Reklama

Caracas przestraszyło się amerykańskiej inwazji

Socjalistyczny reżim wenezuelski proponował Amerykanom szeroki dostęp do swojej ropy i kopalin oraz osłabienie związków z Moskwą i Pekinem. Administracja Trumpa jednak zerwała rozmowy. Posądza ona Maduro o kierowanie kartelem narkotykowym.

Publikacja: 17.10.2025 05:14

Nicolas Maduro

Nicolas Maduro

Foto: FEDERICO PARRA / AFP

W regionie Karaibów utrzymuje się od pewnego czasu napięcie wojenne. USA posłały tam spory morsko-lotniczy zespół uderzeniowy i od czasu do czasu niszczą z powietrza łodzie mające szmuglować narkotyki z Wenezueli. Pojawiają się też przecieki o szykowanej większej operacji wojskowej. W jednej wersji miałyby to być uderzenia w laboratoria karteli, w innej zbrojne obalenie socjalistycznego reżimu Nicolasa Maduro. Sam reżim jest trzymany w niepewności. Jego wojsko jest w stanie alarmu, propaganda pokazuje szkolenie ludowych milicji, a na drogach wjazdowych do Caracas pojawiły się barykady. „The New York Times” donosił jednak, że nieoficjalnie Maduro obiecywał amerykańskiemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi pełny dostęp do wenezuelskiej ropy, złota, danie preferencji dla biznesu z USA oraz ograniczenie relacji z Chinami, Rosją oraz Iranem. Musiał więc być naprawdę przestraszony groźbą inwazji. Mimo tak hojnych obietnic wenezuelskich socjalistów, Trump kazał swojemu wysłannikowi Richardowi Grenellowi przerwać z nimi rozmowy. Ataku na Wenezuelę spodziewano się już w zeszły weekend. W piątek jednak Pokojową Nagrodę Nobla dostała Maria Corina Machado, przywódczyni wenezuelskiej opozycji, nominowana do tego wyróżnienia m.in. przez amerykański Departament Stanu. Trump był też zajęty zaprowadzaniem pokoju w Strefie Gazy. Wenezuelskie władze mogły więc przez chwilę odetchnąć. Czy jednak była to tylko cisza przed burzą?                                                                  

Obietnice wenezuelskiej opozycji

Ostry kurs wobec Wenezueli nie jest jedynie „fanaberią” Trumpa kojarzącego ten kraj z rzeszami nielegalnych imigrantów oraz brutalnym gangiem Tren de Aragua. Wrogiem reżimu w Caracas jest bowiem Marco Rubio, sekretarz stanu USA, z racji swoich kubańskich korzeni, szczególnie uwrażliwiony na ekscesy latynoskich reżimów marksistowskich. Rubio nazywał Maduro nielegalnym przywódcą, który jest „zbiegiem przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości” i wyrażał sceptycyzm wobec wysiłków dyplomatycznych Grenella. Przeciwko negocjacjom z reżimem lobbowała też wenezuelska opozycja przekonując, że koncesje biznesowe oferowane przez Maduro nie będą trwałe bez demokracji, wolności gospodarczej i praworządności. Machado wskazywała, że amerykańskie spółki mogą w ciągu 15 lat uzyskać w Wenezueli 1,7 bln USD, jeśli zostanie wdrożony jej plan transformacji kraju.

Czytaj więcej

Trump o Wenezueli: Rozważamy działania na lądzie

– Naszą wiadomością dla spółek naftowych jest: chcemy was tutaj. Chcemy was jednak nie po to, byście produkowali setki tysięcy baryłek ropy dziennie, tylko miliony baryłek – mówiła w czerwcu Machado. Wenezuela produkowała we wrześniu 2025 r. jedynie 1 mln baryłek ropy dziennie, podczas gdy ponad dekadę temu wydobywała ponad 3 mln baryłek dziennie. Produkcja załamała się za rządów Maduro, m.in. w wyniku fatalnego zarządzania państwową spółką naftową PDVSA. Obecnie znaczna część wenezuelskiej ropy trafia do Chin, ale 100 tys. baryłek dziennie jest sprzedawanych do USA poprzez koncern Chevron. Początkowo administracja Trumpa zakazała Chevronowi kupowania wenezuelskiej ropy, ale w wyniku silnej kampanii lobbingowej w Waszyngtonie, zakaz został zniesiony. W lipcu koncernowi przedłużono licencję na działanie w Wenezueli. Amerykański Departament Skarbu wydał niedawno podobne pozwolenie dla koncernu Shell, który chciałby w przyszłym roku zacząć wydobycie z dużego złoża „Dragon” na wenezuelskich wodach. Rubio zapowiada jednak, że doprowadzi do tego, że złoże „Dragon” nie zapewni „większych korzyści” ekipie Maduro. Czyżby więc owe korzyści miała odnieść dopiero ekipa, która zastąpi obecny reżim?

