A jest to przecież państwo, które w 2005 r. razem z Francją odrzuciło w referendum traktat konstytucyjny.
Od jakiegoś czasu Mark Rutte, premier Holandii, obok Emmanuela Macrona jest w UE ikoną dla tych, którzy w imię liberalnych wartości walczą z tak zwanymi populistami. To on w ostatnich wyborach zatrzymał Geerta Wildersa i jego Partię Wolności w drodze do władzy i to w momencie, kiedy niektórzy zaczęli już wierzyć, że walą się wszystkie filary liberalnego świata. Jednak po dwóch latach funkcjonowania rządu, który Rutte sklecił jako rodzaj liberalnego frontu przeciwko populistom, nie jest pewne, czy zbawca liberalnej polityki nie okaże się jej grabarzem – przynajmniej w Holandii.