Ryszard Bugaj: Co orzecze TK w sprawie OFE

Wszystko zależy od tego, jakie poglądy ma większość sędziów, bo pytanie, czy dany przepis jest zgodny z konstytucją, Trybunał rozstrzyga większością głosów. „Prawda” ustalana jest w głosowaniu – pisze publicysta i ekonomista

Aktualizacja: 19.04.2011 01:50 Publikacja: 19.04.2011 01:49

Ryszard Bugaj: Co orzecze TK w sprawie OFE

Foto: W Sieci Opinii

Red

Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, występując pod logo Forum Obywatelskiego Rozwoju, powiedział (cytat za „Rz" z 30.03.2011): „Dla mnie jako byłego sędziego Trybunału wszystkie te poważne wątpliwości przekształcają się w pewność, że naruszana jest konstytucja...". Stwierdzenie to dotyczy procedowanych właśnie uregulowań pomniejszających wielkość składki na ubezpieczenie emerytalno-rentowe przekazywanej do OFE.

Stępień dołączył w ten sposób do tych (Leszek Balcerowicz, Jerzy Hausner), którzy próbują zablokować zmiany, odwołując się do Trybunału. Niżej podpisany (były poseł, który pracował nad konstytucją w Sejmie przez lat siedem, a potem za nią głosował), obserwując dotychczasowe poczynania TK, niczego wykluczyć nie potrafi.

Pokusa odkręcania

Już nieraz, zapoznając się z orzeczeniami Trybunału (osobliwie w sprawie komercyjnego kształcenia w publicznych szkołach wyższych i „w sprawie lustracji"), przecierałem oczy i zastanawiałem się: czy głosując za konstytucją, byłem w pełni władz umysłowych. Jedno jest pewne: gdyby ktoś zapytał mnie wtedy, czy dopuszczam możliwość, że na podstawie tego dokumentu zalegalizowana zostanie np. praktycznie nieograniczona odpłatność za studia, tobym go wyśmiał.

Rzecz w tym, że akurat w tej sprawie (uregulowanej w art. 70 ust. 2: „Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić świadczenia niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością") prowadziłem konsultacje (de facto negocjacje) z przedstawicielami rektorów szkół publicznych. Rektorzy sprzeciwiali się jakimkolwiek ograniczeniom komercjalizacji i twierdzili, że ich ustanowienie będzie finansową katastrofą dla szkół wyższych. Ja (i mnie podobni) twierdziłem, że wprowadzenie ograniczeń wymusi przyzwoite finansowanie szkolnictwa wyższego z budżetu. Łączyło nas oczekiwanie zmiany istotnej, nikt nie przypuszczał, że po wejściu konstytucji w życie... wszystko pozostanie jak dotąd.

A jednak nic się nie zmieniło. Trybunał orzekł, że obowiązek bezpłatnego kształcenia szkoły mają tylko w granicach środków, jakie dostaną z budżetu, a pozostałe kształcenie może być za czesne. W świetle tego orzeczenia nawet gdy szkoła publiczna kształci więcej niż połowę studentów za pieniądze i w pełnym cyklu, to jest to zgodne z konstytucją.

To orzeczenie zrodziło we mnie graniczące z pewnością przekonanie, że treść konstytucyjnych norm ma niewielkie znaczenie. Ważne jest natomiast, kto zasiada w Trybunale. Ściślej biorąc, wszystko zależy od tego, jakie poglądy ma większość sędziów (nieraz bardzo nieznaczna), bo pytanie, czy dany przepis jest zgodny z konstytucją, Trybunał rozstrzyga większością głosów. „Prawda" ustalana jest w głosowaniu, a sędziowie wyłaniani są przez ciała polityczne.

Zresztą stają się nimi nieraz osoby po długiej karierze politycznej (np. Jerzy Ciemniewski i Janusz Niemcewicz z UW lub Marek Mazurkiewicz z SLD). Mają oni nieraz możliwość odkręcić rozstrzygnięcia, które nie były po ich myśli, gdy głosowali jako posłowie lub senatorowie. Mam wrażenie, że niektórzy tej pokusie ulegają.

Z przyczyn, które próbowałem wyłuszczyć, wcale nie jestem pewien, jak TK może rozstrzygnąć kwestię emerytalną, choć nie mam żadnych wątpliwości, że w konstytucji nie ma nic, o czym mówi Jerzy Stępień. Raczej przeciwnie, można mieć wątpliwości, czy uregulowania składające się na reformę rozpoczętą w roku 1999 (kluczowe ustawy zostały przyjęte przez parlament w roku 1997 głosami SLD, UW i PSL) nie naruszają konstytucji.

Co na to pani rzecznik?

Zachęcony przykładem prof. Balcerowicza zwracam się więc publicznie do rzecznika praw obywatelskich pani Ireny Lipowicz z sugestią rozważenia trzech kwestii. Po pierwsze, czy jest do pogodzenia z uregulowaniami konstytucji ustanowiony w ustawie przymus przekazywania przez każdego ubezpieczonego części swojej składki do prywatnego, zorientowanego na zysk przedsiębiorstwa (na ogół będącego własnością podmiotów zagranicznych), tzn. PTE.

