Komisja śledcza w końcu powstanie

Mijają właśnie cztery lata, kiedy premier Donald Tusk zabłysnął obietnicą szybkiego wprowadzenia Polski do strefy euro. Zatem powinniśmy płacić tą walutą już od półtora roku. Wiem, wiem, kryzys. Nie dało się.

Publikacja: 31.08.2012 21:13

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Teraz żyjemy i będziemy żyć innymi obietnicami. Nie, że będzie lepiej. Obietnicami, że będzie nam z winy kryzysu tylko trochę gorzej. Chyba że władzę straci władza i będzie opozycją. To jednak sytuacja czysto hipotetyczna, co potwierdziła nam czwartkowa debata w Sejmie.

Od tego dnia wiemy, że władza niewiele może, bo sama nam to powiedziała. Nic nie może zrobić, gdy urzędy skarbowe pozwalają nie płacić podatków ewidentnemu hochsztaplerowi. I nic nie może zrobić, gdy wymiar sprawiedliwości zajmuje się sabotażem. Tu władza nic nie może. Za to doskonale potrafi trwać.

Nastroje w obozie władzy są dobre. Atak został odparty, trzeba teraz poczekać na sondaże i na ich podstawie podejmie się jakieś decyzje. Albo się nie podejmie, gdy władza wykalkuluje sobie, że to bardziej się opłaca. Są jednak rzeczy, które psują nastrój. Zdjęcie z panami w żółtych kurtkach trochę popsuło humory. Niedobrą też rzeczą jest informacja, że Marcin P. wystąpił o status świadka koronnego. Bo prokuratorzy, ostro krytykowani, że nic nie robili, zaczęli podnosić głowy, jakby chcieli udowodnić, że naprawdę są niezależni.

Za to po czwartku słabe nastroje są w opozycji. Jej co inteligentniejsi przedstawiciele poczuli się bohaterami powiedzenia, że psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Będą płacili teraz za to, że ich mniej rozgarnięci koledzy - mocni w gębie, i tylko tam - całe godziny poświęcili na ostre, ale zupełnie nietrafione ataki. Jakby nie wiedzieli, że w polskiej polityce wyzwiska nie szkodzą, ale wzmacniają tego, w kogo są wymierzone. Możemy więc założyć, że czwartek przykryje niedzielę, czyli programowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego.

Ale komisja śledcza pewnie powstanie. To przyznają nawet ludzie z władzy. Jest prawdopodobne, że w następne dni opinia publiczna pozna kolejne rewelacje na temat afery. Będą nowe wnioski o powołanie komisji, coraz lepiej sformułowane, więc trudno będzie je odrzucać. Polacy, wbrew długoletniemu wysiłkowi niektórych kręgów, nie czują obrzydzenia do tej naturalnej w każdej prawdziwej demokracji instytucji.

I nic to, że pewnie jakiś neo-Sekuła będzie ukręcał łeb sprawie i przemawiał do pustych krzeseł. Nie szkodzi też, że usłyszymy popisy wątpliwej retoryki. To konieczne koszty. Władza, jeśli nie ma sobie nic do zarzucenia, nie powinna się bać komisji. A losy komisji hazardowej pokazały, że kilku ważnym politykom z PO nie zaszkodziły zeznania przed nią. Przeciwnie, oczyściły z podejrzeń i ucięły szkodzące im pogłoski. Dla wszystkich podstawowy zysk jest taki, że prześwietlana władza musi przynajmniej udawać, że jest przyzwoita. Miejmy to chociaż przez chwilę.

 

Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej