Michał Szułdrzyński o Aleksandrze Ściosie

Publicysta "Gazety Polskiej" odmawia prawomocności wyłonionej w wyborach władzy, lekceważy wręcz samą demokratyczną procedurę wyłaniania władz. To brzmi jak wezwanie do rewolucji – pisze redaktor "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 17.04.2011 22:05

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Jeśli ktoś chciałby utwierdzić się w przekonaniu, że części "obozu smoleńskiego" wcale nie chodzi o prawdę na temat katastrofy TU154M, ale wyłącznie o władzę, powinien przeczytać tekst Aleksandra Ściosa w "Gazecie Polskiej" z 13 kwietnia, zatytułowany "Wyplenić zaprzańców". Ścios, jeden z ideologów swojego obozu, pisze, że "tragedię trzeba wykorzystać, by na zawsze wyplenić zaprzańców i pozbawić władzy miernoty". Cały jego artykuł jest historiozoficzną egzegezą śmierci Lecha Kaczyńskiego, gęsto przetykaną cytatami z Józefa Mackiewicza i Fiodora Dostojewskiego.

Samolot-pułapka

Według Ściosa katastrofa smoleńska nie była incydentem. Wynikała wprost z logiki "układu III RP", który jest "oparty na ciągłości ideowej i personalnej z okresem komunizmu". A zatem Polska, w której dziś żyjemy, według Ściosa, to nie niepodległe i demokratyczne państwo, lecz kontynuacja PRL – wasala Związku Radzieckiego. Kto wierzy w mrzonki o suwerenności i demokracji, tak naprawdę jest tchórzem niemającym odwagi zobaczyć tego, jak jest naprawdę.

A prawda jest taka, że III RP jest krajem nieustannie podbijanym przez Moskwę: "Na czym płk Putin mógł oprzeć plan podboju III RP, jeśli nie na grze antypisowską histerią, i na kogo innego mógł postawić, jeśli nie na marionetki owładnięte nienawiścią do prezydenta". Szefowie Platformy, według Ściosa, nie są więc liderami demokratycznie wybranej przez Polaków partii, lecz marionetkami Moskwy.  A spór PiS i PO jest częścią kremlowskiego planu podboju naszego kraju.

"Rozgrywanie przez Rosję politycznych antynomii i sporów pozwoliło na rozbicie najważniejszych dla Polaków uroczystości katyńskich i doprowadziło do zamknięcia w samolocie-pułapce osób, których działalność i wizja Polski stały na przeszkodzie zamysłom Kremla" – pisze Ścios. Skoro Tupolew jest zatem samolotem-pułapką, to można wnioskować, że listę pasażerów układała nie Kancelaria Lecha Kaczyńskiego, lecz rosyjska agentura... A skoro katastrofa nie była przypadkiem, to nie było żadnego polskiego i rosyjskiego bałaganu, nie było żadnego wieloletniego ciągu zaniedbań. Logika jest nieubłagana – skoro był samolot-pułapka, musiał być też zamach.

Według publicysty "Gazety Polskiej" rządząca naszym krajem Platforma Obywatelska jest współwinna śmierci 96 osób w Smoleńsku nie tylko dlatego, że dała się rozegrać Rosji, ale też z tego powodu, że skorzystała na katastrofie tupolewa: "Dlatego niepodobna sądzić, by to państwo i ta władza chciały kiedykolwiek wyjaśnić przyczyny tragedii smoleńskiej, skoro jej skutki mają gwarantować trwałość układu III RP. Nie można oczekiwać, że ludzie, którym śmierć smoleńska otworzyła drogi kariery i pozwoliła zawłaszczyć najważniejsze stanowiska w państwie, będą rzecznikami prawdy. Wszelkie żądania i postulaty kierowane do grupy rządzącej są niedorzeczne i służą wyłącznie legitymizacji tych osób".

Można z tego też wnioskować, że PO nie doszła do władzy w 2007 roku w wyborach, ale zawłaszczyła państwo na skutek wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. Czyżby wcześniej nie miała premiera, szefów służb specjalnych, ministra obrony i spraw wewnętrznych?

Miraże demokracji

Obecnie rządzący są dla autora tekstu w "Gazecie Polskiej" – jak wcześniej wspomniałem  – tym samym, czym byli komuniści w PRL: władzą z obcego nadania. No, ale to oczywiste, skoro "III RP jest sukcesorem komunistycznego zaprzaństwa i atrapą państwa". Z tego powodu Ścios przywołuje – czy tylko jako metaforę? – słowa klasyka antykomunizmu Józefa Mackiewicza: "Musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść".

Co takie słowa mają oznaczać w XXI wieku? "Kompromis polega na wierze w miraże demokracji, dawanie forów na traktowaniu chamów jak mężów stanu" – tłumaczy Mackiewicza na język współczesnej polityki Ścios. Jeśli mamy dokończyć dzieło Lecha Kaczyńskiego, "nie sposób naszych racji przykrywać tchórzliwym bełkotem i udawać, że walczymy zaledwie z politycznym oponentem". Obrażających pamięć polskiego prezydenta "bękartów" trzeba odsunąć od władzy.

