Igor Janke o wizerunku Donalda Tuska

Wyborcy trwają przy liderze, który stał się największym politycznym skarbem PO. Choćby dlatego, że wie, kiedy się uśmiechnąć, kiedy huknąć, a kiedy rozpuścić plotkę, że wpadł w gniew i kiedy zasłonić twarz dłońmi na oczach kamer – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 18.07.2011 00:57 Publikacja: 18.07.2011 00:56

Kurtka, koszula i zatroskana mina szefa rządu poruszają emocje – zauważa publicysta (na zdjęciu: Don

Kurtka, koszula i zatroskana mina szefa rządu poruszają emocje – zauważa publicysta (na zdjęciu: Donald Tusk rozmawia z powodzianami na Śląsku, 26 maja 2010 r.)

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

W ostatnich dniach Polacy zobaczyli Donalda Tuska chodzącego z zatroskaną miną w granatowej koszuli i efektownej kurtce po zniszczonych przez kataklizm terenach oraz billboard Jarosława Kaczyńskiego z hasłem: „Czas na odważne decyzje".

Na portalu Gazeta. pl znalazł się nawet fotoreportaż na temat kurtki premiera. Kurtka, koszula i zatroskana mina szefa rządu poruszyły emocje. Polacy niby wiedzą, że przyszedł czas „na odważne decyzje", ale chyba wciąż ich nie chcą. Wolą miłego przywódcę, który mówi, że wszystko jest w porządku i pozwala odpocząć.

 

 

Miły facet

13 lipca gazety opublikowały badanie CBOS pokazujące, jak Polacy oceniają Donalda Tuska. Bo to on – bez wątpienia – jest lokomotywą partii. Za co wyborcy najbardziej cenią premiera i szefa największej partii politycznej? Za to, że jest sympatyczny – 65 procent. Za to, że jest przystojny – 63 procent. Za to, że jest inteligentny – 62 procent. To, że dużo mówi, ale nie robi zbyt wiele, czy to, że na jego słowach nie można polegać, Polacy zauważają, ale te mankamenty nie odbijają się tak bardzo na jego wizerunku.

Tego samego dnia „Rzeczpospolita" opublikowała sondaż GfK, z którego wynika, że połowa badanych chce głosować na Platformę Obywatelską. To drugi w ostatnich tygodniach sondaż pokazujący tak wysoką pozycję partii rządzącej. Partii, którą kieruje – w sumie – źle oceniany szef rządu.

Co z tego wynika? Odpowiedź nie jest specjalnie odkrywcza. Od mniej więcej pięciu lat polską polityką rządzą niemal wyłącznie emocje.

Niedawno Andrzej Urbański przekonywał mnie w wywiadzie dla „Uważam Rze", iż w nadchodzących wyborach dla Polaków najważniejszy będzie stosunek polityków do państwa. Mówił, że zrozumieliśmy już, zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej, jak słabo działa aparat państwowy i jak ta jego słabość wpływa na nasze życie. A w związku z tym dla wyborców ważne stanie się to, jak politycy traktują państwo i jak o nim mówią. Przewidywał, że to będzie głównym tematem kampanii wyborczej. Przez moment – podobnie jak Urbański – miałem nadzieję, że tak właśnie się stanie.

Oni (PiS) mają awanturników i złośników, a my jesteśmy sympatyczni – to jest linia, jakiej się trzyma Platforma

Okazuje się, że obaj się łudziliśmy. Bo dziś widzimy wyraźnie, że na wynik wyborów dużo większy wpływ mają kurtka premiera i jego uśmiech niż zapowiedź poważnego traktowania polityki. Znakomicie i stosownie do okazji ubrany Tusk, który z telefonem w ręku zarządza problemami Polaków, zapada w pamięć. Zwłaszcza że kamery były na miejscu i sfilmowały co trzeba. Spektakl został znakomicie wyreżyserowany.

Wyborcom to wystarcza. Niezwykła sugestywność obrazu bardziej zawładnęła emocjami niż frank po 3,50, ceny w sklepach i obniżki pensji w firmach. Ludzie chcą mieć za przywódcę równego swojego chłopa, który dobrze wygląda i miło się kojarzy. Jakkolwiek brzmi to absurdalnie, wciąż walory zewnętrzne są najważniejsze.

Ach, co za wstyd

A marketing to wszak już nie tylko odpowiadanie na zapotrzebowanie, ale kreowanie potrzeb. A potrzebę uśmiechniętego premiera można wywołać, pokazując choćby groźną alternatywę.

Jeszcze nie tak dawno temu wydawało się, że straszenie PiS nie działa. A jednak. Specjaliści od komunikacji PO wciąż wykorzystują dosłownie każdą okazję, by pokazać, jaki ten PiS śmieszny, żałosny, staroświecki, niebezpieczny, a nawet groźny.

Kiedy eurodeputowani na oczach Unii toczą wewnętrzną wojnę, premier ukrywa twarz w dłoniach. Polacy widzą, jak nasz premier musi się wstydzić za tę obciachową polską opozycję i to w chwili, kiedy „przewodzimy" Unii. I żeby to tylko raz!

