Żakowski i aberracja cudu

”Kto wygrał Bitwę Warszawską?” – zażył z mańki europosła Pawła Kowala redaktor Żakowski (16.08.13, Tok Fm).

Publikacja: 21.08.2013 11:47

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Na świecie jest zastanawiająco wielka liczba ludzi, którzy do końca życia nie domyślą się, że ścieżka rowerowa nie jest trasą familijnych spacerów. Omiatają oni wzrokiem białe, ogromne piktogramy na chodniku oraz niebieskie znaki informacyjne bez najmniejszych konsekwencji intelektualnych. Śmiało ryzykują połamanie karku w trybie gromu z jasnego nieba, niczego nie przeczuwając. Wystarczająco dużo jest także indywiduów, które ciągną do samolotu dzieci, by plażować w kraju ogarniętym krwawą rewolucją. Bezmyślność potencjalnych słuchaczy jest zawsze także rękojmią powodzenia prostych chwytów uprawianych przez medialne wygi.

Nie do pozazdroszczenia bywa los prezesa niewielkiej partii, zwabionego do studia w nadziei przypomnienia się główkom elektoratu. Jeśli ktoś myślał, że Żakowski zaprasza europosła Kowala na rozmowę (16.08.2013, Tok Fm), bo jest ciekaw, co dzieje się w PJN, to się zawiódł. Nieważne okazało się, czy elektorat na temat PJN przypomina sobie głównie czerwony kabacik, czy też wiadomo mu o aktywności partii prezesa Kowala coś więcej. Stan ostrożnie dozowanej Polakom wiedzy na temat, co słychać w Brukseli, redaktor zapewne także uznaje za zadowalający. Cały swój impet poznawczy skierował bowiem na Matkę Boską.

- ”Kto wygrał Bitwę Warszawską?” – zażył z mańki prezesa Kowala. Musiał więc Kowal z biegu tłumaczyć się z Cudu nad Wisłą. Z honorowej pozycji naczelnego teologa nie dane mu było zejść do końca, co niezbicie świadczy o sile religii zdolnej inspirować nawet tak niezachwianie niewierzących jak redaktor Żakowski. Kowal nieśmiało sugerował inne tematy, ale Żakowski nie popuścił. Europoseł wyraźnie padł ofiarą sezonu ogórkowego, braku problemów w kraju i na świecie, będąc uporczywie zarzucany śmiałymi pytaniami w rodzaju: ”Czy Matka Boska jest Polką?”, „Czy arcybiskup Hoser nie odpłynął?”.

Europoseł Kowal radził sobie roztropnie, ale o sielance, takiej jak w niedawnych „Wiadomościach” TVP, nie było co marzyć. Tam dobrych kilka minut pochylano się z powagą i szacunkiem nad religijnym kultem wielkich głazów, którym oddaje się cześć i składa nabożne ofiary. Niestety, rzecz działa się w Rosji, w Krasnojarskim Kraju. W Priwislinskim kraju z zabobonu nie tak łatwo się wykaraskać pod oświeconym okiem.

Zauważa się więc od pewnego czasu podczas polemik medialnych, jak z tego powodu niejeden osobnik na oko inteligentny, gotów jest zarzekać się, że o żadnym cudzie niczego szczególnego nie wie. Często nawet taki ktoś stara się sprawić wrażenie, że zostawszy dyrektorem Muzeum Wojska Polskiego, z mety obrazem Kossaka „Cud nad Wisłą” podparłby chwiejące się biurko, lub też owe, tak chętnie reprodukowane przez naszych pradziadów, dzieło powierzył na dłuższy czas magazynom pracowni konserwatorskiej.

Inny znów dyskutant mężnie próbuje tłumaczyć, że pojęcie cudu może być przenośnią. Przypomina, że Piłsudski z Episkopatem darli ze sobą koty, no i że właściwie istnieją źródła historyczne, które mówią o ucieczce bolszewików spowodowanej pogłoską o wizerunku Matki Boskiej unoszącym się nad polem bitwy. Człowiek argumentuje, że to chyba fajnie, że tak w ogóle Polacy pogonili najeźdźców a to pod Kłuszynem, a to pod Wiedniem, a to pod Warszawą, co zawdzięczają logistyce, geniuszowi taktycznemu i sztuce walki. I, że istotnie, nawet Jan Sobieski skwitował wiedeńską wiktorię słowami: „Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężył Bóg”, trawestując Cezara „Veni vidi vici”. Żaden znany redaktor nie zdążył jednak w on czas z Sobieskiego zażartować, więc powiedzonko króla dostało się na usta całej Europy.

