angażować w operacje prowadzone głównie pod egidą NATO i UE, a dopiero w dalszej kolejności pod auspicjami ONZ, OBWE i koalicji „ad hoc". Udział wojska w danej misji musi być celowy (zgodny z interesem państwa, w obronie interesów narodowych przed zewnętrznymi zagrożeniami), a siłom zbrojnym musi zostać zapewniona swoboda działania, czyli możliwie największy wpływ na przebieg operacji.
Operacja „Świt odysei" w założenia tej strategii się nie wpisuje. W tym wypadku polski interes narodowy i bezpieczeństwo państwa nie są zagrożone. Nie jest to również, jak podają niektóre media polskie i zagraniczne, operacja prowadzona pod egidą NATO. Wprawdzie sekretarz generalny sojuszu Anders Fogh Rassmusen w swoim oświadczeniu, po przyjęciu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji 1973 ustanawiającej m.in. strefę zakazu lotów nad Libią, przyznał, iż NATO prowadzi proces planistyczny tak, by mogło ono w odpowiednim momencie podjąć się egzekwowania postanowień rezolucji, ale dotąd nie zapadła decyzja Rady Północnoatlantyckiej – jedynego organu NATO władnego podjąć tego typu decyzję – o włączeniu struktur dowódczych organizacji w tę operację.