„Polska oczami lokajów”

Prof. Andrzej Nowak odpowiada o. Maciejowi Ziębie

Publikacja: 18.03.2013 19:00

Ze smutkiem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" 7 marca list Ojca Zięby, w którym na przestrzeni kilku zaledwie zdań ten zasłużony dla polskiej wolności i dialogu duchowny zechciał skupić następujące słowa: „agresywnie, kłamliwe, niegodziwe, wielopiętrowe kłamstwo, ignorancja, obrzydliwość, megaloman, nieuczciwość". Wszystkie pod moim adresem. Powodem, wskazanym przez Ojca Ziębę, było przypomnienie przeze mnie w wywiadzie z 23 lutego 2013 r. zatytułowanym (przez redakcję „Rzeczpospolitej") "Polska  oczami lokajów" określenia premiera Tadeusza Mazowieckiego: „polskie piekło".

Ojciec Zięba przywołał okoliczności użycia tego określenia przez premiera Mazowieckiego: było to na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego 31 marca 1990 r. Cytuję cytat Ojca Zięby: „Ówczesny Premier Rzeczpospolitej powiedział wtedy: Abyśmy tej zaczynającej się polskiej demokracji nie zamienili w polskie piekło (...) swarów, podgryzań i walk."

W "Rzeczpospolitej" pisali:



Ojciec Zięba o "Polsce oczami lokajów"


Polska oczami lokajów

Tak, właśnie o to mi chodziło. O to, co odbierałem wtedy i odbieram teraz, jako obelgę pod adresem polskiej tradycji wolności i demokracji. Ona nie zaczęła się w 1989 roku, przy okrągłym stole, ani z powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego. Ona trwała w polskiej historii od czasu wyboru władcy przez obywateli, opisanego w formie legendy, ale zarazem i wzoru pod adresem kolejnych pokoleń przez pierwszego polskiego pisarza: biskupa krakowskiego, Wincentego przezwanego później Kadłubkiem. Ona trwała przede wszystkim zapisana w dziejach samorządności polskich sejmików – przez kilka stuleci, od XV do XVIII wieku. I nie streszczały tej tradycji tylko „potępieńcze swary", ale także wyrabiająca się w starciu opinii i racji obywatelska, praktyczna troska o dobro wspólne. To, że taki model państwa, nietypowy w zmierzającej ku absolutyzmowi Europie, trwał tak długo – uważam za powód do słusznej dumy z naszej historii. I za zobowiązanie, byśmy tę tradycję polską umieli odnawiać.

Niestety, sformułowanie premiera Mazowieckiego sprzyjało raczej zapomnieniu tej tradycji, zostawiało z niej tylko negatywną jej stronę, utwierdzającą najgorszy stereotyp dotyczący polskiej wspólnoty historycznej, polskiej polityki. "Wy, Polacy, umiecie się tylko kłócić..."

Ile razy to już słyszeliśmy. Czasem warto było takiej przestrogi posłuchać, by się poprawić. Czy jednak premier Mazowiecki użył określenia „polskie piekło" jako przestrogi stojącego ponad owymi swarami mędrca? Przypomnę, o czym Ojciec Zięba nie przypomniał, że na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego 31 marca 1990 roku wprowadzonych zostało 24 nowych członków zaproponowanych przez Zdzisława Najdera (w imieniu Lecha Wałęsy), aby spluralizować to ważne polityczne gremium. Na tym też posiedzeniu doszło do pierwszej publicznej konfrontacji Lecha Wałęsy z premierem Mazowieckim. Zaczynała się walka o prezydenturę. Przestroga przed „polskim piekłem" była przestrogą przed polityczną konkurencją. Niestety. Jeśli była czymś funkcjonalnie – to właśnie wyrazem owych swarów, które są nieodłączną częścią (ale nie wyłączną treścią) demokracji.

Możemy różnić się sympatiami w wyborze stron w tym sporze, ale nie powinniśmy, jak mi się zdaje, wykluczać konkurentów na zasadzie wyboru między „niebem" (my) a „piekłem" (oni). To chyba inna sfera, którą na pewno Ojciec Zięba lepiej niż ja potrafi opisać.