Cel zarysowany przez Aleksandra Ściosa jest więc jasny. Nie daje on jednak jasnej recepty, jak to uczynić. Na pewno chodzi o zwycięstwo w wyborach, ale przecież nie to jest najważniejsze. Bo demokratyczne wybory to miraż, wymysł politycznej poprawności, która miała przykryć prawdę o tym, czym rzeczywiście jest Polska. Kto mówi: "wygrajmy demokratyczne wybory", ten się oszukuje, że żyjemy w normalnym kraju. "Wiara w wygraną okaże się pułapką, jeśli nie dostrzeże prawdziwego wroga – milionów obojętnych i oportunistów, dla których śmierć w Smoleńsku jest zaledwie telewizyjnym epizodem".

Polskie społeczeństwo – zdaniem Ściosa – dało się całkowicie omamić. 10 milionów Polaków, głosując na Bronisława Komorowskiego, "udowodniło, jak dalece ulegliśmy owej zabójczej technologii. Początkiem kolejnego stadium był mord polityczny w Łodzi i wznowienie kampanii nienawiści wobec Jarosława Kaczyńskiego. Ostatni akcent tej kampanii – prokuratorskie donosy o "znieważeniu Ślązaków" – to zaledwie zapowiedź czekającej nas wkrótce histerii".

Czemu ma służyć pomieszanie spraw ważnych z nieważnymi? Co doniesienie na prokuraturę, że Jarosław Kaczyński namawia do nienawiści na tle narodowościowym po jego niefortunnej wypowiedzi dotyczącej śląskości, która ma być zakamuflowaną opcją niemiecką, ma wspólnego z katastrofą smoleńską? Moim zdaniem nic, ale Ściosowi zależy na tym, by pokazać, że każda przeciwność, która spotyka Jarosława Kaczyńskiego, jest elementem tego samego ataku ze strony wrogich sił.

Niezależnie od tego, na ile cytat z Mackiewicza jest tylko metaforą, retoryka Aleksandra Ściosa musi brzmieć niepokojąco. Co oznacza już samo tytułowe "wyplenić zaprzańców"? Co autor ma na myśli, gdy przeciwników politycznych nazywa marionetkami Rosji czy "bękartami nieznającymi swego miejsca na ziemi"?

Poza granice krytyki

Można nie zgadzać się z Donaldem Tuskiem, można – a nawet należy – ostro krytykować jego rząd, wytykać mu błędy i zaniechania, można protestować przeciw skandalicznym zaniedbaniom w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, ale nie zmienia to faktu, że jest liderem parlamentarnej większości i szefem polskiego rządu. Ścios jednak posuwa się znacznie poza granice racjonalnej krytyki: odmawia prawomocności wyłonionej w wyborach władzy, lekceważy wręcz samą demokratyczną procedurę wyłaniania władz. Należałoby więc zapytać autora tekstu z "Gazety Polskiej", jak wyobraża sobie swój własny scenariusz dla Polski? Bo jego manifest brzmi jak wezwanie do wypowiedzenia demokratycznej umowy społecznej, do rewolucji.

„Gazeta Polska" uznawana jest nie bez racji za pismo blisko związane z Prawem i Sprawiedliwością i Jarosławem Kaczyńskim. Pozostaje mieć nadzieję, że głos Aleksandra Ściosa to prywatne zdanie "smoleńskiego" publicysty, że program polityczny zarysowany przez publicystę nie jest programem PiS i jego prezesa. Wszak Prawo i Sprawiedliwość – ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami – jest stronnictwem politycznym działającym w strukturach demokratycznego państwa polskiego, a lider PiS nigdy sobie nie pozwolił na wezwania choćby zbliżone do retoryki Ściosa.

Przypomnijmy: od długiego czasu grono rozhisteryzowanych przeciwników PiS podkreśla, że partia Kaczyńskiego jest antysystemowa i antydemokratyczna, powinna więc zostać wyeliminowana z życia publicznego. Teraz Aleksander Ścios nie tylko przemówił językiem bliskim wypowiedziom Stefana Niesiołowskiego, ale przy okazji dał przeciwnikom partii, z którą sympatyzuje, doskonały argument.

Jeśli ktoś chciałby utwierdzić się w przekonaniu, że części "obozu smoleńskiego" wcale nie chodzi o prawdę na temat katastrofy TU154M, ale wyłącznie o władzę, powinien przeczytać tekst Aleksandra Ściosa w "Gazecie Polskiej" z 13 kwietnia, zatytułowany "Wyplenić zaprzańców". Ścios, jeden z ideologów swojego obozu, pisze, że "tragedię trzeba wykorzystać, by na zawsze wyplenić zaprzańców i pozbawić władzy miernoty". Cały jego artykuł jest historiozoficzną egzegezą śmierci Lecha Kaczyńskiego, gęsto przetykaną cytatami z Józefa Mackiewicza i Fiodora Dostojewskiego.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?