Konserwatywne wzmocnienie Romneya

Kwestia rozdymanego przez Obamę budżetu stanie się główną osią tej kampanii, a Paul Ryan będzie tu widowiskowo punktował przeciwników - twierdzi amerykańska politolog w rozmowie z Michałem Płocińskim

Publikacja: 16.08.2012 19:55

Konserwatywne wzmocnienie Romneya

Foto: Archiwum

Mitt Romney, republikański kandydat na prezydenta USA, wskazał swojego wiceprezydenta. Nominację otrzymał Paul Ryan, bardzo konserwatywny kongresmen z Wisconsin. Dlaczego właśnie on?

Najczęstszym powodem krytyki Romneya wśród republikanów jest to, że jest on zbyt umiarkowany, a więc trudno mu zaufać, że pozostanie wierny konserwatywnym ideałom. Opinia ta w dużej mierze wynika z jego poparcia dla reformy służby zdrowia w Massachusetts („Romneycare"), gdy był gubernatorem tego stanu. Konserwatyści zdecydowanie odrzucają dalszą ingerencję państwa w służbę zdrowia, a Romney jest na tym polu spalony. Co innego Paul Ryan, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych republikanów w Kongresie zasiada tam już siódmą kadencję, obecnie jako przewodniczący komisji budżetowej. W przeszłości Ryan dał się poznać jako zwolennik libertarianizmu, a dziś nazwałabym go przede wszystkim nieugiętym fiskalnym konserwatystą. Jest wielkim zwolennikiem cięć podatkowych, ostatnio wezwał nawet do zniesienia stawek podatkowych, a także do przynajmniej częściowej prywatyzacji służby zdrowia i opieki społecznej.

Wyborcy uwierzą w wiarygodność tak sprzecznego w wielu kwestiach duetu?

Nie powiedziałabym, że sprzecznego. Romney od początku kampanii pokazuje się z jak najbardziej konserwatywnej strony. Pochodzi oczywiście z liberalnego Massachusetts, ale dziś zdecydowanie postawił na konserwatyzm: począwszy od polityki podatkowej, przez kwestie społeczne,  aż do spraw zagranicznych. Myślę, że dostrzeganie różnic między Romneyem i Ryanem to raczej kwestia percepcji, a nie tego, że ich stanowiska rzeczywiście są aż tak różne.

Ale sama pani przyznała, że prawica zarzuca Romneyowi, że jest nieszczery w tym całym swoim konserwatyzmie...

Dlatego nominacja Ryana jest mądrą decyzją. Ma ona wzmocnić konserwatywny wizerunek Romneya. Do tego uwiarygodnia go w kwestiach budżetowych, bo Ryan zna mechanizmy federalnych finansów na wylot. Spodziewam się więc, że kwestia rozdymanego przez gabinet Obamy budżetu stanie się główną osią całej kampanii, a Ryan będzie widowiskowo wypunktowywał przeciwników. Ryan na pewno zostanie też wykorzystany w dyskusji o podatkach, gdzie sztab Obamy nie ma nic konkretnego do powiedzenia.

Czyli Ryan ma legitymizować Romneya w sprawach gospodarczych, tak jak Joe Biden miał uwiarygodniać Obamę w kwestii polityki zagranicznej?

Nie, tym razem nie jest to kwestia legitymizacji. Obama rzeczywiście był postrzegany jako niedoświadczony w sprawach zagranicznych albo raczej: niedoświadczony w tych sprawach w szczególności. Romney za to, jeśli ma w czymkolwiek doświadczenie, to właśnie w kwestiach gospodarczych, w końcu trafił on do polityki z biznesu. Wybór Ryana na tzw. VP ma raczej podkreślić, że dla Romneya gospodarka jest dziś w Ameryce problemem numer jeden i będzie to także najważniejsza kwestia w całej dalszej kampanii.

Amerykanie nie przestraszą się zbyt radykalnych poglądów gospodarczych Ryana?

Wyborcy są podzieleni w sprawach ekonomicznych. Można wręcz powiedzieć, że do wszystkich pomysłów w tej materii podchodzą sceptycznie. Nie chodzi tu więc o konkretne poglądy, ale po prostu o nowe siły, bo są teraz ciężkie czasy, a sztab Obamy nie ma żadnych świeżych pomysłów, by to zmienić. Dzięki wyborowi Ryana wielu Amerykanów może uwierzyć w doświadczenie Romneya i jego obeznanego w sprawach budżetowych wiceprezydenta. Wyborcy będą oczekiwać zmiany, a Ryan o takiej zmianie będzie im bardzo kompetentnie opowiadał.

Odpowiedni wybór wiceprezydenta ma duży wpływ na wynik wyborów?

Niekoniecznie. Choć biorąc pod uwagę poprzednich VP, to widać jedną zasadniczą zmianę. Dick Cheney i Joe Biden byli ze stanów, które głosowały zawsze na ich partie, a Ryan jest ze stanu niezdecydowanego. Jego wybór powinien dać Romneyowi Wisconsin, co może okazać się ważne.

Tylko że Romney wystawił się teraz na zmasowany atak środowisk liberalnych. Ryan jest radykałem, przeciwnikiem globalnego ocieplenia itd. Nie przyprawi on Romneyowi gęby „oszołoma"?

Ryan będzie raczej atakowany przez demokratów za swoje konserwatywne poglądy w kwestiach podatkowych, a nie światopoglądowych.  Myślę, że zalet decyzji o nominacji właśnie Ryana jest zdecydowanie więcej niż wad. Jest on młody - przyciągnie więc młodzież, także konserwatystów i tradycjonalistyczne Południe (niechętne dotąd Romneyowi), jego wyrazistość da republikańskiej kampanii zastrzyk nowej energii i prawdziwych emocji, a także pomoże w zbieraniu funduszy. Romney na pewno wie,  co robi, bo Ryan nie jest przypadkowym kandydatem.  To ważna decyzja, która może się przełożyć na wynik  wyborów.

Jennifer Marsico jest ekspertem od kampanii wyborczej Amerykańskiego Instytutu Przedsiębiorczości (AEI), największego neokonserwatywnego think tanku, uważanego za zaplecze intelektualne gabinetu George'a W. Busha

Mitt Romney, republikański kandydat na prezydenta USA, wskazał swojego wiceprezydenta. Nominację otrzymał Paul Ryan, bardzo konserwatywny kongresmen z Wisconsin. Dlaczego właśnie on?

Najczęstszym powodem krytyki Romneya wśród republikanów jest to, że jest on zbyt umiarkowany, a więc trudno mu zaufać, że pozostanie wierny konserwatywnym ideałom. Opinia ta w dużej mierze wynika z jego poparcia dla reformy służby zdrowia w Massachusetts („Romneycare"), gdy był gubernatorem tego stanu. Konserwatyści zdecydowanie odrzucają dalszą ingerencję państwa w służbę zdrowia, a Romney jest na tym polu spalony. Co innego Paul Ryan, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych republikanów w Kongresie zasiada tam już siódmą kadencję, obecnie jako przewodniczący komisji budżetowej. W przeszłości Ryan dał się poznać jako zwolennik libertarianizmu, a dziś nazwałabym go przede wszystkim nieugiętym fiskalnym konserwatystą. Jest wielkim zwolennikiem cięć podatkowych, ostatnio wezwał nawet do zniesienia stawek podatkowych, a także do przynajmniej częściowej prywatyzacji służby zdrowia i opieki społecznej.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?