Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, występując pod logo Forum Obywatelskiego Rozwoju, powiedział (cytat za „Rz" z 30.03.2011): „Dla mnie jako byłego sędziego Trybunału wszystkie te poważne wątpliwości przekształcają się w pewność, że naruszana jest konstytucja...". Stwierdzenie to dotyczy procedowanych właśnie uregulowań pomniejszających wielkość składki na ubezpieczenie emerytalno-rentowe przekazywanej do OFE.
Stępień dołączył w ten sposób do tych (Leszek Balcerowicz, Jerzy Hausner), którzy próbują zablokować zmiany, odwołując się do Trybunału. Niżej podpisany (były poseł, który pracował nad konstytucją w Sejmie przez lat siedem, a potem za nią głosował), obserwując dotychczasowe poczynania TK, niczego wykluczyć nie potrafi.
Pokusa odkręcania
Już nieraz, zapoznając się z orzeczeniami Trybunału (osobliwie w sprawie komercyjnego kształcenia w publicznych szkołach wyższych i „w sprawie lustracji"), przecierałem oczy i zastanawiałem się: czy głosując za konstytucją, byłem w pełni władz umysłowych. Jedno jest pewne: gdyby ktoś zapytał mnie wtedy, czy dopuszczam możliwość, że na podstawie tego dokumentu zalegalizowana zostanie np. praktycznie nieograniczona odpłatność za studia, tobym go wyśmiał.
Rzecz w tym, że akurat w tej sprawie (uregulowanej w art. 70 ust. 2: „Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić świadczenia niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością") prowadziłem konsultacje (de facto negocjacje) z przedstawicielami rektorów szkół publicznych. Rektorzy sprzeciwiali się jakimkolwiek ograniczeniom komercjalizacji i twierdzili, że ich ustanowienie będzie finansową katastrofą dla szkół wyższych. Ja (i mnie podobni) twierdziłem, że wprowadzenie ograniczeń wymusi przyzwoite finansowanie szkolnictwa wyższego z budżetu. Łączyło nas oczekiwanie zmiany istotnej, nikt nie przypuszczał, że po wejściu konstytucji w życie... wszystko pozostanie jak dotąd.
A jednak nic się nie zmieniło. Trybunał orzekł, że obowiązek bezpłatnego kształcenia szkoły mają tylko w granicach środków, jakie dostaną z budżetu, a pozostałe kształcenie może być za czesne. W świetle tego orzeczenia nawet gdy szkoła publiczna kształci więcej niż połowę studentów za pieniądze i w pełnym cyklu, to jest to zgodne z konstytucją.