Internet nie zapomina

Prywatność i anonimowość w Internecie nigdy nie istniały. Jednak to, co sieć wie na nasz temat, zależy tylko od nas – twierdzi dyrektor Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej.

Publikacja: 09.06.2013 19:48

Michał Chrzanowski

Michał Chrzanowski

Foto: Materiały Promocyjne

Red

Korzystając z serwisów społecznościowych, darmowych kont pocztowych, itp. – często ujawniamy wszystkie informacje na swój temat. Szczególnie niebezpieczne jest to, że zaniedbujemy sprawy związane z bezpieczeństwem naszych bliskich. Nie uczymy dzieci, jak bezpiecznie korzystać z Internetu. Wierzymy w moc przepisów i zakazów, wierzymy w szkołę, a nawet najlepsze regulacje prawne i najlepsza szkoła, choć ważne i mogą nam pomóc, to na pewno nas, rodziców, nie wyręczą.

Nasze ślady

Czy kiedykolwiek istniała prywatność w sieci? Nigdy. Faktem jest też i to, że przepisy chroniące użytkowników Internetu nie przystają do obecnych czasów. Część aktów prawnych dotyczących Internetu obowiązuje od dawna. Ich zmiana idzie opornie. Komisja Europejska pracuje od półtora roku i końca działań nie widać, choć debata na ten temat trwa, także w Polsce.

Ale to nie jest problem tylko naszego kontynentu. W Stanach Zjednoczonych na początku zeszłego roku przedstawiono „Kartę Praw Prywatności Konsumenta”, czyli zbiór przepisów, które mają chronić użytkowników Internetu. Nie tylko obywateli USA, ale wszystkich korzystających z serwisów stworzonych przez amerykańskie korporacje. I tu, podobnie jak w Europie, pomysły zmian napotykają na ogromny opór ze strony biznesu. Informacje o nas są bowiem wyjątkowo cenne dla biznesu.

Tymczasem dane zostawiamy wszędzie. Korzystając z darmowej poczty gmail, zgadzamy się na to, aby wysyłane i otrzymywane wiadomości były czytane przez specjalne programy i w związku z ich treścią jest nam podsuwana reklama. Facebook wie nie tylko to, co lubimy, czytamy i oglądamy, ale otrzymuje od nas także informacje o naszych przyjaciołach. A do tego oddajemy mu za darmo wykonane przez nas zdjęcia i filmy oraz prawa autorskie do wpisanych treści.

Internetowe sklepy nie tylko pamiętają, jakie zakupy zrobiliśmy, ale na podstawie zostawionych informacji sugerują, co warto kupić. W sieci staliśmy się wszyscy podmiotem obrotu rynkowego. Firmy zbierają nasze dane i chcą na tym zarobić. Ale tylko od nas zależy, czy skorzystamy ze słynnego darmowego programu do prostej obróbki zdjęć czy zapłacimy kilka dolarów za jego komercyjny odpowiednik, który nie chce od nas praw autorskich do obrabianych fotek i nie zbiera informacji o swoich klientach.

Problem ochrony prywatności coraz lepiej rozumieją dorośli użytkownicy Internetu. Zapominamy jednak uczyć o tym dzieci. A przecież zdjęcie, które teraz nastolatkowi wydaje się śmieszne – za kilka lat może zostać odnalezione w portalu społecznościowym przez potencjalnego pracodawcę i może zaważy na decyzji dotyczącej zatrudnienia danej osoby. Internet nie zapomina naszych działań. I trudno usunąć coś, co raz zostało tam wrzucone (prawo do „bycia zapomnianym” – jest jednym ze sporów, z którego rozstrzygnięciem ma problem Trybunał Sprawiedliwości UE. Spór w tej sprawie toczy się między Google a hiszpańską agencją ochrony danych osobowych i póki co został bezterminowo zawieszony).

Szkodliwe treści

Zbyt często nie wiemy także, co zrobić, jeśli trafimy w sieci na nielegalne lub niebezpieczne treści. Choć w tej kwestii jest coraz lepiej. Do zespołu Dyżurnet.pl, który działa w instytucie badawczym NASK, co miesiąc wpływa kilkaset zgłoszeń o nielegalnych witrynach lub treściach, dostępnych w Internecie. W pierwszym kwartale 2013 roku miesięcznie zgłoszono średnio 579 takich spraw. W 2012 roku takich alarmów było średnio 446 miesięcznie.

Jednym z największych problemów są fora i strony przedstawiające seksualne wykorzystywanie dzieci.

Musimy obserwować nasze dzieci. Uczyć je rozważnego korzystania z sieci. I to jest największe zadanie, jakie czeka nas: rodziców, nauczycieli. Nawet najlepsze regulacje prawne – nie rozstrzygam w tym miejscu ich koniecznego zakresu – nie załatwią tego za nas.

Na szczęście, w przeciwieństwie do problemów z e-prywatnością, z treściami szkodliwymi w sieci można sobie poradzić. 89 proc. materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci znika z Internetu w ciągu 7 dni.

W pierwszym kwartale 2013 roku pracownicy zespołu Dyżurnet przyczynili się do tego, że 68 proc. witryn zgłoszonych i zakwalifikowanych jako szkodliwe, zniknęło z Internetu w ciągu 48 godzin. To spory wzrost skuteczności – w 2012 roku w tym czasie usuwano 48 proc. witryn zawierających zakazane przez prawo strony i to przy dużo mniejszej niż obecnie skali zgłoszeń. Ale aby taką skuteczność utrzymać i poprawiać, trzeba reagować i informować o takich miejscach, które mogą być groźne dla użytkowników, zwłaszcza dla dzieci.

Nie warto i nie trzeba straszyć Internetem. Trzeba jednak pamiętać, że choć Internet i komputery świetnie wypełniają czas dziecku – nie można robić z nich elektronicznej niańki ułatwiającej życie rodzicom. Co więc robić ? Świat Internetu to świat, który nigdy nie śpi. Rodzice, obudźcie się i pamiętajcie – wasze dziecko w nim jest i od was zależy, czy będzie w nim bezpieczne.

Korzystając z serwisów społecznościowych, darmowych kont pocztowych, itp. – często ujawniamy wszystkie informacje na swój temat. Szczególnie niebezpieczne jest to, że zaniedbujemy sprawy związane z bezpieczeństwem naszych bliskich. Nie uczymy dzieci, jak bezpiecznie korzystać z Internetu. Wierzymy w moc przepisów i zakazów, wierzymy w szkołę, a nawet najlepsze regulacje prawne i najlepsza szkoła, choć ważne i mogą nam pomóc, to na pewno nas, rodziców, nie wyręczą.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?