Taki moment już się nie powtórzy

Beatyfikacja Jana Pawła II jest szansą nie tylko dla Kościoła, ale i dla Polski – piszą publicyści „Rz” i KAI

Publikacja: 26.04.2011 01:01

1 maja będzie w tym roku wielkim, nie tylko kościelnym, ale i narodowym świętem. Gdybyśmy jednak beatyfikację Jana Pawła II tylko tak przeżywali, nie miałaby sensu. Bo wyniesienie na ołtarze jest wezwaniem, abyśmy zrewidowali swoje życie w świetle wskazanego przez Kościół wzoru świętości.

Chodzi o to, by przyjąć jak najwięcej z ducha papieża, żyć tymi samymi wartościami. Aby budować swoje życie indywidualne, życie wspólnoty religijnej, a także Polski i Europy według nauki Jana Pawła II. Aby uwierzyć, co całym swoim życiem pokazywał Jan Paweł II, że można być głęboko religijnym i nowoczesnym zarazem. Tej pewności nam dzisiaj bardzo brakuje.

Kościół wedle wizji, jaką pozostawił Jan Paweł II, to wspólnota radykalnej ortodoksji, zakorzeniona w modlitwie i skoncentrowana na nowej ewangelizacji mocno laicyzującego się świata. Przy tym otwarty na dialog ze współczesnością oraz dialog ekumeniczny i międzyreligijny. Jan Paweł II wierzył, że u progu nowego tysiąclecia, niezależnie od trudności czy pęknięć we wspólnocie kościelnej, możliwa jest „nowa wiosna chrześcijaństwa". Co zrobić, aby ta wiosna była dostrzegalna w Kościele w Polsce?

Potrzeba jest przede wszystkim wiary żywej, zdolnej do radykalnego świadectwa w życiu indywidualnym i społecznym. Przy dużej polaryzacji postaw wśród członków Kościoła wydaje się, że istnieje duży głód duchowości, a co za tym idzie, zapotrzebowanie na wszelkie inicjatywy ten brak wypełniające, w tym na nowe centra duchowości. Świadczy o tym m.in. sukces, jakim cieszy się inicjatywa mnichów i mniszek ze Wspólnot Jerozolimskich, które osiadły w Warszawie. Żyją one w centrum wielkiego miasta, a w ich życiu monastycznym, którego cechą charakterystyczną są piękna liturgia i głęboka katecheza, może uczestniczyć każdy, kto odczuwa taką potrzebę.

Kościół Jana Pawła II to Kościół Soboru Watykańskiego II – nieprzypadkowo papież Wojtyła pisał w testamencie: „Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował". A Kościół Soboru to Kościół wspólnotowy, służebny, otwarty. Nie jest on wspólnotą sukcesu w ziemskim znaczeniu. Pełne świątynie, seminaria i tłumy na uroczystościach nie mogą być kryteriami jego jakości (tym bardziej że wskaźniki te zmieniają się i nie jest to proces zakończony). Jedynym kryterium musi pozostawać autentyczna wierność Ewangelii i praktykowanie jej stylu na co dzień. Tak jak czynił to Karol Wojtyła, który pozostawał dla otoczenia wiarygodnym świadkiem Chrystusa.

Był stuprocentowym chrześcijaninem, a jednocześnie – jako świecki, ksiądz, biskup, kardynał i papież – człowiekiem otwartym na spotkania z myślącymi inaczej, który ufał świeckim i ich słuchał.

Wierny świecki jako partner, z którym księża i hierarchowie będą nawiązywać normalne relacje i przekazywać im stosowną do ich kompetencji odpowiedzialność za Kościół – oto jedna z ważniejszych lekcji do odrobienia w naszej wspólnocie. Cóż z tego, że mówią o tym dokumenty Synodu Plenarnego sprzed 13 lat, kiedy mało kto się do nich stosuje.

Jan Paweł II wielokrotnie apelował o obudzenie „śpiącego olbrzyma", czyli rzesz ludzi świeckich. Obudzić świeckich, to znaczy również uświadomić im, że są w równej mierze odpowiedzialni za ewangelizację świata co duchowni.

Jak to zrobić? Może dobrym pomysłem byłoby tworzenie diecezjalnych akademii dla ludzi dorosłych. W czasie seminariów, wykładów dla konkretnych grup społecznych i zawodowych byłoby miejsce na szczegółowe analizowanie papieskiego nauczania.

Beatyfikacja to także dobry moment, by zastanowić się nad wprowadzeniem do programów szkolnych godzin poświęconych omawianiu wybranych elementów z papieskiej spuścizny. Jan Paweł II był bowiem nie tylko głową Kościoła, nie tylko jednym z największych duchowych przywódców świata, ale też intelektualistą, którego dorobek jest częścią kulturowego dziedzictwa Polski. Może czas wreszcie nadrobić niezrozumiałą lukę, jaką jest brak w ojczyźnie papieża placówek naukowych zgłębiających spuściznę Jana Pawła II na świeckim uniwersytecie. Istnieją one, owszem, ale wyłącznie na katolickich uczelniach.

Beatyfikacja Jana Pawła II jest szczególnym momentem, który już się nie powtórzy, nawet w wypadku rychłej kanonizacji. Jest szansą, aby podążając śladami Jana Pawła II, Kościół w Polsce tworzył tę kulturotwórczą rolę, jaką znamy z dawnej i niedawnej jeszcze historii. Jest szansą nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale i dla samej Polski. Następuje w momencie jednego z najgłębszych kryzysów w życiu publicznym, który pokazuje, że wartości ewangeliczne nie są dostatecznie pojmowane jako busola i filar życia społecznego.

Trzeba nam na nowo za Janem Pawłem II przemyśleć, co znaczy dobro wspólne i takie wartości w życiu społecznym, jak solidarność, sprawiedliwość, prawda, pamięć historyczna i miłość. Bez miłości, jak mówił papież w 1999 roku, „nie ma przyszłości człowieka i narodu". Ona „przebacza, choć nie zapomina", jest wrażliwa na niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich.

Beatyfikacja następuje na dwa miesiące przed objęciem przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Jan Paweł II, który przyczynił się do integracji Polski ze strukturami zjednoczonej Europy, ufał, że nasz kraj wniesie do jej życia istotne wartości chrześcijańskie. Dobrze, abyśmy o tym pamiętali, bo wprawdzie podczas prezydencji Polska nie będzie mieć realnej władzy, ale z pewnością możliwość dawania świadectwa.

Janusz Poniewierski - publicysta, pisarz

Był rok 1987, Boże Ciało. Jan Paweł II, adorując Najświętszy Sakrament, przejeżdżał przez Warszawę na platformie, a ludzie  wiwatowali na cześć papieża. Obawiam się, że teraz może być podobnie. Że będziemy wiwatować, czcić Ojca Świętego i się na niego powoływać w przerwach pomiędzy kłótniami o Polskę i Kościół. I dlatego nie zdołamy usłyszeć jego słów: „Bardzo wielkim niebezpieczeństwem, o którym słyszę, jest to, że ludzie się jak gdyby mniej miłują w Polsce (...), [że] się nie znoszą, się zwalczają. To jest zły posiew".

1 maja będzie w tym roku wielkim, nie tylko kościelnym, ale i narodowym świętem. Gdybyśmy jednak beatyfikację Jana Pawła II tylko tak przeżywali, nie miałaby sensu. Bo wyniesienie na ołtarze jest wezwaniem, abyśmy zrewidowali swoje życie w świetle wskazanego przez Kościół wzoru świętości.

Chodzi o to, by przyjąć jak najwięcej z ducha papieża, żyć tymi samymi wartościami. Aby budować swoje życie indywidualne, życie wspólnoty religijnej, a także Polski i Europy według nauki Jana Pawła II. Aby uwierzyć, co całym swoim życiem pokazywał Jan Paweł II, że można być głęboko religijnym i nowoczesnym zarazem. Tej pewności nam dzisiaj bardzo brakuje.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?