Nie bagatelizowałbym znaczenia wizyty w Polsce patriarchy Moskwy i Wszechrusi sprowadzając ją wyłącznie do dyplomatycznego znaczenia i kurtuazyjnych gestów. Podobnie, jak nie należy dezawuować wspólnego orędzia do narodów polskiego i rosyjskiego podpisanego przez Cyryla I i abp. Józefa Michalika sprowadzając dokument do czystego antypolskiego spisku. To znakomite okazje, aby przyjrzeć się nieustannie trudnym relacjom między oboma państwami i narodami.
Cieszę się, że biskupi w Polsce przejmują się Ewangelią i chcą realizować zawarte tam wezwanie do jedności i przebaczenia. Jak pokazuje historia jest to bardzo konkretna realizacja, zwrócona przede wszystkim do naszych sąsiadów. Przywoływano często w ostatnim czasie słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich. Podobny gest, który wykonają abp Michalik i patriarcha Cyryl, przewodniczący KEP wykonał kilka lat temu ze zwierzchnikiem grekokatolików kard. Lubomyrem Huzarem.
Nie łudźmy się jednak, że jakiekolwiek działanie wypływające z pobudek wiary automatycznie pozbawione zostaje wydźwięku społecznego czy też politycznego. Razem z niebezpieczeństwami jakie się z tym wiążą. Nie sposób z całą pewnością przewidzieć, jak ten piątkowy, symboliczny gest w formie wspólnego orędzia, mający być dopiero początkiem pojednawczego dialogu, zostanie wykorzystany i zinterpretowany. Zarówno w Polsce, jak i w Rosji. Mnie jako konserwatywnego polityka interesuje fragment, gdzie przywódcy Kościoła w Polsce i Cerkwi w Rosji wzywają wszystkich do poszanowania niezbywalnej godności każdego człowieka. Do tego apelu dołączona jest krótka, ale przenikliwa analiza duchowej i ludzkiej kondycji naszej współczesności.
Niepotrzebny klin
Napisałem w „Rz" w sierpniu 2011 r.
, że „odpowiedzialna opozycja powinna brać to pod uwagę, że Rosja, wykorzystując sprawę Smoleńska, wbija klin między strony politycznego sporu w Polsce". To samo mogę powtórzyć po wizycie patriarchy Cyryla. Po emocjonalnych reakcjach niektórych polityków i niektórych publicystów – automatycznie i błyskawicznie nagłaśnianych przez rosyjskie media zależne od władzy na Kremlu – widać było wyraźnie, że znany schemat działa.