Po drugie, czy w przypadku II filaru mamy do czynienia z ubezpieczeniem społecznym, jeżeli wysokość świadczenia jest w szerokich granicach niezależna (z punktu widzenia ubezpieczonego przypadkowa) od sumy przekazanych składek. Dwie osoby, które w okresie ubezpieczeniowym przekazały tę samą kwotę, mogą z tego filaru (w zależności od tego, w którym konkretnie momencie otrzymują świadczenie i jakie wyniki osiągnęło ich konkretne PTE) otrzymać świadczenie w bardzo różnej wysokości. Wydaje mi się to sprzeczne z częścią drugą art. 2 (który w całości brzmi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej").

Nie sądzę, by było dobrym pomysłem sięganie do rozstrzygnięć TK w kwestiach, które w konstytucji nie są opisane jednoznacznie. To po trosze dotyczy sprawy ubezpieczeń

Natomiast raczej nie mam wątpliwości (i to jest kwestia trzecia), że przywołany artykuł jest sprzeczny z inną cechą nowego systemu. Otóż w tym systemie (w obydwu filarach) dokonuje się wewnętrzna redystrybucja na rzecz ubezpieczonych o wyższych dochodach. Świadczenia są bowiem proporcjonalne do zgromadzonego kapitału emerytalnego, ale pomija się okoliczność, że osoby o relatywnie wyższych dochodach statystycznie rzecz biorąc żyją dłużej i odpowiednio dłużej pobierają świadczenia. Zatem w ich przypadku korzystniejsza jest proporcja sumy obciążeń składkowych do sumy otrzymywanych świadczeń.

Wiem oczywiście, że z podobnej przyczyny (zrównania – mimo faktycznej nierówności – kalkulacyjnego wieku życia kobiet i mężczyzn) w system wpisana jest preferencja na rzecz kobiet. Z kapitałów emerytalnych mężczyzn są dofinansowywane świadczenia kobiet. Nie sądzę jednak, by w tym przypadku można było mówić o naruszeniu „sprawiedliwości społecznej", ponieważ kobiety, generalnie rzecz biorąc, z przyczyn obiektywnych (przede wszystkim rodzenie i wychowywanie dzieci) mają na ogół krótszy okres aktywności zawodowej (bardziej wątpliwa jest oczywiście krótsza dla kobiet norma wieku uprawniająca do świadczenia). Ponadto kobiety powszechnie dotyka dyskryminacja na rynku pracy (niższe płace).

Nie sądzę, by było dobrym pomysłem sięganie do rozstrzygnięć TK w kwestiach, które w konstytucji nie są opisane jednoznacznie, a orzeczenia muszą się odwoływać do pośrednich interpretacji bardzo ogólnych norm. To po trosze dotyczy sprawy ubezpieczeń. Niestety, żaden przepis (przyznaję się do części winy) rozdziału konstytucji pt. „Wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne" nie dotyczy bezpośrednio ubezpieczeń. Trzeba by to zmienić.

Grupa dominująca w establishmencie

To jednak nie zabezpieczy przed takimi orzeczeniami, jak to dotyczące komercyjnego kształcenia w szkołach publicznych lub kwestii lustracji. Tu zmiana w konstytucji musi być inna: ostateczny charakter orzeczenia Trybunału powinny mieć tylko wtedy, gdy popiera je np. dwie trzecie sędziów. Obecne uregulowanie jest kuriozalne i czyni z TK trzecią izbę parlamentu pochodzącą nie z wyborów powszechnych, ale wyłanianą przez grupę dominującą w politycznym establishmencie.

Na nowelizację konstytucji jednak się nie zanosi, ale pewnie TK podejmie badanie konstytucyjności obecnych zmian dotyczących emerytur. Może jestem naiwny, ale mam nadzieję, że Trybunał pochyli się nie tylko nad sugestiami Leszka Balcerowicza, Jerzego Hausnera i Jerzego Stępnia (wspartych z pewnością przez organizacje pani Henryki Bochniarz i pana Marka Goliszewskiego), ale i choćby nad argumentami wyżej przytoczonymi.

Autor jest publicystą, ekonomistą i politykiem. W latach 1980 – 1981 ekspert NSZZ „Solidarność",  po 1989 roku twórca i lider Unii Pracy.  Społecznie doradzał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w sprawach gospodarczych

Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, występując pod logo Forum Obywatelskiego Rozwoju, powiedział (cytat za „Rz" z 30.03.2011): „Dla mnie jako byłego sędziego Trybunału wszystkie te poważne wątpliwości przekształcają się w pewność, że naruszana jest konstytucja...". Stwierdzenie to dotyczy procedowanych właśnie uregulowań pomniejszających wielkość składki na ubezpieczenie emerytalno-rentowe przekazywanej do OFE.

Stępień dołączył w ten sposób do tych (Leszek Balcerowicz, Jerzy Hausner), którzy próbują zablokować zmiany, odwołując się do Trybunału. Niżej podpisany (były poseł, który pracował nad konstytucją w Sejmie przez lat siedem, a potem za nią głosował), obserwując dotychczasowe poczynania TK, niczego wykluczyć nie potrafi.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA