A mówiąc najzupełniej serio, lamenty fanów „Wieczorynki” w wieku emerytalnym, którzy pisali nawet w tej sprawie jakieś listy, są kompletnie bez sensu. TVP słusznie wstrzymuje emisję programu dla dzieci z widownią, której raptem jedną dziesiątą stanowi dziatwa, za to jedną trzecią emeryci. Opole jakoś udało się reanimować, ale „Dobranocka” w dobie kilkunastu kanałów dziecięcych, DVD i YouTube’a to już zimny trup.

Ci, którzy najgłośniej przeciw zdejmowaniu „Wieczorynki” protestują, najwyraźniej nie zauważyli, że media nieco się w ostatnich latach zmieniły – bardziej zorientowani nazywają to rewolucją cyfrową. Pytanie, oczywiście, czy tę zmianę zauważyli na Woronicza, choć ostatnie posunięcia (czyli otwieranie kolejnych kanałów tematycznych) wskazują, że tak. Ale jeszcze istotniejsze, czy jej skalę zrozumieli decydenci.

Nic na to jednak nie wskazuje. Na salonach władzy TVP od 20 lat traktowana jest jak polityczny łup. Rządzący chcą w niej widzieć propagandową tubę i załatwiać tam synekury znajomym. Z kolei dla opozycji to ulubiony chłopiec do bicia. Polityczny klincz, przede wszystkim w kwestii abonamentu, sprawił, że dawny potentat bliski jest przemiany w pariasa.

Gdyby chodziło tylko o posady kilku tysięcy osób, nie byłoby wielkiego problemu. Ale przecież telewizja była też ważnym mecenasem polskiej kultury, producentem filmów i ambitnych widowisk. Pełniła rolę, jaką wciąż odgrywają dla twórców niemieckich ZDF i ARD, a dla Brytyjczyków BBC.

Oczywiście, władza może uznać, że nie ma takiej potrzeby, bo poziom polskiej kultury jest tak wysoki, że sobie bez TVP poradzi, i stację zlikwiduje, jak zrobił rząd Grecji. Ale jeśli ma zostać, to trzeba ją zreformować i zapewnić jej przyzwoite finansowanie z abonamentu.
Niestety, jako że wyjścia są dwa, Donald Tusk, od którego wszystko w tej sprawie zależy, jak zwykle wybierze trzecie. I urozmaicona gwałtownymi konwulsjami agonia TVP trwać będzie jeszcze wiele lat. Tak jak agonia „Dobranocki”, odchodzącej w przeszłość razem z Baltazarem Gąbką i Koziołkiem Matołkiem, kultowymi bohaterami dzieciństwa dzisiejszych 40-latków.