Kilkanaście dni wcześniej wystąpienie ojca Rydzyka w europarlamencie nabrało takiej wagi, że musiał się nim zająć sam minister spraw zagranicznych. „Znowu taki wstyd!". PiS staje w obronie Rydzyka i historia toczy się tak, jak wymarzyli sobie marketingowcy PO.

Platforma co rusz próbuje rozjuszyć PiS, licząc na jego ostrą reakcję. Ostatnim przykładem była dyskusja o postawieniu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Wniosek absurdalny – wiadomo, że w rzeczywistości PO nie chciałaby, by do tego doszło. Ale dyskutować o tym – czemu nie?

Najpierw Donald Tusk się zdystansował wobec pomysłu Ryszarda Kalisza, ale potem politycy PO zorientowali się, że jednak da się tym grać. Prowokować Prawo i Sprawiedliwość, a potem załamywać ręce, jacy to w tym PiS awanturnicy.

Oni mają awanturników i złośników, a my jesteśmy sympatyczni – to jest linia, jakiej trzyma się dziś Platforma. Niedawno wprost wyraził to Radosław Sikorski w jednym z wywiadów.

Z twarzą w dłoniach

Coś, co zagrało kilka lat temu, ciągle okazuje się skuteczne. A jest tym skuteczniejsze, że Prawo i Sprawiedliwość popełnia wciąż te same błędy – daje się wciągnąć w każdą najdrobniejszą prowokację. Co więcej – sam wystawia się na strzał, jak podczas owej debaty w europarlamencie.

Co z tego, że wiele zarzutów Zbigniewa Ziobry było słusznych? Ogólny wydźwięk dla centrowego elektoratu (a o ten musi zabiegać PiS, jeśli chce wygrać wybory) był fatalny. Wyborcom zostały w pamięci dwa obrazy: Zbigniewa Ziobry, który wykorzystuje Parlament Europejski do załatwiania wewnętrznych spraw, i lubianego Donalda Tuska, który skrywa twarz w dłoniach. Argument, że gdy nieżyjący Bronisław Geremek atakował polski rząd na europejskim forum, wszyscy uznawali to za słuszne, nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma bowiem to, co dzieje się teraz. A moralną racją wyborów się nie wygrywa. Wygrywa się głosami. Dziś głosy idą za sympatyczną twarzą.

Pokazują to badania opinii publicznej. Z kolejnych sondaży wynika, że wyborcy coraz gorzej oceniają rząd. Widzą, że nie spełnia obietnic, nie podejmuje odważnych decyzji, jest kunktatorski. Ale trwają przy partii, która go tworzy. A raczej nie przy partii – trwają przy jej liderze, który stał się największym politycznym skarbem. Choćby dlatego, że wie, kiedy należy założyć odpowiednią kurtkę, kiedy się uśmiechnąć, kiedy huknąć, a kiedy rozpuścić plotkę, że wpadł w gniew i kiedy zasłonić twarz dłońmi na oczach kamer.

Wygląda na to, że duża część wyborców wciąż od odważnych decyzji woli miłe uśmiechy. Oznacza to, że kryzys jeszcze nie dał się rodakom we znaki i że choć o drożyźnie mówią coraz więcej, to nie jest to dla nich problem na tyle znaczący, by wpłynął na ich przekonania. Nie można wykluczyć, że sprawnie przeprowadzona prezydencja, podczas której Donald Tusk i Radosław Sikorski będą się pokazywać w telewizji jako liderzy Europy, utrwali przekonanie, że jest nieźle, i że fajnie jest żyć w kraju, który ma polityków błyszczących na europejskich salonach.

Błyskotliwi medialnie

Donald Tusk nie jest rzecz jasna wyjątkiem w światowej polityce. Równie błyskotliwi medialnie Barack Obama w Stanach Zjednoczonych czy Nicolas Sarkozy we Francji, mimo wielu wewnętrznych kłopotów, ciągle piastują swoje funkcje i wszystko na to wskazuje, że dalej będą.

Wygrywa wyrazisty wizerunek, silne przywództwo i skuteczna, niepolityczna komunikacja. Coś, co wydawało się być chwilowym fenomenem, który potrwa tak długo, jak długo nie ma kłopotów, się utrwala. Także w Polsce będzie trwał, dopóki opozycja nie nauczy się równie skutecznie i atrakcyjnie komunikować ze społeczeństwem. Albo aż nie pojawi się nowy lider.

Jednak ani na jedno, ani na drugie się nie zanosi. Prawo i Sprawiedliwość powołało nowego szefa kampanii wyborczej, człowieka, który miał pokazać – po raz kolejny – że PiS jest ugrupowaniem akceptowalnym dla politycznego centrum. I który po pierwszym publicznym wystąpieniu został skarcony i sprowadzony do parteru. Wygrał Zbigniew Ziobro. Czyli wygrała twarda linia dla najtwardszego elektoratu. I małe są szanse na to, że w tej kampanii wyborczej PiS z tą linią trafi ludzi, którym tak bardzo podoba się granatowa koszula i kurtka Donalda Tuska. No i uśmiech Radosława Sikorskiego.

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?