Jeśli Ojciec Zięba zarzuca mi, że odmówiłem wszelkiego patriotyzmu premierowi Mazowieckiemu, to chciałem i jego, i Tadeusza Mazowieckiego bardzo przeprosić. Jednak nigdzie takiego zarzutu nie postawiłem. Spieramy się natomiast o typ patriotyzmu. I to chyba wolno. Mnie najbliższy jest ten, który przywołałem nawiązując do wyrastającej z romantycznego ducha miłości Karola Wojtyły do ojczyzny. Nie o „podszywanie" się pod autorytet Jana Pawła II tu chodzi, ale o wskazanie tego właśnie, romantycznego tropu, który tak wyraźnie odnajdujemy m.in. w „Pamięci i tożsamości". Premier Mazowiecki reprezentuje jednak inną chyba tradycję, tę, którą można by nazwać nie anty-polską, ale anty-romantyczną. Może o to się Ojciec, ani też premier Mazowiecki, nie obrażą. To jest – w mojej ocenie – tradycja pewnego rodzaju realizmu. Dyktującego potrzebę podporządkowania się dominującej sile. Nie wiem czy stąd wynikał akces do PAX-u, w najgorszych, stalinowskich latach, albo rzeczywiście  przykre słowa krytyki pod adresem prześladowanych wówczas hierarchów (biskupa Kaczmarka), ani czy stąd wynikało tak starannie ukrywane w ostatnich dekadach szyderstwo młodego Tadeusza Mazowieckiego z żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Mogę natomiast zaryzykować twierdzenie, że z tego typu realizmu wynikało manifestacyjne uznanie dla geopolitycznej zwierzchności ZSRR nad Polską w artykułach publikowanych w „Więzi"  na początku lat 1960-ych. To realizm, pod którym może podpisali by się pół wieku wcześniej Erazm Piltz czy Roman Dmowski. Czy ktoś odmawia im patriotyzmu? Można się jednak z tym typem patriotyzmu spierać. Na przykład wtedy, gdy Tadeusz Mazowiecki, natychmiast po swojej nominacji na urząd premiera polskiego rządu, zgodził się przyjąć jako pierwszego gościa zagranicznego – szefa KGB, Władimira Kriuczkowa. Generał Jaruzelski uwypuklił konkretne zalety nowego premiera, których nie posiadali w wystarczającym stopniu inni kandydaci: „człowiek poważny, odpowiedzialny, rozważny [...] miał doświadczenie z Sejmu PRL. Znał mechanizmy władzy." Mnie to wtedy, w 1989 roku raziło. I razi nadal To na pewno inny typ patriotyzmu. Który jest mądrzejszy, lepszy? Czy możemy wybierać, nie skazując się na piekło?

Przypomnę na koniec relację  świadka historii, współwięzionego z Tadeuszem Mazowieckim w 1981-1982 roku w walce o wspólną sprawę polskiej wolności. Tak wspomina on pewien moment, kiedy oglądali wspólnie jeden z dzienników telewizyjnych stanu wojennego: „Któregoś dnia jakiś zaproszony do studia działacz zaczął tłumaczyć, że wprowadzenie stanu wojennego było koniecznością, ponieważ trzeba było przerwać 'polskie, potępieńcze swary' i zakończyć 'polskie piekło'. Powiedziałem Mazowieckiemu, że obawiam się, iż takie argumenty mogą znajdować zrozumienie u ludzi zmęczonych nastrojami wiecznej rywalizacji i wrogości w niekończących się kolejkach po jakikolwiek towar. Pamiętam powagę, z jaką Mazowiecki powiedział mi, że to twierdzenie jest nieprawdziwe, że Polacy na epitet „polskie piekło" nie zasługują, tak jak nie są winni stereotypowi 'polnische wirtschaft'. Bardzo mu byłem za to objaśnienie wdzięczny. Później spotykałem się z twierdzeniem, że autorem określenia jest Gałczyński, ale jest to opinia błędna, jako że tytuł z 'Cyrulika Warszawskiego' brzmiał 'Piekło polskie', co było aluzją do Dantego. Krążyła też wieść, jakoby wśród Żydów w czasach Zagłady miało krążyć samooskarżenie o 'żydowskim piekle'. Jednak już zawsze pamiętałem wskazanie redaktora naczelnego 'Więzi', że pojęcie ma pochodzenie stalinowskie i że oskarżanie Polaków o brak solidarności i wzajemnej życzliwości ma źródło w działaniach dezintegracyjnych ze strony władz PRL".

Też takie mam skojarzenia z hasłem „polskie piekło". Takie, jakie podkreśla również najczęściej używana encyklopedia elektroniczna, opisując „polskie piekło" w swojej definicji jako „popularne polskie określenie dotyczące najbardziej negatywnych cech charakterologicznych i społecznych kojarzących się z Polakami".

Pozwalam sobie prosić Ojca Ziębę o modlitwę za mnie i za wszystkich Polaków – żebyśmy wzajemnie lepiej mogli rozumieć swoje racje, bez obelg. I żeby udawało nam się wybierać lepsze – dla Polski.

Andrzej Nowak, profesor historii, Uniwersytet Jagielloński

Tym tekstem kończymy debatę wokół rozmowy z Andrzejem Nowakiem pt. „Polska oczami lokajów".

Redakcja

Ze smutkiem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" 7 marca list Ojca Zięby, w którym na przestrzeni kilku zaledwie zdań ten zasłużony dla polskiej wolności i dialogu duchowny zechciał skupić następujące słowa: „agresywnie, kłamliwe, niegodziwe, wielopiętrowe kłamstwo, ignorancja, obrzydliwość, megaloman, nieuczciwość". Wszystkie pod moim adresem. Powodem, wskazanym przez Ojca Ziębę, było przypomnienie przeze mnie w wywiadzie z 23 lutego 2013 r. zatytułowanym (przez redakcję „Rzeczpospolitej") "Polska  oczami lokajów" określenia premiera Tadeusza Mazowieckiego: „polskie piekło".

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?