Z punktu widzenia konstytucyjnego zarówno propozycja postawienia premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu, jak i pomysł delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości mają taki sam sens – to znaczy żaden. Oba postulaty są w sposób oczywisty niezgodne nie tylko z Konstytucją RP, ale i z podstawowymi zasadami demokracji konstytucyjnej. Oba należy traktować jako puste pogróżki polityczne o charakterze propagandowym – jakich niemało w każdej demokracji, a już zwłaszcza tak spolaryzowanej jak w Polsce.
Jednak nie znaczy to, że są błahe i niewinne: oba starają się do celów doraźnej walki politycznej zaprzęgnąć nadzwyczajne mechanizmy konstytucyjne przewidziane dla celów skrajnych, niecodziennych. W tym sensie stanowią przejaw erozji konstytucji, lekceważenia zasad ustrojowych. Nie należy więc zbywać ich machnięciem ręki.
Demokracja bezbronna
Wezwania do delegalizacji PiS mieszczą się na pozór w koncepcji tzw. demokracji walczącej (militant democracy). Teoria polityki formułuje tę koncepcję w kontraście do demokracji w pełni liberalnej – nieprzewidującej żadnych ograniczeń dla partii i ruchów uznanych za niedemokratyczne. Demokracja walcząca przyjmuje, że musi się chronić przed ruchami i tendencjami zagrażającymi dalszemu trwaniu demokracji – także w drodze ograniczania ich demokratycznych uprawnień.
Wskazuje to oczywiście na ogromny dylemat tkwiący w samym sercu demokracji: czy musi ona być bezbronna? A jeśli nie – to czy nie jest zaprzeczeniem samej jej idei ograniczanie demokratycznych uprawnień ruchów uznanych za niedemokratyczne? Czy lekarstwo nie stanie się chorobą?
Praktyka polityczna ostatniego półwiecza już odpowiedziała na to pytanie: poza Stanami Zjednoczonymi praktycznie wszystkie demokracje przewidują konstytucyjne ograniczanie ruchów i partii, które mogą zagrażać demokracji. Pamięć o demokratycznej genezie władzy niemieckiego nazizmu (choć historycy spierają się co do stopnia demokratyczności mechanizmów, które doprowadziły Hitlera do władzy) nakazuje ostrożność przy postulowaniu nieograniczonej tolerancji dla ruchów totalitarnych i autorytarnych. Tolerancja nie może oznaczać zbiorowego paktu samobójczego.