Od siedmiu lat polska lewica jest w defensywie. I nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało się w tej materii zmienić. SLD było silne tak długo, jak długo silny był w Polsce sentyment do peerelowskiej przeszłości.
Kiedy afery korupcyjno-układowe z lat 2001-2003 wyleczyły polskich wyborców z wiary, że dawni komuniści mogą dobrze rządzić, sympatia do lewicy już nie wróciła. Zresztą wcześniej nie była to też sympatia do lewicy jako takiej, lecz do przeszłości. Rządy SLD nie były lewicowe, zwłaszcza nie był taki rząd Leszka Millera.
Kilka lat temu stawiałem tezę, że polskie społeczeństwo jest bardziej konserwatywne niż większości krajów europejskich, a polski Kościół silniejszy i znacznie lepiej zakorzeniony w duchu narodu niż gdziekolwiek indziej. Dodatkowo Polacy dość dobrze zrozumieli zasady działania gospodarki i nie wierzą w cudowne rozwiązania. W związku z tym # pisałem - nie ma u nas miejsca dla dużego ugrupowania lewicowego. Przekonywano mnie wtedy, że nie mam racji, bo musimy ulec tym samym trendom, którym poddaje się zsekularyzowana Europa Zachodnia, że i my pójdziemy drogą Hiszpanii, Francji czy Holandii. Od tej dyskusji minęło sześć lat i na razie nie zapowiada się, by miał nastąpić wielki przełom.
Palikot nie przyciąga
Coś się jednak zdarzyło. Pojawił się Janusz Palikot ze swoim antykulturowym przekazem, kontestujący wszystko, co wiąże się z polską tradycją i tradycyjnym systemem wartości. Zdarzyły się happeningi na Krakowskim Przedmieściu, podczas których kilka tysięcy osób bezcześciło symbole religijne, naigrawało się ze śmierci ofiar katastrofy smoleńskiej, przekraczało do niedawna nieprzekraczalne granice kulturowe. Co więcej, obrazki z tych zdarzeń błyskawicznie rozprzestrzeniły się w sieci, pomagając spotkać się wirtualnie znacznie większej liczbie osób myślących podobnie. Publicznie zrobiono coś, co nie tak dawno było nie do pomyślenia. W ten sposób otwarto drzwi do jawnej kontestacji kulturowego porządku.
Uwielbiany i nagłaśniany do granic możliwości przez media elektroniczne Palikot dość szybko traci blask