Niestety, pierwsi oświeceni redaktorzy mieli obrodzić za sto lat. Dopiero wtedy można było zacząć porządki z przesądami, z czego wziął się wynalazek gilotyny. Czy jednak oświecenie jest już we Francji na właściwym etapie? Do spodu laiccy, a do dziś chełpią się tam Cudem nad Marną. Ta francuska bitwa rozegrała się tuż przed warszawską i to pewnie też złożyło się na to, że i naszą ochrzczono Cudem jakby prawem serii, zgodnie z duchem nie dość oświeconego czasu w historii Europy. Tak, tak. W tej dyskusji argumenty należy cedzić rozważnie, rzeczowo, by za wszelką cenę nie paść ofiarą opinii niepoczytalnego idioty i ksenofoba. Nieproste to zadanie, gdyż niewiele to roboty dla gwiazdy dziennikarstwa, której w opiekę oddaje swój umysł tylu potencjalnych, ufnych odbiorców.

Europoseł Kowal bronił się dzielnie i rezolutnie, choć redaktor Żakowski do końca nie pozwolił mu zejść ani na sekundę z rejonów teologicznych na ziemię. Taki redaktor pewnie się orientuje, czym Kościół, który „szerzy zabobon”, najdotkliwiej burzy spokój małych główek. Nie obyło się bez tego, by redaktor nie potrzebował przejechać się po słabym wykształceniu wierzących w kościelne cuda. Zabawne i nie przydające rozumu- puszczał oko - są medyczne studia arcybiskupa. Nie ma wątpliwości, że kilkanaście lat samych studiów teologicznych odbytych przez niemal każdego księdza to dla Żakowskiego zbyt wiele. Podzielić przez dziesięć i „chwatit” – jak mówią w krainie wyznawców kamieni. Dla gigantów oświeconego umysłu przecież nic prostszego, niż wszystkie rozwlekłe kilometry filozofii chrześcijańskiej na temat kultu maryjnego i objawień określić krótkim słówkiem „aberracja”. W ustach redaktora słówko „aberracja” świetnie nadaje się na mądrość ludową. Samo jedno wystarcza za wszystkie argumenty. Zwięzłe komunikaty najskuteczniej trafiają do główek, które pasjami lubią być wykształcone. Bajka o szatach króla jest cennym doświadczeniem ludzkości.

Szczęśliwie się składa, że podobno właściciele małych główek niezbyt gorliwie sięgają do „Sklepów cynamonowych” Schulza. Żal byłoby opinii pisarza, gdyby za sprawą niedostatku wyobraźni, bądź kultury, nazwano jego prozę prymitywnym rojeniem i aberracją wariata. Bruno Schulz lubił opisywać potyczki ze Stwórcą.

„Był to dialog groźny jak mowa proroków. Łamańce rąk jego rozrywały niebo na sztuki, a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc w ciemnościach, jak na Synaju, wsparłszy potężne dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się potwornie mięsisty nos jego. Słyszałem jego głos w przerwach proroczej tyrady mego ojca” – czytamy u Schulza.

Ciekawe, czy przeszkadza komuś szerzenie podobnych aberracji wśród ludzi? Mnie nie przeszkadza. Nie zależy mi też szczególnie na wiedzy, czy naprawdę autor ujrzał twarz Stwórcy w oknie ojcowskiego gabinetu. Mimo to, choć pewnie narażę się na opinię jednostki w stanie aberracji, uważam ten momentami groteskowy i dziwny świat Schulza za prawdziwy, mądry i niezwykle ciekawy. Pocieszam się, że znajduję się pod tym względem w naprawdę świetnym klubie.

Na świecie jest zastanawiająco wielka liczba ludzi, którzy do końca życia nie domyślą się, że ścieżka rowerowa nie jest trasą familijnych spacerów. Omiatają oni wzrokiem białe, ogromne piktogramy na chodniku oraz niebieskie znaki informacyjne bez najmniejszych konsekwencji intelektualnych. Śmiało ryzykują połamanie karku w trybie gromu z jasnego nieba, niczego nie przeczuwając. Wystarczająco dużo jest także indywiduów, które ciągną do samolotu dzieci, by plażować w kraju ogarniętym krwawą rewolucją. Bezmyślność potencjalnych słuchaczy jest zawsze także rękojmią powodzenia prostych chwytów uprawianych przez medialne wygi.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?