Oni mają awanturników i złośników, a my jesteśmy sympatyczni – to jest linia, jakiej trzyma się dziś Platforma. Niedawno wprost wyraził to Radosław Sikorski w jednym z wywiadów.
Z twarzą w dłoniach
Coś, co zagrało kilka lat temu, ciągle okazuje się skuteczne. A jest tym skuteczniejsze, że Prawo i Sprawiedliwość popełnia wciąż te same błędy – daje się wciągnąć w każdą najdrobniejszą prowokację. Co więcej – sam wystawia się na strzał, jak podczas owej debaty w europarlamencie.
Co z tego, że wiele zarzutów Zbigniewa Ziobry było słusznych? Ogólny wydźwięk dla centrowego elektoratu (a o ten musi zabiegać PiS, jeśli chce wygrać wybory) był fatalny. Wyborcom zostały w pamięci dwa obrazy: Zbigniewa Ziobry, który wykorzystuje Parlament Europejski do załatwiania wewnętrznych spraw, i lubianego Donalda Tuska, który skrywa twarz w dłoniach. Argument, że gdy nieżyjący Bronisław Geremek atakował polski rząd na europejskim forum, wszyscy uznawali to za słuszne, nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma bowiem to, co dzieje się teraz. A moralną racją wyborów się nie wygrywa. Wygrywa się głosami. Dziś głosy idą za sympatyczną twarzą.
Pokazują to badania opinii publicznej. Z kolejnych sondaży wynika, że wyborcy coraz gorzej oceniają rząd. Widzą, że nie spełnia obietnic, nie podejmuje odważnych decyzji, jest kunktatorski. Ale trwają przy partii, która go tworzy. A raczej nie przy partii – trwają przy jej liderze, który stał się największym politycznym skarbem. Choćby dlatego, że wie, kiedy należy założyć odpowiednią kurtkę, kiedy się uśmiechnąć, kiedy huknąć, a kiedy rozpuścić plotkę, że wpadł w gniew i kiedy zasłonić twarz dłońmi na oczach kamer.
Wygląda na to, że duża część wyborców wciąż od odważnych decyzji woli miłe uśmiechy. Oznacza to, że kryzys jeszcze nie dał się rodakom we znaki i że choć o drożyźnie mówią coraz więcej, to nie jest to dla nich problem na tyle znaczący, by wpłynął na ich przekonania. Nie można wykluczyć, że sprawnie przeprowadzona prezydencja, podczas której Donald Tusk i Radosław Sikorski będą się pokazywać w telewizji jako liderzy Europy, utrwali przekonanie, że jest nieźle, i że fajnie jest żyć w kraju, który ma polityków błyszczących na europejskich salonach.