Listy gończe

Porozumienie z obecną wenezuelską ekipą rządzącą utrudniało również to, że USA oskarżają ją o wspieranie karteli narkotykowych. Według oficjeli z administracji Trumpa, wsparciem reżimu cieszy się nie tylko gang Tren de Aragua. Większym od niego graczem w branży narkotykowej ma być Kartel Słońc, czyli organizacja tworzona przez wenezuelskich wojskowych. Jej nazwa pochodzi od emblematów Słońca znajdujących się na czapkach wenezuelskich oficerów. Amerykański rząd oficjalnie uznaje Maduro za przywódcę tego kartelu i oferuje 50 mln USD, nagrody za jego złapanie.  Jego poprzednim przywódcą miał być Hugo Chavez, pułkownik wojsk powietrznodesantowych, prezydent w latach 1999-2013, twórca wenezuelskiego socjalistycznego reżimu. Amerykańskie służby  przygotowały diagram z 14 wysokiej rangi członkami kartelu, do których zaliczono m.in. ministra obrony Vladimira Padrino Lopeza, przewodniczącego Zgromadzenia Konstytucyjnego Diosdado Cabello i prezesa Sądu Najwyższego Maikela Moreno. O Kartelu Słońca mówi się odkąd w 1993 r. aresztowano za przemyt narkotyków dwóch generałów Gwardii Narodowej. Część ekspertów zaprzecza jednak temu, by taka struktura rzeczywiście istniała. – Nie ma czegoś takiego, więc trudno, by Maduro był szefem tej struktury – uważa Phil Gunson, analityk z International Crisis Group.

Reklama
Reklama

„Kartel Słońc bardziej niż hierarchiczną organizacją z Maduro na szczycie jest systemem korupcji, w którym wojskowi i cywilni oficjele współpracują z przemytnikami narkotyków” – wskazuje natomiast think-tank InSight Crime.

Amerykańskie służby dysponują jednak pewnie lepszymi informacjami niż analitycy z think-tanków, a powiązania wenezuelskiego reżimu z handlem narkotykami śledzą od lat. W listopadzie 2016 r. dwóch bratanków żony prezydenta Maduro zostało skazanych przez amerykański sąd za konspirowanie w sprawie przerzutu narkotyków na dużą skalę. Aresztowano ich na Haiti, w ramach operacji prowadzonej przez amerykańską agencję antynarkotykową DEA. Planowali przewieźć do Hondurasu 800 kg kokainy, która trafiłaby później do USA. Ładunek wyleciałby z Caracas samolotem stojącym w prezydenckim hangarze.  Na początku lutego 2017 r. amerykański Departament Skarbu objął sankcjami wenezuelskiego wiceprezydenta Tarecka El Aissamiego, którego określił jako „prominentnego przemytnika narkotyków”. El Aissami, w czasie gdy był gubernatorem stanu Aragua i ministrem spraw wewnętrznych prowadził interesy z kolumbijskimi kartelami oraz meksykańskim kartelem Las Zetas. Nadzorował m.in. przerzut do USA ponad tony kokainy. Część z tego ładunku była jego własnością. El Aissami wypadł z łask reżimu w 2023 r. i został aresztowany za korupcję oraz pranie brudnych pieniędzy.  W czerwcu 2025 r. przyznał się natomiast przed amerykańskim sądem do zarzutu handlu narkotykami i bronią Hugo Carvajal, były szef wenezuelskiego wywiadu wojskowego za rządów Chaveza i Maduro. W 2019 r. przeszedł on na stronę opozycji. Ponoć kooperował z amerykańskimi śledczymi, opowiadając im o Kartelu Słońca, gangu Tren de Aragua oraz o współpracy Wenezueli z Iranem.

Czy Wenezuelę czeka więc amerykańska interwencja mająca na celu obalenie „narkotykowego reżimu”, podobna do tej w Panamie w 1989 r.? Jak dotąd Trump trzymał Maduro mocno w niepewności. Wenezuelski reżim podkreślał natomiast, że absolutnie nigdy nie miał nic wspólnego z handlem narkotykami, a prawdziwych baronów narkotykowych można prędzej spotkać w Nowym Jorku...

 

W regionie Karaibów utrzymuje się od pewnego czasu napięcie wojenne. USA posłały tam spory morsko-lotniczy zespół uderzeniowy i od czasu do czasu niszczą z powietrza łodzie mające szmuglować narkotyki z Wenezueli. Pojawiają się też przecieki o szykowanej większej operacji wojskowej. W jednej wersji miałyby to być uderzenia w laboratoria karteli, w innej zbrojne obalenie socjalistycznego reżimu Nicolasa Maduro. Sam reżim jest trzymany w niepewności. Jego wojsko jest w stanie alarmu, propaganda pokazuje szkolenie ludowych milicji, a na drogach wjazdowych do Caracas pojawiły się barykady. „The New York Times” donosił jednak, że nieoficjalnie Maduro obiecywał amerykańskiemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi pełny dostęp do wenezuelskiej ropy, złota, danie preferencji dla biznesu z USA oraz ograniczenie relacji z Chinami, Rosją oraz Iranem. Musiał więc być naprawdę przestraszony groźbą inwazji. Mimo tak hojnych obietnic wenezuelskich socjalistów, Trump kazał swojemu wysłannikowi Richardowi Grenellowi przerwać z nimi rozmowy. Ataku na Wenezuelę spodziewano się już w zeszły weekend. W piątek jednak Pokojową Nagrodę Nobla dostała Maria Corina Machado, przywódczyni wenezuelskiej opozycji, nominowana do tego wyróżnienia m.in. przez amerykański Departament Stanu. Trump był też zajęty zaprowadzaniem pokoju w Strefie Gazy. Wenezuelskie władze mogły więc przez chwilę odetchnąć. Czy jednak była to tylko cisza przed burzą?                                                                  

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Gospodarka
Czarny czwartek Kremla. USA uderzają w ropę, a Unia w banki i sojuszników Rosji
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Gospodarka
TIGER Grzegorza Kołodki ma już 25 lat
Gospodarka
Własne surowce to bezpieczeństwo i stabilność
Gospodarka
Rosyjskie regiony bankrutują. Wojna Putina zabiera wszystkie dochody
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Gospodarka
Czy powódź nauczyła nas reagować na sytuacje kryzysowe?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama